II. Błękitny Wodospad

26 4 0
                                    

O poranku Felix dotarł do wodospadu. Był ogromny, porastała go barwna roślinność. Nad jeziorem, powstałym przez opadłą wodę, latały dziesiątki małych, barwnych smoczątek, radośnie piszczących między sobą jak szczebioczące ptaki. Chłopak zsiadł z konia, odprowadził go do wodopoju, po czym sam odszedł pod najbliższe drzewo. Usiadł, opierając się o jego pień. Zamknął oczy, słuchając dźwięków wodospadu, szumu roślin i pisków małych smoków.

Jednak nie mógł zasnąć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jednak nie mógł zasnąć. Choć dźwięki wokół były kojące i ciche, Felix nie mógł odpłynąć w świat snów. Gdy znów otworzył oczy, z wód jeziora wypynął błękitny smok.

Spojrzał z ciekawością na konia, a następnie na małe smoki, które radośnie go otoczyły, jakby mówiąc mu, gdzie odpoczywał Felix, bo smok zwrócił głowę w jego stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzał z ciekawością na konia, a następnie na małe smoki, które radośnie go otoczyły, jakby mówiąc mu, gdzie odpoczywał Felix, bo smok zwrócił głowę w jego stronę. Chłopak wstał, schylił się w znak szacunku. Smok wysunął się bardziej, sięgając niemal szczytu wodospadu. Jego łuski zalśniły w porannym słońcu, wody uniosły się do jego głowy, a gdy opadły, wielki stwór zniknął. Zamiast niego unosił się byt - był w połowie smokiem, a w połowie człowiekiem. W pasie był przepasany materiałami, które unosiły się wraz z nim.

Niebieskowłosy stwór z zaciekawieniem nadleciał w stronę Felixa, a smoczki powróciły do swobodnej zabawy nad wodą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niebieskowłosy stwór z zaciekawieniem nadleciał w stronę Felixa, a smoczki powróciły do swobodnej zabawy nad wodą.

- Och, witaj! - radośnie przywitał bruneta. Ten uniósł głowę. - Jesteś człowiekiem, prawda? Nie widziałem ludzi od dziesiątek lat.

Smok przeleciał wokół podróżnika.

- Nazywają mnie Błękitnym Smokiem. - odparł z uśmiechem.

- Jestem Felix. - chłopak spokojnie odparł, choć wewnątrz czuł podziw. Pierwszy raz widział, aby smok stał się bardziej ludzki, a tym bardziej chciał rozmawiać z człowiekiem zamiast go zjeść. Wyglądało na to, że Błękitny Smok wolał cieszyć się obecnością podróżnika niz go zranić.

- Miło cię spotkać, Felixie! Czego tutaj szukasz?

- Pomocy.

Błękitny Smok zdziwił się, podniósł brwi. Wciąż miał dobry humor.

- Jesteś pewny? Ludzie nigdy nie pytają mnie o pomoc.

- Tak. - pokazał ręce w stronę smoka. Ten podszedł bliżej, popatrzył.

- To chyba magia. - stwierdził. - Niestety ja nie znam się na magii...

- Szkoda. - westchnął Felix. - W takim razie odpocznę i wyruszam dalej.

- Oczywiście. Gdyby smoczęta były zbyt głośno, to ryknij na nie. Powinny się uspokoić. - uśmiechnięty Błękitny Smok poradził.

- Nie umiem ryczeć.

- W takim razie przegoń je.

- Nie umiem latać, ale dziękuję za porady. - Felix uśmiechnął się, a Błękitny Smok wydał się być nieco speszony.

Felix usiadł na trawie, za to smok z ciekawością przyglądał się mu.

- Hmm, w takim razie jesteś podróżnikiem. - stwierdził. - Nie myślałem, że jakiś jeszcze tutaj przyjdzie. Zwykle uciekają albo krzyczą jakieś dziwne słowa, a potem strzelają i biegają z mieczami.

- Bo smoki to straszne stwory.

- Wątpię. Jeszcze żaden smok mnie nie zjadł, ciebie też.

- Żaden cię nie zjadł, bo jesteś smokiem.

- Smoki czasem zjadają siebie nawzajem... - wzruszył ramionami.

Felix wyciągnął mapę. Zaczął ją sprawdzać, odczytując swoje położenie. Znajdował się na bocznej drodze, której najwidoczniej nie było na mapie. W nocy źle odczytał kierunek drogi, a może to sama droga zmieniła swój bieg. W końcu na mapie nie było żadnego wodospadu, jeziora były po drugiej stronie przełęczy.

Chłopak zastanawiał się czy wrócić do domu, czy iść w nieznane bez mapy. Z jednej strony mógłby bezpiecznie przejść drogą jeszcze raz, tym razem wiedząc gdzie jest, a z drugiej nie wiedział, ile rzeczywiście czasu mu pozostało. Jeśli miał nadal trafiać na smoki, które nie znają się na magii i odczytywaniu symboli, to czas był dla niego bardzo cenny. Klątwa mogła się rozrosnąć w każdej chwili.

- Czy mogę cię prosić o wskazówkę? - spytał Felix. Błękitny Smok skinął głową. - Czy idąc tą drogą trafię na smoka, który zna magię?

- Hmm... - zamyślił się. - Myślę, że nie. Idąc sam z pewnością nie trafisz do żadnego z nich.

- Słyszałem, że ta droga jest...

- Ma swoje zasady. - odparł. - Właściwie nie do końca rozumiem jakie... Ale mogę ci towarzyszyć. Widok z góry to coś, czego droga nie przeskoczy.

- Nie rozumiem co to znaczy, ale w porządku, o ile mnie nie zjesz.

- Nie chcę. Lubię podróżników. - uśmiechnął się, a smocze zęby błysnęły w słońcu, które już oświetlało polanę niedaleko wodospadu.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DragonLands [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz