XII. Ognik

13 3 0
                                    

Felix zasypiał w łóżku po kolejnym dniu spędzonym na porządkowaniu i naprawach starych ruin. Z zewnątrz nie zachwycały, ale w środku było całkiem przyjemnie.

Mrok wokół niego rozświetlała tylko latarnia, wisząca na łańcuchu pod sufitem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mrok wokół niego rozświetlała tylko latarnia, wisząca na łańcuchu pod sufitem. W owej latarni unosił się ognik, którego Czerwony Smok zdołał złapać przed zmrokiem. W mroku były niemożliwe do schwytania, choć były jasne. Podczas dnia ciężko było je zauważyć, były też wolniejsze. Ten był na tyle powolny, że Czerwony Smok zdołał go schwytać. Mimo to światło było dość słabe.

Runy na rękach chłopaka lśniły, jakby same świeciły, zazdrosne o światło ognika.

Niedaleko drzwi siedział Czerwony Smok, skrobał coś czerwonym paznokciem w wapiennych blokach, z których składały się ściany

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niedaleko drzwi siedział Czerwony Smok, skrobał coś czerwonym paznokciem w wapiennych blokach, z których składały się ściany. Delikatny wzór, przypominający skręcające się liście rośliny, ciągnął się od góry drzwi do poziomu głowy siedzącego smoka. Zdawało się, że robił to bardzo umiejętnie, w ciszy skupiając się na wzorze.

Nie chciał spać na zewnątrz, bez otoczenia drzew i bezpiecznej czerwoności jego lasu. W środku nie miał chęci na sen na kamiennej podłodze, nawet jeśli leżał na niej dywan. Smok wprawdzie zastanawiał się dlaczego Felix wziął owy dywan, skoro jest bezużyteczny, ale nie chciał na nim spać. Łóżko zajmował chłopak, jeszcze człowiek. Czerwony Smok popatrzył na jego runy, widoczne na ręce, która kurczowo trzymała się trzech zszytych owczych skór, będących jego kocem.

Obiecał, że będzie bronić człowieka. Miałby to gdzieś, gdyby nie obiecał tego Błękitnemu Smokowi. Choć Czerwony Smok znał wiele innych smoków, z wieloma spędził lata i wiele ich z nim łączyło, to żaden nie przyciągał jego uwagi tak jak spokojny i przyjazny Błękitny Smok. Nie nazywał go w swojej głowie przyjacielem, ale swoim towarzyszem. Towarzyszów wśród smoczego świata wybiera się tylko raz.

Z jakiegoś powodu Błękitny Smok nigdy nie mówił o towarzyszu. Miał w czym wybierać, w końcu każdy smok go lubił i podziwiał jego lśniące łuski, a gdy trafiło się potomstwo to Błękitny Smok służył pomocą. Czerwonego Smoka irytowało to, że Błękitny Smok potrafił być szczęśliwym będąc samotnym, a on samotnie odczuwał szczęście tylko wtedy, gdy chował się wśród czerwonych liści lasu. Niebieskowłosy w prawdzie nie wyróżniał się na tle innych smoków...

DragonLands [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz