11

1.1K 52 31
                                    

POV: Shane

Po kilku dniach musieliśmy wrócić do Pensylwanii, przez szkołę moich braci i prace taty. Hailie po usłyszeniu wiadomości że musimy wracać popłakała się, a jako iż nasz ojciec jest od jej szczęścia uzależniony, postanowił że ja, Dylan i Tony zostaniemy z nią na wyspie razem z niańkami.
Nie spodziewał się że po dwóch zastanie pod bramą domu w Pensylwanii, nas.
Świętą trójce i Hailie. Tylko że każdy miał na głowie niespodziankę dla niego.
Tony i Dylan mieli maszynką ogolony pasek przez pół czoła i wyglądali jak ci wszyscy naukowcy z kreskówek, a ja i Hailie mieliśmy głowy pofarbowane na różowo.
Nie mam pojęcia dlaczego tata się wkurzył, przecież wyglądamy bardzo uroczo i słodko.
- Hailie, miałaś się spotkać po swoim powrocie z matką, ale nie puszczę cię w takim stanie.
- Ja chcę do mamy - powiedziała Hailie nagle przypominając sobie że ma matkę.

POV: CAM
- Ja chcę do mamy, proszę - powtórzyła Hailie. Westchnąłem ciężko.
- Zadzwonię do niej, a was przy okazji zapisze do fryzjera, bo nie macie włosów na czubku głowy.
Wyszedłem i poszedłem do swojego gabinetu bo to jedyne miejsce w którym mam troche spokoju. Kiedy usiadłem szybko wybrałem numer żeby mieć to już za sobą. Nie musiałem czekać długo. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Halo? Cam? Chodzi o moją córkę?
- Tak, dokładnie. Pamiętasz może że obiecałem ci spotkanie kiedy wróci do Pensylwanii?
- Jak mogłabym zapomnieć?
- Wystąpił mały problem...
- Coś się stało Hailie? Cam! Co zrobiłeś mojej córce?! Ona żyje?!
- Gabriela, spokojnie. Wszystko z jej zdrowiem w porządku, po prostu Święta trójca. - odchrzęknąłem - znaczy moi trzej najmłodsi synowie i Hailie postanowili sobie zrobić salon fryzjerski... Dylan i Tony mają zgolone głowy, a Hailie...
- Jak mi powiesz że moja córka nie ma włosów to osobiście cię zabije!
- Spokojnie, Gabriela! Po co te nerwy. Włosy odrosną, ale to nie ma nic do rzeczy bo Hailie z głowy nawet jej różowy włosek nie spadł.
- Różowy włosek? O czym ty do cholery pieprzysz, Cam?!
- Pofarbowali sobie włosy. Hailie i Shane.
- Jezus Maria. Zostawić ci dziecko, a ono już ma metamorfozę.
- Jest tu już miesiąc i dopiero teraz coś się stało. Halo? To nic strasznego.
- Jak bardzo źle jest?
- Moim zdaniem wcale, bo wygląda bardzo słodko, ale jako rodzic musiałem poważnie wytłumaczyć że tak nie wolno.
- Chce się z nią spotkać. Jak najszybciej.
- W porządku, zorganizuje ci samolot na dzisiaj czy jutro?
- Dzisiaj.
- Wyśle ci wszystko na SMS.
- Wyślij mi przy okazji zdjęcie Hailie w nowych włosach bo nie chcę się wystraszyć. Do zobaczenia, Cam.
I się rozłączyła. Umówiłem szybko swoje dzieci do fryzjera i wysłałem wszystko nianią bo ja nie miałem czasu żeby z nimi pojechać. Poszedłem do Hailie żeby zrobić jej zdjęcie i wysłać Gabrieli tak jak prosiła. Na zdjęciu również załapał się Shane, który przytulał Hailie.

Ja: *Wysyła załącznik*

Gabi: masz rację słodcy są co nie zmienia faktu że mają po 4 lata!

Ja: Shane ma 6.

Gabi: a Hailie 4.

Ja: w tym roku 5

Gabi: ale jeszcze ma 4

Ja: jeszcze.

Przekomarzałem się jeszcze z Gabrielą, a później wysłałem jej kod biletowy na lotnisko i wyjaśniłem jaki samochód ją odbierze.
- Hailie zobaczysz się dzisiaj z mamą, a wy chłopaki za 5 minut macie być gotowi bo jedziecie do fryzjera. Will przebierzesz Hailie w jakieś ładniejsze ciuchy niż dresy, proszę?
POV: HAILIE
- Chodź Hailie, ubierzemy się na spotkanie z twoją mamusią.
Uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam do Willa, który zaczął iść na górę.
- Wolisz sukienkę czy spodnie? - pytał po drodze. Nie musiałam się zastanawiać długo bo odpowiedź była prosta.
- Sukience
- Dobrze, malutka. A chcesz białą czy różową? Chyba że chcesz inny kolor.
- Różową.
- W porządku. - powiedział i poszedł do garderoby, a ja poszłam za nim. Will wygrzebał śliczną różową sukienkę i pasującą do niej kokardę i butki.
Po jakimś czasie byłam gotowa, bo Will miał problem z założeniem mi kokardy bo nie potrafił. Ale w końcu mu się udało, więc zeszliśmy na dół.
- Hailie, chodź do mnie odwiozę cię żebyś się spotkała z mamą.
Podbiegłam do taty, który wziął mnie na ręce. Wsiedliśmy do samochodu razem z jakimś dużym panem. Już się takich panów nie bałam bo dużo ich chodziło po domu więc się przyzwyczaiłam.
Chyba po drodze mi się usnęło bo nie pamiętam za dużo. Wiem tylko że jechaliśmy przez las.
- Jesteśmy
Wyjrzałam przez okno. Byliśmy pod małą kawiarenką. Pod drzwiami stała mama. Od razu kiedy tata wyjął mnie z fotelika pobiegłam do niej się przytulić.
- Cześć, skarbie.
- Mamusia.
- Poczekaj na mnie w środku załatwię sprawę z Camem i do ciebie przyjdę to coś zjemy i się napijemy.

POV: GABRIELA
Widziałam jak Hailie przechodzi przez drzwi. Poczekałam aż usiądzie do jakiegoś stolika i dopiero wtedy spojrzałam na Cama.
- Nie życzę sobie żeby ochroniarz był przy naszym stoliku, niech siedzi przy innym, jak najdalej najlepiej.
- Gabrielo...
- Nie życzę sobie.
- Dobrze. Dodatkowo kupuj co chcesz bo macie wszystko opłacone z góry.
- Zapłacę. Mam pieniądze żeby wydać na swoje dziecko.
- Tak tylko mówię. Ty zrobisz jak chcesz.
Poszłam do stolika który wybrała Hailie.
- Co byś chciała zjeść, kruszynko?
- Nie wiem.
- Może coś do picia?
- Kakao.
- Dobrze, kochanie. Opowiadaj co u ciebie? Jak to się stało że masz różowe włosy? Dlaczego?
Hailie zaczęła opowiadać. Gdzieś w 1/10 jej opowieści przyszła jakaś pani która przyjęła zamówienie, a później przyniosła dwa kubki z kakałem.
- Mamo muszę siku. - powiedziała Hailie kiedy wypiła cały kubek.
- Chodź, tam jest toaleta. Pójdziemy się wysikać, tak?
-Dobze
Mój plan idzie w dobrą stronę.

***
Hej wszystkim!
Kolejny rozdział wstawiamy i ogólnie kocham perspektywę Cama! Jest jak dla mnie najlepsza ze wszystkich i najlepiej mi się nią pisze, więc
może jej być sporo
Generalnie dziękuję wszystkim za miłe komentarze odnośnie opowiadania 🥺
Kocham was wszystkich❤️
Czy jest coś może co chcieli byście zobaczyć w tym opowiadaniu?
Bo mi się powoli pomysły kończą zostało ich tak z 6 więc na dwa rozdziały, ale postaram się
wymyślić jeszcze
Żebrak żebrze o gwiazdki 🙏
Miłego ❤️

Mała MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz