Samotny podróżnik wyrusza do Krainy Smoków, aby poznać znaczenie tajemniczego znamienia, które pojawiło się na jego skórze...
Spotyka na swojej drodze smoki, które niekoniecznie są przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy zdoła dotrzeć do smoczego przywó...
Czerwony Smok spokojnie leciał z Felixem na karku, osiadając dopiero niedaleko wodospadu. Słońce dopiero wschodziło, więc słychać było tylko plusk wody, a małe smoki jeszcze spały.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Błękitny Smok wychylił się zza wodnej zasłony, niosąc w swojej chuście sporo świeżych ryb. Kilka z nich miotało się, licząc na ucieczkę z barwnych tkanin. Czerwony Smok uśmiechnął się, natychmiast podleciał do Błękitnego Smoka i pomógł mu nieść chustę.
- Pomyślałem, że będziesz głodny. - powiedział Błękitny Smok, zwracając się do Felixa. - Nie umiem rozpalić ognia, żeby je usmażyć, ale myślę, że dla ciebie to nie będzie problem.
- Jasne, że nie. Dzięki Błękitny Smoku.
- To lepsze niż jagody. - Czerwony Smok poklepał ryby w tkaninie.
- Drogi już tutaj nie ma. - zauważył Felix, patrząc na wąską ścieżkę wokół jeziora i wodospadów. Błękitny Smok wzruszył ramionami.
- Może zróbmy śniadanie zamiast zastanawiać się nad kawałkiem ziemi? - zasugerował Czerwony Smok. Błękitny Smok i Felix skinęli głowami.
We trójkę usiedli niedaleko wodospadu. Chłopak nazbierał gałęzi i cierpliwie starał się rozpalić ogień, a smoki przyglądały się z zaciekawieniem. Gdy już usmażyli ryby nad małym ogniskiem, Słońce świeciło w pełni. Małe smoki, zaciekawione i przyciągnięte zapachem smażonych ryb, z radością latały niedaleko, czasem siadając przy Błękitnym Smoku. Jednak wszystkie pozostawały w swoich smoczych łuskach.
- Dlaczego ciągle są smokami? - spytał Felix. Błękitny Smok głaskał kilka piszczących smoków, które sięgały mu do połowy uda. Dawał im większość swojego śniadania.
- Nie umieją się zmieniać. Poza tym to są dzieci. - uśmiechnął się czule. - Wolą latać i ganiać się w powietrzu niż na ziemi. Nawet jeśli niektóre umieją przypominać ludzi, to wolą być smokami.
- Tak jest, że jak z kimś rozmawiasz, to bycie bardziej jak ludzie jest kulturalne. Można do siebie ryczeć, warczeć i chrząkać, ale... - Czerwony Smok skrzywił się. - Ciężko się rozmawia w taki sposób.
- Tak. Na szybkie przywitanie jest to grzeczne, ale na dłuższą rozmowę należy zostawić swoje ogromne rozmiary. - Błękitny Smok powiedział.
- Będę o tym pamiętać. Mam nadzieję, że też będę mógł zmieniać się tak jak wy. - Felix powiedział.
- Pewnie tak będzie. - Czerwony Smok spojrzał na resztę swojej ryby. Rzucił ją w stronę jednego z mniejszych smoków, który z radością ją porwał, poleciał, a za nim kilka innych smoków, które go goniły. - Karmisz ich? - spytał Błękitnego Smoka.
- Same łapią ryby. Tylko teraz korzystają z okazji, że nie muszą. - odpowiedział. - Felixie, skończ jeść i polecimy w stronę ruin.
Nie trwało to długo. Kilka chwil później Felix ugasił ognisko i poleciał na karku Czerwonego Smoka. Błękitny Smok płynnie leciał tuż obok, wijąc się ku górze i dołowi. We trójkę zatrzymali się na wyżynie, na której Felix zobaczył ruiny.