Rozdział 17. Cudotwórczyni.

5 1 0
                                    

Ciało Tamalie w końcu zaczyna odczuwać jakieś bodźce. Powoli otwiera oczy, lecz wzrok ma zamglony. Mruga kilka razy, aby odzyskać ostrość widzenia. Niepewnie łapie się za bolącą głowę i ciężko wzdycha.

- Co... co się stało?

Rozgląda się wokół. Znajduje się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, w którym światło dochodzi jedynie przez szpary w drzwiach. Nagle otwiera szeroko oczy, przypominając sobie wszystko. Chce krzyknąć, ale głos więźnie w jej gardle.

Pamięta jak Asim krzyczał do niej, aby uważała, ale jej reakcja była zbyt opóźniona, aby cokolwiek zdziałać, mało tego, nawet nie zorientowała się, że ktoś się za nią czai. Nie powinna się w sumie dziwić, ona w przeciwieństwie do tamtej dwójki nie posiada jakiegoś nadludzkiego, wręcz zwierzęcego instynktu.

Czuje ukłucie w sercu na myśl o chłopaku. Dwa razy została porwana i dwa razy była przez niego ratowana. Pomimo, że jest również ofiarą jego porwania, to jednak troszczył się o nią. Jednak teraz znajduje się w nieznanym miejscu, zapewne daleko od Elionu.

Równie dobrze Asim mógł stwierdzić, że nie ma sensu ciągle ratować kogoś tak niezdarnego jak ja i odpuścił sobie pokazywanie mi tych przeklętych przygód. Nie zdziwiłoby mnie to, w końcu mam do czynienia z marginesem, czyli osobą, która najpierw myśli o sobie, a potem o innych...

W jej oczach pojawiają się łzy, które spływają po policzkach. Świadomość tego boli, tak samo jak fakt, że w przeciągu dwóch tygodni zdołała wkopać się w niezłe bagno.

- Dlaczego...? – pyta sfrustrowana.

- Czyli jednak żyjesz, zielonowłosa?

Kobiecy, ciepły głos odzywa się z prawej strony dziewczyny, w którą to obraca swoją głowę.

- Kim jesteś? – zadaje pytanie przerażona.

- Nazywam się Vena, miło mi cię poznać.

Tamalie mruży oczy, próbując dostrzec w tej ciemności chociaż zarys sylwetki kobiety.

- Co się stało? Gdzie my jesteśmy?

- Zostałyśmy porwane przez handlarzy ludźmi i z tego co wiem znajdujemy się na Archipelagu Rajskim, ale wieczorem mamy zostać przetransportowane na Daleki Zachód.

- Porwane...?

Dziewczyna nie wytrzymuje i wybucha płaczem. Znajduje się właśnie w najgorszym miejscu na świecie i w dodatku zostanie sprzedana na czarnym rynku na innym kontynencie. Gorzej być chyba nie mogło.

- Hej, nie płacz, zielonowłosa. – mówi zmartwionym głosem Vena.

- Jak mam nie płakać w takiej sytuacji? To już moje trzecie porwanie! – łka.

- Biedaczko, nie martw się. Jak widzę, dwa razy zostałaś uratowana, to za trzecim razem na pewno też będziesz. – stwierdza łagodnie.

Tamalie pociąga nosem.

- Ciekawe przez kogo. Osoba, która mnie przez cały czas ratowała pewnie ma mnie już dosyć. W końcu, ile można przebywać z osobą, która nie potrafi o siebie zadbać.

- Możemy wydostać się stąd razem, skoro wątpisz w swojego poprzedniego wybawiciela. – oznajmia pewnym siebie głosem.

Zaskoczona kapłanka spogląda w stronę Veny.

- Hę?

Vena powoli i dokładnie tłumaczy Tamalie swój plan uwolnienia siebie, jej oraz innych, obecnych tutaj młodych dziewczyn. Kapłanka kiwa głową, przystając na niego. Prawda jest taka, że nic innego jej nie pozostaje, w dodatku czuje, że może jej zaufać. W końcu są w takiej samej sytuacji.

Zapomniane WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz