X. Świątynia

16 3 0
                                    

Czerwony Smok spokojnie leciał z Felixem na karku, osiadając dopiero niedaleko wodospadu. Słońce dopiero wschodziło, więc słychać było tylko plusk wody, a małe smoki jeszcze spały.

Błękitny Smok wychylił się zza wodnej zasłony, niosąc w swojej chuście sporo świeżych ryb

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Błękitny Smok wychylił się zza wodnej zasłony, niosąc w swojej chuście sporo świeżych ryb. Kilka z nich miotało się, licząc na ucieczkę z barwnych tkanin. Czerwony Smok uśmiechnął się, natychmiast podleciał do Błękitnego Smoka i pomógł mu nieść chustę.

- Pomyślałem, że będziesz głodny. - powiedział Błękitny Smok, zwracając się do Felixa. - Nie umiem rozpalić ognia, żeby je usmażyć, ale myślę, że dla ciebie to nie będzie problem.

- Jasne, że nie. Dzięki Błękitny Smoku.

- To lepsze niż jagody. - Czerwony Smok poklepał ryby w tkaninie.

- Drogi już tutaj nie ma. - zauważył Felix, patrząc na wąską ścieżkę wokół jeziora i wodospadów. Błękitny Smok wzruszył ramionami.

- Może zróbmy śniadanie zamiast zastanawiać się nad kawałkiem ziemi? - zasugerował Czerwony Smok. Błękitny Smok i Felix skinęli głowami.

We trójkę usiedli niedaleko wodospadu. Chłopak nazbierał gałęzi i cierpliwie starał się rozpalić ogień, a smoki przyglądały się z zaciekawieniem. Gdy już usmażyli ryby nad małym ogniskiem, Słońce świeciło w pełni. Małe smoki, zaciekawione i przyciągnięte zapachem smażonych ryb, z radością latały niedaleko, czasem siadając przy Błękitnym Smoku. Jednak wszystkie pozostawały w swoich smoczych łuskach.

- Dlaczego ciągle są smokami? - spytał Felix. Błękitny Smok głaskał kilka piszczących smoków, które sięgały mu do połowy uda. Dawał im większość swojego śniadania.

- Nie umieją się zmieniać. Poza tym to są dzieci. - uśmiechnął się czule. - Wolą latać i ganiać się w powietrzu niż na ziemi. Nawet jeśli niektóre umieją przypominać ludzi, to wolą być smokami.

- Tak jest, że jak z kimś rozmawiasz, to bycie bardziej jak ludzie jest kulturalne. Można do siebie ryczeć, warczeć i chrząkać, ale... - Czerwony Smok skrzywił się. - Ciężko się rozmawia w taki sposób.

- Tak. Na szybkie przywitanie jest to grzeczne, ale na dłuższą rozmowę należy zostawić swoje ogromne rozmiary. - Błękitny Smok powiedział.

- Będę o tym pamiętać. Mam nadzieję, że też będę mógł zmieniać się tak jak wy. - Felix powiedział.

- Pewnie tak będzie. - Czerwony Smok spojrzał na resztę swojej ryby. Rzucił ją w stronę jednego z mniejszych smoków, który z radością ją porwał, poleciał, a za nim kilka innych smoków, które go goniły. - Karmisz ich? - spytał Błękitnego Smoka.

- Same łapią ryby. Tylko teraz korzystają z okazji, że nie muszą. - odpowiedział. - Felixie, skończ jeść i polecimy w stronę ruin.

Nie trwało to długo. Kilka chwil później Felix ugasił ognisko i poleciał na karku Czerwonego Smoka. Błękitny Smok płynnie leciał tuż obok, wijąc się ku górze i dołowi. We trójkę zatrzymali się na wyżynie, na której Felix zobaczył ruiny.

DragonLands [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz