Rozdział 3. Podobieństwo.

11 2 0
                                    

Druga część miasta jest kompletnie wyzbyta z mieszkańców. Asim wchodzi z hukiem do każdego budynku, wołając, że poszukuje porwanych kapłanek. Na efekty swojego głośnego zachowania nie musiał długo czekać, bo z piwnicy jakiegoś zabiedzonego baru zaczynają wychodzić ubrani na czarno, zamaskowani ludzie.

- Dzień dobry! – Asim uśmiecha się fałszywie.

- Podobno kogoś zgubiłeś. – mówi jeden z nich.

- Tak, siedem pięknych dziewczyn, które zniknęły niedawno z rynku.

- A ty co, ich alfons? – pyta drwiąco drugi.

Asim uśmiecha się jeszcze szerzej.

- Nie, jestem ich samozwańczym wybawicielem.

- Jakież to szlachetne. – stwierdza złośliwie trzeci i wszyscy wybuchają śmiechem.

Asim mierzy ich wszystkim wzrokiem i potwierdza ich słowa, ostrożnie przy okazji kładąc swoją dłoń na rękojeści katany.

- Wydaje mi się, panowie, że pora zakończyć tę niezobowiązującą rozmowę i przejść do konkretów. – oznajmia zagadkowym, nieco groźnym tonem, jednak cały czas będąc uśmiechniętym.

- Też mi się tak wydaje. – odzywa się ktoś zza jego pleców.

Kiedy on się tam znalazł?

Asim odwraca się gwałtownie i zauważa mężczyznę o długich, kudłatych, jasnozielonych włosach, wąskich, czarnych oczach z charakterystyczną blizną wokół szyi, zrobioną przez czarne nici. Spoglądając w dół, Asim dostrzega przy jego boku katanę.

- Kim jesteś? – pyta zaskoczony, uważnie go obserwując.

- Nazywam się Azam, jestem przywódcą naszej małej grupki porywaczy, a ty? – odpowiada oschle.

- Jestem Asim, szermierz i złodziej.

Azam uśmiecha się pod nosem.

- Czyli kolega Asim, co? Ile masz lat, szczeniaku?

- Siedemnaście.

Przywódca wzdycha ciężko i drapie się po głowie.

- W tak młodym wieku wpakowałeś się w całkiem niezłe bagno, kolego Asimie. Chyba, że odejdziesz stąd, wtedy nie będzie tematu. – stwierdza, patrząc na niego z uwagą.

Chłopak krzywi się.

- W bagnie to ja już siedzę od dawna i szczerze się przyznam, że nawet mi w nim przyjemnie. – odpyskowuje. – I nie mam zamiaru odchodzić. Mam tutaj sprawę do załatwienia. Z wami.

- Ooo, odważny jesteś. – stwierdza drwiąco. – Wątpię jednak, że zdołasz mnie pokonać, bowiem ja również jestem szermierzem, jak ty.

- To się jeszcze okaże. Miałem dobrego nauczyciela!

- O proszę, co za zbieg okoliczności, ja również. – śmieje się pod nosem i wyciąga broń.

Jego katana ma dłuższe ostrze niż ta Asima, w dodatku jej rękojeść ma zielono – czarną barwę. Wyglądała naprawdę dziwnie, chłopak nigdy takiej nie widział na oczy.

- Nadchodzę! – mówi nagle Azam i znika.

Ta sama sztuczka jak u Czarnego Demona!

Tak pomyślawszy Asim odwraca się gwałtownie i wykonuje zamach, ale przecina jedynie powietrze. Chłopak robi zdumione oczy i nagle czuje lekki powiew na prawym policzku, więc znów się odwraca i znów nie widzi tam nikogo.

- Co jest?

- Za wolno! – syczy Azam tuż nad jego uchem.

Znajduje się on z prawej strony. Asim zdaje sobie jednak sprawę, że nie zdoła się w porę odwrócić i sparować ataku, więc schyla się w ostatniej chwili, a ostrze przelatuje tuż nad jego głową. Następnie skacze w przód, a potem odwraca się i kieruje swe ostrze ku przeciwnikowi, lecz jego już tam nie ma.

Zapomniane WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz