Po dwóch miesiącach leżenia w szpitalu z Tomem.
Nastał dzień waszego powrotu do apartamentu.- Jaki jest wasz nastrój z powodu wyjścia ze szpitala? - zapytał podekscytowany Bill
- Boję się że kiedy Lia wyjdzie z więzienia znowu nam coś zrobi, to jakaś psychopatka.
- Martyna dopóki jesteś ze mną ona nic nam nie zrobi
- Tom co ty gadasz? Na koncercie nie tylko ja dostałam. Jak niby chcesz mnie bronić?
- naprawdę Martyna nie martw się tym tak
- uspokajał mnie jeżyk
- No dobra a co jeżeli ona wyjdzie... - nie dokończyłam ponieważ Tom uciszył mnie pocałunkiem.
- Kochanie pamiętaj że ja zawsze będę obok, nawet jak coś się stanie zawsze będę - wtuliłam się w chłopaka i go pocałowałam.
- Dobra papużki idę po lekarza i wychodzimy z tego szpitala - zaśmiał się bill.
Doktor nas wypisał, poszliśmy do samochodu Billa i wróciliśmy do apartamentu.
- Wreszcie w domu - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko- w domu? - zapytał Tom
- a no tak zapomniałam w apartamencie - zaśmiałam się
- Tom...
- Coś się stało?
- nie czuję się tutaj bezpiecznie
- jestem przy tobie wszystko...
- Nie Tom nie będzie wszystko okej.
- Co masz na myśli? - chce wrócić do polski - powiedziałam to bardzo poważnie
- Ale...
- Nie ma ale, Tom naprawdę nie czuję się tutaj bezpiecznie, nie chodzi mi o miasto, chodzi mi o kraj.
Gdziekolwiek będziemy może nam się coś stać to psychopatka.
- Przepraszam cię... Tom mnie przytulił a ja czułam się dobrze w jego objęciach, to chyba było jedyne bezpieczne miejsce.
Zaczęłam płakać a on jeszcze mocniej mnie przytulił.- Martyna pojadę z tobą, byle być z tobą - kontynuował
- Tom. Ja potrzebuję przerwy - chłopak pocałował mnie w czoło
- Rozumiem że nie możesz sobie z tym poradzić, jeżeli czujesz że tego potrzebujesz, to droga wolna - chłopak się ode mnie odsunął a ręką pokazał drzwi
- Przepraszam... - łezka spłynęła po moim policzku
- nie przepraszaj, ja naprawdę cię rozumiem. Też potrzebuję przerwy
- ode mnie? - zapytałam ze szklanymi oczami
- Tak. - powiedział to bardzo poważnie
- wiem że cię to boli mnie też, przemyśle jeszcze tą wyprowadzkę.
- okej. Chodźmy coś zjeść.
Weszliśmy do restauracji hotelowej i oboje wzięliśmy pancakes z bananami i borówkami.
Usiedliśmy przy 4 osobowym stoliku.- Hej, przepraszam że przeszkadzam ale czy możemy się dosiąść bo nigdzie nie ma już miejsc - zapytała nieznajoma a obok niej stał jakiś chłopak.
- Tak jasne siadajcie - odpowiedziałam z uśmiechem Tom siedział w kapturze i nie było widać jego twarzy.
Wiec dziewczyna i chłopak nie wiedzieli ze to Tom Kaulitz.- Nazywam się Loren weber a to jest Sam Meyer miło mi was poznać - przedstawiła się dziewczyna
- Ja nazywam się Martyna Majewska a to jest Tom.... - chwilę się zawahałam - to jest Tom Kaulitz