Samotny podróżnik wyrusza do Krainy Smoków, aby poznać znaczenie tajemniczego znamienia, które pojawiło się na jego skórze...
Spotyka na swojej drodze smoki, które niekoniecznie są przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy zdoła dotrzeć do smoczego przywó...
Felix zszedł z karku Czerwonego Smoka. Błękitny Smok osiadł na ziemi, zmieniając się w człowieka. Oba smoki oparły swoje nogi na ziemi. Czerwony Smok poprawił swoje włosy, Błękitny Smok zawinął je tak, aby nie było widać jego rogów.
- W razie czego trzymajcie się za mną. - powiedział Felix. - Nie wiem jak zareagują na was inni ludzie.
- Zawsze możemy powiedzieć, że jesteśmy podróżnikami. Podróżnicy zawsze wyglądają inaczej niż lokalni. - Błękitny Smok uśmiechnął się. - Właściwie to jest prawda...
- Dobra, chodźmy. - zdecydował Czerwony Smok.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Felix rozglądał się po znajomych domach. Kamienna droga wydawała się być niewygodna do spacerów. W porównaniu z ziemiami smoczej krainy była twarda, brudna, wbijała się w buty. Felix zrozumiał dlaczego smoki za nim ostrożnie stawiały kroki - Błękitny Smok i Czerwony Smok też odczuwali ten dyskomfort. Problem był w tym, że Felix chodził takimi drogami od dzieciństwa, a smoki - nigdy. Widział je, unoszące się w powietrzu lub chodzące wśród traw, ale nigdy po ścieżce. Ale on zawsze chodził, a teraz te kamienie były inne, jakby wrogie.
Chłopak zapukał do drzwi swojego domu. Zawołał głośne "mamo", po czym wszedł do środka. Smoki spojrzały po sobie, stojąc w drzwiach. Felix przywitał się z matką, szczupłą kobietą o czarnych włosach.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Felix przytulił ją.
- Felix, jak dobrze, że wróciłeś! Już myślałam, że odejdziesz na zawsze. - powiedziała, tuląc syna. Spojrzała na dwóch gości, patrzących na nią zza progu. - Kto to? Kim jesteście?
- To moi znajomi. Spotkałem ich na drodze, pomagali mi. - chłopak zapewnił.
- Jesteśmy podróżnikami. - powiedział Czerwony Smok z przekonującym uśmiechem.
- Zabiorę z domu kilka rzeczy i jadę w dalszą drogę. - powiedział Felix, patrząc matce w oczy. - Wyleczę się z przekleństwa z pomocą jedynego czarodzieja, który może pomóc. Problem w tym, że mieszka bardzo daleko.
Błękitny Smok spojrzał w bok, czując się dziwnie w obliczu kłamstw, które Felix przekazał swojej matce. Ta jednak nie protestowała.
- Twoje zdrowie i szczęście są najważniejsze, synu. Weź wszystko czego potrzebujesz. - powiedziała. - A co stało się z koniem, na którym pojechałeś?
- Uciekł, gdy zaatakowały mnie dzikie zwierzęta. - Felix kłamał jak z nut.
- A panowie - spojrzała na oba Smoki. - może poczęstują się swojskim winem?
- Pewnie. - rzekł Czerwony Smok. Błękitny Smok uśmiechnął się.
Podczas, gdy dwa smoki próbowały wiejskiego wina, Felix w skupieniu zbierał ważne przedmioty do białej płachty, z której zrobił tobół. Świeże ubrania, suszone owoce, niewielka broń, zegar... Chłopak brał co mógł. Zastanawiał się jak to będzie, gdy już stanie się smokiem. Został mu jeden dzień, po tym czasie coś się zmieni. Pytanie tylko co właściwie. Felix pomyślał o rogach, ogonie, tym nienaturalnym, barwnym wyglądzie smoków. Jak nauczy się zmieniać w bestię i spowrotem w człowieka? Latanie o własnych skrzydłach, coś co nie jest możliwe dla ludzi... Wiedział, że czeka go wiele nauki, wyzwań i poznawania świata smoków jako jeden z nich.
Ale nie mógł powiedzieć o tym matce. Ona, tak samo jak inni, zostawiła go samotnej podróży w niebezpieczny świat. Inni ludzie go nie będą akceptować.
Popatrzył na łóżko. Było zbyt duże, zbyt ciężkie, żeby je zabrać. Smoki może sobie z nim poradzą, ale nie jako ludzie. Felix pomyślał, żeby wziąć łóżko od Czerwonego Smoka, żeby nie męczyć się z przeniesieniem tego, na które właśnie spoglądał.
Gdy skończył zbierać rzeczy, usłyszał skrzypnięcie drzwi. W przejściu stanął jasnowłosy chłopak o delikatnej urodzie i szerokich ramionach. To był jego kuzyn, którego kiedyś uważał za jedynego przyjaciela. Tylko że on też zostawił Felixa w samotnej podróży, wykręcając się pracą i obowiązkami.
- Cześć. Miło, że wróciłeś. - powiedział ciepłym tonem.
- Za jakiś czas wyruszam dalej. Nie znalazłem nic więcej ponad doraźną pomoc w okolicach...
- Szkoda, bo samotne pilnowanie zwierząt jest nudne. Brakuje twojego towarzystwa, nawet jeśli nie zawsze masz coś do powiedzenia. - uśmiechnął się.