POV: CAM
Patrzyłem jak Hailie wchodzi do kawiarni z mamą. Rozczuliło mnie to. Nie wiem dlaczego, ale obie są śliczne chociaż się różnią.
Z zamyśleń wyrwał mnie odgłos telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz na którym wyświetliła się imię mojego syna.
- Tato? Słuchaj sprawa jest. Bo Dylan rozwalił ząb Tonemu i ten ząb się pokruszył. Jesteśmy u dentysty, ale nie chcą nas przyjąć bez opiekuna prawnego.
- Mówiliście że jesteście Monet?
- Tak, ale i tak musisz przyjechać bo Tony ma całą mordę zakrwawioną bo mu się ta resztka zęba wbiła w dziąsła.
- Jezus co ja z wami mam. Zaraz przyjadę. Nie róbcie nic głupiego.
Po jakimś czasie podjechałem pod dentystę. Tony siedział pod ścianą wyjąc z bólu a te dentystki się na niego tylko patrzyły i nic nie chcieli zrobić.
- Jestem jego ojcem, czy w do chuja możecie mu ogarnąć te żeby? Nie widzicie kurwa że on się z bólu zwija?
- Pan Monet?
- Nie kurwa, pszczółka Maja. Weźcie ogarnijcie mi syna bo mu krew z mordy się leje. Co z was za ludzie.
Po moich słowach 6 osób zajmowało się moim synem, wzięli go do osobnego pokoju i zaczęli działać. Tony darł się w niebo głosy. Może zapisze go na granie na trąbce? Byłby w tym doskonały.
- Pszczółka Maja? Serio Cam?
- Cześć, Monty. Ciebie też miło widzieć.
- Mogę zostać twoim Guciem.
- Spierdalaj, Monty. A teraz wasza dwójka - spojrzałem na Dylana i Shane'a, którzy siedzieli na ziemi - wyjaśni mi jak to się stało, że Tony stracił pół zęba.
- Wrzucił mi telefon do wody!
- Japierdole, Dylan. Twój telefon jest wodoodporny.
- Jaki jest?
- Wodoodporny. To znaczy że nic mu się nie stanie jak wrzucisz go do wody.
- Oo to dlatego nadal działa. A myślałem że dlatego że chciał zobaczyć jak przyjebałem Tonemu.
- Dylan wyrażaj się. A właśnie. Wytłumaczysz mi dlaczego dowiedziałem się że uczysz bliźniaków brzydkich słów?
- To nie ja...
- Jeszcze mi powiesz może że Vince?
- Noo, a kto inny...
- Dylan, do cholery. Vince nie bluźni.
- Ale...
Nie udało mu się skończyć zdania, bo zaczął dzwonić mój telefon.
- Panie Monet. Jest problem.
- Jaki znowu problem?
- Panienka Monet wraz ze swoją matką jakieś 20 minut temu udały się do toalety. Musiałem pójść sprawdzić czy nic im się nie stało, lecz nie zastałem ich w toalecie ale było otwarte okno w którym spokojnie mogłyby się zmieścić.
- Że co proszę?
- Wnioskuje że pani Gabriela porwała panienkę Monet.
- Nie dopilnowałeś tego że ktoś porwał moją córkę tak?
- Ja...
- Znajdź ją. Wyślij powiadomienie do wszystkich ochroniarzy że mają szukać Hailie. Do policji, również. Niech czekają na lotniskach, przy granicy i wszędzie gdzie się tylko da. Ona ma się znaleźć. To jest twoje jedyne zadanie. Nie spierdol tego, bo cię zwolnię.
I tak zamierzałem go zwolnić ale po tym jak znajdzie mi córke.
- Will zostań tutaj z święta trojcą, Damianem i Zionem. Vince, Monty jedziemy. Gabriela uciekła z Hailie.
Wszyscy zaczęli panikować. Damian i Zion zajęli swoje pozycje. Jeden przy drzwiach, drugi przy moich dzieciach. Byli to jedni z najbardziej zaufanych ochroniarzy więc wiem że prędzej swoje życie poświęcą niż pozwolą zabić komuś moje dzieci. Dobrze jest ich mieć.
Vince, Monty i ją szybko wybiegliśmy z budynku, żeby dostać się do samochodu.
- Monty, albo lepiej Vince. Zadzwoń do lotnisk i ludzi z granic żeby mieli się na baczności i szukali Hailie. Opisz ją i jej matkę. Nie jestem pewien czy tamten typek zadzwonił więc zrób to ty. A ty Monty powiadom ochroniarzy. Moich i swoich. Niech szukają. Musi się znaleźć.***
Hailie znalazła się po 4 dniach.
Przez te cztery dni ani ja, ani Vince nie spaliśmy. Wszyscy byli czujni, a poszukiwania odbywały się 24/7.
Moja córka ze swoją matką przez te cztery dni przesiadywały u swojej dalszej rodziny w małym miasteczku, bardziej można to nazwać wioską.
Dostałem cynk od mojego starego znajomego z lat szkolnych który usłyszał rozmowę matki Hailie z jej rodziną.
Wtedy nic się nie liczyło i jechaliśmy z Montym na złamanie karku po to żeby dojechać tam jak najszybciej.
Do tej wioski jedzie się przez 45 minut, a my byliśmy tam w 15.
- Hailie chodź do taty - powiedziałem kiedy otworzyłem drzwi do chaty. Debilizm nie zamykać drzwi domu w którym jest poszukiwana osoba.
- Tata! - krzyknęła Hailie i pobiegła do mnie. Wziąłem małą na ręce i przytuliłem. - Tęskniłam.
- Ja za tobą też, słoneczko. Jedziemy do braci? Chcesz się spotkać z Willem?
- TAK!
- No to jedziemy. - powiedziałem i poszedłem do auta, rzucając ochroniarzowi znaczące spojrzenie. Wcześniej umówiliśmy się, że jak Hailie się znajdzie ja zabiorę ją do Willa, a on jej matkę do skrzydła pracowniczego.
Po jakimś czasie byliśmy w garażu domu. Wyjąłem Hailie z samochodu i odstawiłem na ziemię.
- Chłopaki są w kuchni.
Hailie skinęła głową i pobiegła do wskazanego przeze mnie miejsca.
- Will!
- Malutka! Wróciłaś!
- A ja to co? Ze mną się nie przywitasz?
Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem do skrzydła pracowniczego w którym podobno już czekała Gabriela.
Uchyliłem powoli drzwi i podszedłem do swojego biurka nie patrząc na otoczenie i na kobietę siedzącą przed biurkiem.
Kiedy usiadłem na swoim fotelu spojrzałem na nią zimnym wzrokiem.
- I co my z tobą zrobimy Gabriela?***
Witam drugi raz tego dnia
Jak wam dzień mija?
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i gwiazdki
uwielbiam was🥰🥰🥰
Czy jest coś może co chcieli byście zobaczyć w tym opowiadaniu?
Bo mi się powoli pomysły kończą i nie zostało ich już wiele.
Żebrak żebra o gwiazdki 🙏🙏🙏
Macie kwiatka za gwiazdkę 🌷
Miłego ❤️

CZYTASZ
Mała Monet
Fiksi PenggemarCo gdyby Cam jednak porwał Hailie, żeby ta wychowała się z braćmi? ~Powieść na podstawie książki ,,Rodzina Monet" ~ Może zawierać spojlery więc czytasz na własną odpowiedzialność ~ opowiadanie jest wymyślone i nie jest to żadnym dodatkiem do książki...