POV: HAILIE
- Hailie? Chodź no tu do mnie.
- Panie Monet. Proszę zrobić coś ze swoją córką! Po jej zachowaniu widzę że robi sobie co chce i ma wywalone w konsekwencje!
- Bo ona może. Jest bardzo wysoko postawiona, więc jej wolno.
- Ale nie dopuszczamy tutaj takiego zachowania jak pobicie koleżanki?!
- To ja mogę jej szybko i łatwo zmienić przedszkole, nie ma problemu. Tylko że z nią zmieni też sporo innych dzieci. Wie pani o tym doskonale.
- Ja...
- Chce pani coś powiedzieć? Nie? Oj jak mi przykr...
- CZY TO PANA CÓRKA O MAŁO NIE ZABIŁA MOJEJ?!
Do pokoju w którym siedzieliśmy wpadka jakąś baba. Była strasznie sztuczna i wkurzona.
- Żyje? Żyje. Nie widzie problemu.
- ALE JA WIDZE!
- A wie pani jak pani córka się zachowuje w stosunku do innych dzieci? - spytałam.
- Ty gówniarzu pierdolony, masz najmniej do gadania! Jesteś niki...
- Hailie wyjdź na chwilę, królewno. Ja sobie muszę z tą panią porozmawiać. Przed wejściem czeka Vince idź do niego, proszę.
- Dobrze tato.
Wyszłam z pokoju razem z przedszkolanką. Tata został tam z chyba mamą Sary. Kiedy wychodziłam już na dwór do Vince'a usłyszałam huk i krzyk.
- Hailie, chodź. - powiedział Vince łagodnie. Wiedział co się tam stało przed chwilą. Podbiegłam do niego i wziął mnie na ręce, więc się do niego przytuliłam.
- Jestem już. Możemy jechać do domu.
Oboje popatrzyliśmy na tatę, który do nas potrzedł. Vince wsadził mnie do fotelika i zapiął pas, a później sam usiadł z tyłu samochodu.
- Dobrze, a teraz Hailie powiec nam proszę dlaczego uderzyłaś tą dziewczynke.
- Bo ona zaczęła gadać najpierw coś o mojej mamie, a później powiedziała że nie mogę być królewną. Wcześniej też dokuczała mi i moim znajomym, wyzywała nas itp.
- A skąd ci się wziął pomysł żeby ją uderzyć a nie na przykład powiedzieć to komuś na przykład przedszkolance?
- Panie by mi nie uwierzyły, więc z przyjaciółmi postanowiliśmy że spytam się Tonego co mam zrobić. Powiedział że mam jego pozwolenie na to żeby ją uderzyć. Jesteś zły tato?
- Ehh nie jestem jakoś bardzo zły. Nie na ciebie ani Tonego. Tylko na tą dziewczynke. Między nami tak ci powiem. Dobrze zrobiłaś.
- Hailie jak twoje oko?
- Dobrze, nie boli już prawie nawet.
- To dobrze, ale i tak to musi obejrzeć jakiś lekarz bo to sine jest.
- To dobrze że nie widziałeś tamtej dziewczyny, Vince. Nasza mała Hailie ją pokonała na maksa.
- Nie pochwalam tego zachowania, ale skłaniałbym gdybym powiedział że nie jestem z niej dumny.
- Vince, ty się sam biłeś w tym roku, a teraz mówisz że nie pochwalasz tego zachowania. Okres masz czy co?
- Biłem się, ale nie pochwalam. Da się tak, gdybyś nie wiedział.
- Oj już cicho.
- Hailie? Ojciec chciał z tobą porozmawiać o interesach.
- Co to interesy?
- Pamiętasz jak pytałaś gdzie pracuje?
Pokiwałam głową i słuchałam uważnie.
- Wiem że jesteś jeszcze młoda, ale może chciałabyś pomóc przy jednej z moich pracy? Na pewno ci się spodoba.
- Tak! Chce bardzo! A co to za praca?
- Praca w fundacji. Zbieramy tam pieniążki na różne fajne cele. Są organizowane bale i takie tam.
- To ja bym chciała! Poznam księcia na takim balu!
- Hailie, to nie są takie bale. Tam rozmawia się z ludźmi, tańczy i jak będziesz duża to może kiedyś kogoś spotkasz na takim balu, ale raczej nie księcia - zepsuł wszystko Vince.
- Ale królewno, wiesz co? Będziesz na takim balu mieć taką sukienkę jak księżniczka, a nawet ladniejszą!
- Jej! To ja bardzo chce!
- Później pojedziemy do fundacji, dobrze? Poznasz Ruby.
- Kto to Ruby?
- To taka pani, która to wszystko organizuje. Na pewno się polubicie.
- A nie możemy teraz pojechać?
- Musimy ci opatrzeć to oko najpierw, bo masz kuku. Jak lekarz stwierdzi że jest dobrze to pojedziemy.
- A Will też pojedzie?
- Will nie będzie mógł bo ma jakiś projekt do zdobienia z koleżanką.
- Ta, koleżanka.
- Vincent. Cicho.
- Vince? A ty masz swoją księżniczkę?
- Mam swoją co?
- no księżniczkę! Z którą weźmiesz kiedyś ślub i będziecie mieć dzieci!
Widziałam w lusterku jak Vince pobladł na twarzy po moim pytaniu.
- Hailie to nie jest ważne.
- Ale Vincee! Ja chcę wiedzieć!
- Nie mam i nie planuje. Koniec rozmowy.
Postanowiłam się na niego obrazić i siedziałam odwrócona do wszystkich plecami przez całą drogę.
- Hailie jesteśmy.
Czekałam nadal obrażona aż ktoś wypnie mnie z pasa i wysadzi z samochodu. Po jakimś czasie tata przyszedł i mnie wysadził. Kiedy postawił mnie na ziemi ciągle obrażona poszłam do pokoju.
- HAILIE! Lekarz miał ci to oko obejrzeć!
Stanęłam na środku korytarza, usiadłam na ziemi i czekałam.
Tata przyszedł wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiegoś pokoju gdzie czekał już lekarz.
- Witaj, Hailie. Jestem doktorem. Obejrzę ci teraz oko, dobrze?
- Jak pan musi.
- Hailie.
- Jasnee! Z chęcią! - zawołałam fałszywie radośnie - Będzie mi bardzo miło jak pan będzie grzebał mi w oku.
Lekarz się zaśmiał, a Vince skarcił mnie wzrokiem. Lekarz coś tam pogrzebał, poświecił i Bóg wie co jeszcze.
- To nic poważnego - powiedział kiedy skończył - Uderzenie nie było mocne, więc za 2 dni jej powinno przejść. Dam wam maść do smarowania rano i wieczorem, przez co szybciej się zagoi.
- Dziękuję. Hailie? Jedziemy do fundacji?
- Tak!
Poszliśmy razem do samochodu. Tata mnie wsadził do fotelika i zapiął pas. Sam później okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy i zaczął jechać.
- Tato? Kiedy przestanę jeździć w tym foteliku? To już wkurza że nie mogę sama wysiąść ani wsiąść.
- Jak będziesz mieć 6 lat to nie będziesz musiała już, dobrze? Shane i Tony w takim wieku przestali jeździć w fotelikach więc ty też będziesz mogła.
- A czemu nie mogę przestać jutro? Będę mieć 5 lat już!
- Musisz trochę urosnąć, królewno. Chłopcy jak na swój wiek są bardzo wysocy. Ty musisz jeszcze troszeczkę chociaż urosnąć, dobrze?
- Dobrze.
- Jesteśmy. Poczekaj wyjmę cię.
Tata wysiadł i podszedł do moich drzwi po czym je otworzył i mnie wyjął.
Poszliśmy w tylko mu znanym kierunku gdzie po chwili podeszliśmy do jakiejś pani, która wyglądała na bardzo miłą.POV: CAM
- Ruby, to moja córka, Hailie.
- Cześć, kochanie! Jestem Ruby! Ty Hailie tak? A powiedz ile masz latek?
Jej energia i radość były zaraźliwe, przez co Hailie od razu się uśmiechnęła.
- Cztery! A pani?
- Oh kochanie. Zdecydowanie więcej, ale i tak się zaprzyjaźnimy, prawda?
- Tak!
- No i fantastycznie! Chodź oprowadzę cię, poznasz też innych.
- Ja zostanę - powiedziałem kiedy poczułem że telefon w kieszeni zaczyna mi dzwonić. Pokiwałam tylko głową na Hailie że może iść i poszły. Kiedy zniknęły mi z pola widzenia wyjąłem szybko telefon i odebrałem.
- Słucham?
- Panie Monet, jest problem.
- Co się stało znowu?
- Tony zniknął ze szkoły.***
Witam moich najlepszych
czytelników!
Dziękuję bardzo za milutkie komentarze pod rozdziałami i gwiazdki❤️❤️❤️
Zostałam poproszona o jeszcze jeden rozdział dzisiaj więc o to jest.
Tak, wstawiłam dzisiaj 3 rozdziały, mam nadzieję że jesteście dumni 🥹
Moja ręka od trzymania telefonu
mnie nienawidzi
Ale czego się nie robi dla was❤️
Żebram o gwiazdki i komentarze
jak zawsze 🙏🙏🙏🙏
Macie w zamian zęba 🦷
Miłego ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/346874822-288-k512526.jpg)
CZYTASZ
Mała Monet
FanfictionCo gdyby Cam jednak porwał Hailie, żeby ta wychowała się z braćmi? ~Powieść na podstawie książki ,,Rodzina Monet" ~ Może zawierać spojlery więc czytasz na własną odpowiedzialność ~ opowiadanie jest wymyślone i nie jest to żadnym dodatkiem do książki...