POV: Hailie
- Lecimy do babci dzisiaj po południu - powiedział tata przy śniadaniu. Ucieszyłam się bo chciałam w końcu zobaczyć na oczy babcie. - Spakujcie się i ogarnijcie. Will spakujesz proszę Hailie?
- Oczywiście.
- Dobrze. Gdyby coś się działo jestem w gabinecie.
I poszedł. Patrzyłam za nim kiedy odchodził.
- Jedz Hailie.
Uniosłam łyżkę z owsianką i wsadziłam do budzi. Odgarnęłam włosy i wzięłam kolejną. Włosy ciągle mi przeszkadzały.
- Dylan - spytałam słodziutko, bracia unieśli na mnie wzrok.
- Tak, dziewczynko?
- Zrobisz mi warkocza?
- Mogę spróbować.
- Jejj! Dziękuję!
Dylan uśmiechnął się do mnie. Dojadłam swoją owsiankę i pobiegłam po szczotkę do włosów, a później spowrotem do kuchni. Nie było w niej nikogo oprócz Willa i Vincenta. Przerwali rozmowę i spojrzeli się na mnie.
- Dylan czeka na ciebie w salonie
Pobiegłam do salonu potykając się po drodze i prawie udpadając. Na kanapie z telefonem siedział Dylan, a obok niego bliźniaki. Podeszłam do Dylana i podałam mu szczotkę.
- Usiądź wygodnie bo to trochę potrwa, dziewczynko - powiedział Dylan i zaczął rozczesywać mi włosy. Bliźniacy w tym czasie włączyli sobie jakąś grę, chociaż mieli zakaz. Dylan włączył film na telefonie, gdzie pani pokazywała jak zrobić warkocza. Podzielił włosy na 3 części i zaczął przekładać jeden po jednym co chwila ciągnąć przez co wyłam z bólu. Bliźniacy patrzyli na nas co chwila.
- Yyy, jest problem - powiedział Dylan. Tony spojrzał na mnie i powiedział coś pod nosem. Shane w tym czasie się odwrócił i wytrzeszczył oczy.
- Przecież ona ma jakąś szopę na głowie, a nie warkocza! Suń się ją to zrobię.
Shane próbował wyczesać kołtuna ale bolało jeszcze bardziej niż wtedy kiedy robił to Dylan. Zaczęłam płakać z bólu i krzyczałam. Tony wstał i odepchnął brata. Zaczął uspokajająco szeptać i delikatnie rozplątywać kołtuna, a później rozdzielić włosy na dwie części i robił warkocze. Po jakimś czasie skończył.
- Gotowe, dzieciaku - powiedział. Wstałam i podbiegłam do lustra które stało w rogu salonu. Wyglądałam ślicznie! Dwa warkoczyki zwisały mi po bokach. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję, Tony! - krzyknęłam, podbiegłam do niego i go przytuliłam.
- Nie ma za co dzieciaku.
Will przyszedł pochwalił moją fryzurę.
- Tony mi zrobił!
- Tony? Jak słodziutko. Chodź malutka przebierzemy cię.
Podeszłam do niego i złapałam za rękę. Poszliśmy razem na górę do mojego pokoju, w którym prawie nie spałam bo zazwyczaj spałam z braćmi. Will puścił moją rękę kiedy byliśmy w garderobie. Will wziął białą sukienkę która pasowała do kokardek na końcu warkoczy. Pomógł mi się w nią przebrać i spojrzał na mnie i powiedział że wyglądam ślicznie. Uśmiechnęłam się szeroko co ten odwzajemnił. Zeszliśmy na dół i zostaliśmy zawołani na obiad po którym pojechaliśmy na lotnisko. Mama zawsze mówiła że na lotniskach jest dużo ludzi a w samolocie jeszcze więcej. Zdziwiło mnie to bo nie było nikogo poza nami. Usiadłam koło Willa i oparłam się o niego głową. Powiedziałam to o czym myślę na co ten się zaśmiał lekko.
- To prywatny samolot, malutka. To znaczy że jest tylko nasz i nikt inny nie ma tutaj wstępu oprócz obsługi.
Porozmawiałam chwilę jeszcze z Willem, póki nie usnęłam na jego ramieniu.***
Will obudził mnie chwilę przed lądowaniem. Żeby dojechać do domu babci musieliśmy przesiadać się w samochody. Ja pojechałam z Vincentem i Willem, a święta trójca z tatą.
- Malutka - zaczął Will - zanim spotkasz się z babcią, musisz wiedzieć że ona jest niewidoma przez co jej oczy mogą być przerażające, ale się nie bój.
Przestraszyłam się lekko i zaczęłam się bardziej denerwować spotkaniem. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Will wysiadł szybko i wyjął też mnie. Rozejrzałam się po dużej plaży na której nie było ludzi. Will wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę domu. Wyglądał bardzo ładnie, chociaż nie tak samo jak nasz dom bo bardziej biednie. Na tarasie siedziała pani. Wyglądała na poważną więc się przestraszyłam i cofnelam kilka kroków. Will przystanął.
- Wszystko okej, malutka?
- Ta pani...
- To nasza babcia.
Spojrzałam na nią jeszcze raz. Ale wtedy odwróciła głowę. Wystraszyłam się jej jeszcze bardziej, przez co przytuliłam się mocno do Willa. Brat wziął mnie na ręce i zaczął powoli iść.
- Cześć babciu - powiedział Will. - Musisz poznać swoją wnuczkę.
- Gdzie ona jest?
- Mam ją na rękach.
Will postawił mnie na ziemię ale i tak schowałam się za jego nogami. Kobieta usiadła na kanapie i poklepała miejsce obok siebie. Will na nim usiadł i wziął mnie na kolana. Kobieta dotknęła mojego ramienia przez co się wystraszyłam.
- Spokojnie, malutka. Babcia tylko sprawdza jak wyglądasz.
Uspokoiłam się trochę.
- Podobna do Dylana - powiedziała kobieta. Will się zaśmiał.***
POV: Vincent
Wieczorem każdy zajął się sobą. Tata poszedł przejść się z Hailie. A święta trójca grała w piłkę.
- Nudzi mi się, Vince - westchnął po raz 86 Will. Tak liczyłem. Leżał rozwalony na kanapie. Kiedy zaczął narzekać znowu, postanowiłem działać.
- Dobra zrobimy coś ciekawego. Chcesz? Tylko nikomu ani słowa o tym.
Will pokiwał głową.
- Poczekaj na mnie na tyłach domu ja zaraz przyjdę. Tylko po cichu.
Will zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł po cichu do tylnych drzwi. Również wstałem z miejsca i nieśpiesząc się poszedłem do spiżarni w której Blanche trzymała wino. Zgarnąłem 3 butelki i poszedłem na tyły domu do Willa. Nie wiem czemu to zrobiłem. Chyba dlatego że Will narzekał, a ja chciałem mu pokazać jak się bawić.
- Jestem - powiedziałem do Willa który siedział na starym krześle. Upewniłem się że nikt nas nie zobaczy i postawiłem na starym stoliczku butelki wina.
- Na prawdę mogę?
- Gdybyś nie mógł to bym ci nie proponował, Will.
Jego oczy się zaświeciły. Otworzyłem dwie butelki wina i podałem mu jedną. Will spojrzał na mnie żeby jeszcze raz się upewnić że może. Kiwnąłem głową na znak pozwolenia i sam wziąłem łyka. Will w przeciągu kilku minut wypił całą butle i otworzyłem mu drugą. Sam wziąłem drugiego łyka podczas kiedy Will wypił kolejną butle. Spojrzał na mnie ponownie. Westchnąłem i oddałem mu swoją. Przyssał się do niej jak do dzidziuś do butelki z mlekiem.
- Dziwnie się czuje - powiedział kiedy skończył pić. Spojrzałem na niego pytająco. - Kręci mi się w głowie trochę.
- Takie są skutki - powiedziałem. - Nie nudzisz się już?
- Niee - powiedział i czknął. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Wszystko okej? - spytałem na wszelki wypadek, bo będę mieć przechlapane.
- W jak najlepszym - odpowiedział - Vincuś? Kochasz mnie prawda?
Will powiesił się na moim ramieniu. Vincuś? Jego chyba coś boli.
- Will ty będziesz musiał iść spać.
- Ale ja nie jestem śpiący przecie...
- William - przerwałem mu. Ucichł, ale nie podniósł się żeby pójść spać. - Ja zaraz wracam. Muszę do łazienki, a ty się nie ruszaj nawet na krok.
Will przytaknął głową i mruknął coś pod nosem. Westchnąłem ale podniosłem się i poszedłem do łazienki. Ledwo umyłem ręce a usłyszałem krzyki i bieganie. Wyszedłem szybko z łazienki i pobiegłem w stronę dźwięków. Na moje nieszczęście wszyscy dorośli i Hailie zebrali się na tyłach domu przy Willu.
- Coś ty sobie zrobił? - spytał ojciec i pomógł mu wstać z ziemi żeby usiadł na kanapie. Will spojrzał na mnie pół przytomnymi oczami.
- To moja wina. - powiedziałem a tata spojrzał się na mnie. Już miał zaczynać swój monolog na temat mojego zachowania, ale uratowały mnie krzyki i wołania ojca.
Wszyscy pobiegliśmy do przedpokoju w którym stali bliźniacy przytrzymując Dylana z zakrwawioną nogą.
- Co się stało?!
- My... - zaczął Shane.
- Przeskoczyliśmy przez płot jakiejś dziewczyny, ale tam był pies który nas gonił. Dylan się poświęcił żeby nas ratować. Pies go ugryzł ale chociaż jest plus bo Dylan zyskał nową koleżankę.
- Słucham?***
Witam, witam i o zdrowe pytam.
Tak zdaje sobie sprawę że niektóre z tych akcji były kiedy bracia Monet byli w innym wieku, ale ciii.
Rozdział dłuższy niż zawsze bo ponad 1.000 słów haha.
Zostawcie coś po sobie 🙏
Miłego ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/346874822-288-k512526.jpg)
CZYTASZ
Mała Monet
FanfictionCo gdyby Cam jednak porwał Hailie, żeby ta wychowała się z braćmi? ~Powieść na podstawie książki ,,Rodzina Monet" ~ Może zawierać spojlery więc czytasz na własną odpowiedzialność ~ opowiadanie jest wymyślone i nie jest to żadnym dodatkiem do książki...