III. Nieskończona droga

19 4 0
                                    

- Kiedyś często spacerowałem tą drogą. - powiedział Błękitny Smok, unosząc się obok Felixa. - Prowadziła mnie w różne części krainy. Dzięki niej poznałem wiele innych smoków, zobaczyłem różne piękne miejsca.

- Więc rzeczywiście ona idzie inaczej niż na mapie.

- Skoro mapa jest zwyczajna, a droga magiczna, to chyba sensowne, że nie pokrywają się ze sobą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Skoro mapa jest zwyczajna, a droga magiczna, to chyba sensowne, że nie pokrywają się ze sobą.

- Tak, już rozumiem. - Felix poprawił się w siodle. - Masz rodzinę?

- Rodzinę? - Błękitny Smok zdziwił się.

- Tak pomyślałem, że te małe smoki to twoje dzieci...

- Nie... Większość to maluchy innych, które odpoczywają i bawią się w bezpiecznym miejscu.

- Nie wiem czy to bezpieczne miejsce, skoro ja trafiłem tam po kilku godzinach jazdy.

- Och? - smok jęknął. - Przecież wodospad leży tak daleko od ludzi, niemal po drugiej stronie krainy.

- Droga przyprowadziła mnie na drugi koniec krainy?

- Na to wygląda. Najwidoczniej ci zaufała, skoro mogłeś odwiedzić moje ulubione miejsce.

- Dziwne. - skwitował Felix, a smok spoglądał na drogę.

- Zazwyczaj ludzie nie przychodzą tutaj w dobrych celach. To znaczy, gdy raz spotkałem jednego, też chciał się bawić w trafianie do celu. - Błękitny Smok zaśmiał się. - Jestem za dobry w takie gry.

Felix spojrzał się na niego z zaniepokojeniem.

- Wiem, próbował mnie zabić. Staram się nie brać tego na poważnie. - rzucił smok. - Jeśli czegoś potrzebował, to najwidoczniej nie umiał zapytać.

- Myślę, że rzeczywiście mógłby zrobić ci krzywdę.

- Jestem smokiem. - uśmiechnął się.

- Ale nie jesteś nieśmiertelny. Nikt nie jest.

- Masz rację, ale nie czuję strachu przed kimś tak niewielkim.

Przez chwilę obaj milczeli, rozmyślając nad swoimi sprawami. Otaczał ich szum drzew i kroki konia, który najwidoczniej ignorował obecność Błękitnego Smoka.

Felix spoglądał na smoka w ludzkiej formie, który pogodnie spoglądał przed siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Felix spoglądał na smoka w ludzkiej formie, który pogodnie spoglądał przed siebie. Miał delikatną, ale męską urodę. Z gracją unosił się, płynąc w przestrzeni.

- Dlaczego chcesz mi pomóc? - Felix zagadnął. Błękitny Smok zwrócił na niego wzrok.

- Nie powiedziałem, że tobie pomagam. Po prostu uważam, że samotna podróż jest przykra.

- Nie jest taka zła, gdy wiesz, że podróżujesz samotnie. Gorzej, gdy myślisz, że ktoś podróżuje z tobą, a na koniec dnia nie ma nikogo. - Felix poczuł wewnątrz złość, którą wcześniej zdołał ignorować. W trakcie nocy zapomniał o niej, jednak ona powróciła do jego głowy.

- To brzmi smutno. Mam nadzieję, że twoi przyjaciele podróży cię nie opuścili...

- Opuścili mnie jeszcze zanim wyruszyłem. - odparł.

- Dlaczego niby? Wydajesz się być dobrym człowiekiem, skoro droga tobie zaufała.

Felix spojrzał na smoka, który ciekawsko mrugnął.

- Wszyscy mówili co innego - nieco zwiesił głowę. - ale tak naprawdę każdy z nich bał się podróży w wasze strony. No i bali się klątwy, że może przejdzie na nich...

- Wątpię.

- Nie przejmuję się tym, to głupcy. - stwierdził Felix. - Uważam to za żałosne, że nikt nie chciał ze mną iść, wszyscy tylko udają moich przyjaciół.

- W takim razie powinieneś ich opuścić. Jeśli oni nie chcą rozmawiać z kimś, kogo nawet magiczna droga polubiła, to powinni się zastanowić nad sobą.

- Mówiłem, to głupcy. Oni nie będą się zastanawiać.

Błękitny Smok westchnął.

- W takim razie to jest ich problem.

- Słuchaj Błękitny Smoku, oni wszyscy mnie zostawili. Nie mogę liczyć na nikogo. - Felix przymknął oczy. - Nawet mój najbliższy kuzyn wolał zostać.

- Przykro mi. - odparł. - Nie wiem czy to cię pocieszy, jednak mogę obiecać, że spróbuję być osobą, na której możesz polegać w tej krainie.

- Jesteś smokiem, nie człowiekiem. Nie mogę ci ufać.

- Z jakiegoś powodu pozwalasz mi lecieć obok i nie obawiasz się, że cię zjem. - Błękitny Smok uśmiechnął się przyjaźnie.

- Nie w tym sensie. - Felix patrzył przed siebie.

- Dobrze, rozumiem. Nie martw się, znajdziesz kiedyś przyjaciół, którzy wyruszą z tobą na każdą wyprawę.

- Nie znajdę. W mojej wiosce nie ma nikogo takiego.

- Nikt nie powiedział, że musisz tam zostać. - uniósł dłonie. Błękitne paznokcie błysnęły w słońcu. - Świat jest pełny ludzi. Gdzieś ktoś taki musi być.

- A ty masz kogoś takiego? - Felix spytał, Błękitny Smok znów się zdziwił. - Skoro tak łatwo ci mówić...

- Myślę, że tak. To znaczy on... - Błękitny Smok zamilkł. - Nie wiem czy JA byłbym gotów na niebezpieczeństwa. On pewnie tak.

- Jesteś za dobry jak na smoka. - Felix spojrzał na Błękitnego Smoka. Ten uśmiechnął się.

- Wiem. Każdy smok mi to powtarza.

Słońce leniwie przesuwało się między chmurami, gdy Felix i Błękitny Smok dalej podróżowali ścieżką między drzewami.

Słońce leniwie przesuwało się między chmurami, gdy Felix i Błękitny Smok dalej podróżowali ścieżką między drzewami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DragonLands [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz