2. Przygotowania

145 14 12
                                    

Miłego czytania!

Razem z Veronicą kolejną godzinę przygotowywałyśmy się do imprezy, która ma się odbyć wieczorem. Na początku nie chciałam tam iść. Lubię domówki, natomiast w ostatnim czasie wolę posiedzieć w domu i poczytać książkę. Jednak mojej przyjaciółce nie da się oprzeć. Wie jak mnie podejść, żebym się zgodziła. I tak było tym razem. Chciałabym na to nie ulegać, ale w momencie kiedy robi te swoje maślane oczka nie da się inaczej postąpić.

- Rorka, słyszałaś kto będzie na tej imprezie?- zapytała brunetka.

- No w zasadzie to, będzie dużo osób, więc skąd to pytanie?- powiedziałam prześmiewczo, ale Veronice nie było do śmiechu.

- No wiem, wiem ale chodzi mi o to, że pisałam z Ivy i dowiedziałam się, że zaprosiła... Williama.

- Nie bardzo rozumiem. Jakiego Williama?- nie wiedziałam o co jej chodzi, co z tego, że będzie jakiś William... Chwila.

- Zaraz, zaraz ten William?!- zapytałam zszokowana i jednocześnie przerażona.

William Roy chłopak dla wielu idealny, ale nie dla mnie. Arogancki dupek, który myśli, że może mieć każdą. Znam go tylko z opowieści i to wystarczy. Osobiście nie miałam okazji i jak tak sobie pomyśleć, to chyba się cieszę.

Teraz tym bardziej nie miałam ochoty się tam pojawić. Nie lubiłam takich chłopaków jak on. Wydawałoby się, że mnie przytłaczają, a ja nie znosiłam tego uczucia. Wolałam żyć tak jak mi się podoba, a nie jak podoba się jakiemuś chłopakowi.

- Tak ten William- powiedziała Vera z głupim uśmieszkiem na twarzy.

- Dupek jeden. Wszędzie się musi wepchnąć. Gdybym wiedziała wcześniej, nie namówiłabyś mnie.- powiedziałam a brunetka przewróciła oczami.

- Daj spokój, przecież nie będzie tak źle- powiedziała, a ja zgromiłam ją wzrokiem- Chyba- dodała po chwili.

- Ej a tak w ogóle to znasz go osobiście?- zapytałam z ciekawości.

- Ta, była okazja się poznać kiedyś. Ale to były dawne czasy.- dodała z miną obrzydzenia. A ja zaśmiałam się z jej reakcji.

- O nie, a co to za mina? Aż tak źle było?- zapytałam śmiejąc się z przyjaciółki.

- Weź nic nie mów, chodziliśmy razem na zajęcia dodatkowe. Pani kazała mi z nim siedzieć w jednej ławce. Wiesz co to była za katorga?

- I ty mi mówisz, że wcale źle nie będzie? Chyba sobie ze mnie żartujesz- powiedziałam i rzuciłam w Veronicę ręcznikiem, który akurat trzymałam w rękach.

- No dobra, ale i tak trzeba mieć nadzieję. Prawda?- zapytała z delikatnym uśmiechem. A ja widząc te urocze dołeczki sama nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Weź dziewczyno skończ gadać głupoty. Idziemy się malować bo się nie wyrobimy.

- Rora gdzie masz herbatkę?- nagle usłyszałam Xaviera z dołu.

- No nie wierzę te dwa czubki jeszcze nie poszły do domu?- zapytała dziewczyna.

- Przecież to normalka. Xavier nie zadawaj głupich pytań, doskonale wiesz gdzie mamy herbatę.- zaśmiałam się i ruszyłam w stronę pokoju.

Nie lubiłam mocnego makijażu, nawet na imprezy, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki. Ta nawet na co dzień lubiła mieć zrobiony pełen makijaż. Namawiała mnie długo, żebym jednak zrobiła coś innego ale tym razem to ja postawiłam na swoim i pomalowałam się tak jak zawsze.

Korektor, puder, róż, żel do brwi, moja ulubiona część makijażu czyli tusz do rzęs no i wiadomo błyszczyk. Veronica wyklinała mnie, że jest za lekko, w końcu to impreza, ale ja nie będę się stroić na siłę, z resztą nie mam dla kogo. A dla siebie wyglądam dobrze w delikatnej wersji.

Pochłonięta przez słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz