Rozdział 17 (18+)

614 17 14
                                    

Po dwóch miesiącach leżenia w szpitalu z Tomem.
Nastał dzień waszego powrotu do apartamentu.

- Jaki jest wasz nastrój z powodu wyjścia ze szpitala? - zapytał podekscytowany Bill

- Boję się że kiedy Lia wyjdzie z więzienia znowu nam coś zrobi, to jakaś psychopatka.

- Martyna dopóki jesteś ze mną ona nic nam nie zrobi

- Tom co ty gadasz? Na koncercie nie tylko ja dostałam. Jak niby chcesz mnie bronić?

- naprawdę Martyna nie martw się tym tak

- uspokajał mnie jeżyk

- No dobra a co jeżeli ona wyjdzie... - nie dokończyłam ponieważ Tom uciszył mnie pocałunkiem.

- Kochanie pamiętaj że ja zawsze będę obok, nawet jak coś się stanie zawsze będę - wtuliłam się w chłopaka i go pocałowałam.

- Dobra papużki idę po lekarza i wychodzimy z tego szpitala - zaśmiał się bill.

Doktor nas wypisał, poszliśmy do samochodu Billa i wróciliśmy do apartamentu.
- Wreszcie w domu - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko

- w domu? - zapytał Tom

- a no tak zapomniałam w apartamencie - zaśmiałam się

- Tom...

- Coś się stało?

- nie czuję się tutaj bezpiecznie

- jestem przy tobie wszystko...

- Nie Tom nie będzie wszystko okej.

- Co masz na myśli? - chce wrócić do polski - powiedziałam to bardzo poważnie

- Ale...

- Nie ma ale, Tom naprawdę nie czuję się tutaj bezpiecznie, nie chodzi mi o miasto, chodzi mi o kraj.

Gdziekolwiek będziemy może nam się coś stać to psychopatka.
- Przepraszam cię... Tom mnie przytulił a ja czułam się dobrze w jego objęciach, to chyba było jedyne bezpieczne miejsce.
Zaczęłam płakać a on jeszcze mocniej mnie przytulił.

- Martyna pojadę z tobą, byle być z tobą - kontynuował

- Tom. Ja potrzebuję przerwy - chłopak pocałował mnie w czoło

- Rozumiem że nie możesz sobie z tym poradzić, jeżeli czujesz że tego potrzebujesz, to droga wolna - chłopak się ode mnie odsunął a ręką pokazał drzwi

- Przepraszam... - łezka spłynęła po moim policzku

- nie przepraszaj, ja naprawdę cię rozumiem. Też potrzebuję przerwy

- ode mnie? - zapytałam ze szklanymi oczami

- Tak. - powiedział to bardzo poważnie

- wiem że cię to boli mnie też, przemyśle jeszcze tą wyprowadzkę.

- okej. Chodźmy coś zjeść.

Weszliśmy do restauracji hotelowej i oboje wzięliśmy pancakes z bananami i borówkami.
Usiedliśmy przy 4 osobowym stoliku.

- Hej, przepraszam że przeszkadzam ale czy możemy się dosiąść bo nigdzie nie ma już miejsc - zapytała nieznajoma a obok niej stał jakiś chłopak.

- Tak jasne siadajcie - odpowiedziałam z uśmiechem Tom siedział w kapturze i nie było widać jego twarzy.
Wiec dziewczyna i chłopak nie wiedzieli ze to Tom Kaulitz.

- Nazywam się Loren weber a to jest Sam Meyer miło mi was poznać - przedstawiła się dziewczyna

- Ja nazywam się Martyna Majewska a to jest Tom.... - chwilę się zawahałam - to jest Tom Kaulitz

Rush For Love♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz