Miłego czytania!
Wariowałam!
Od dwóch tygodni z domu wyszłam tylko raz. Wczoraj.
Poszłam odwiedzić Williama po tym jak wypisali go ze szpitala. Chłopak leżał tam dwa tygodnie, a ja nie miałam w sobie odwagi by przekroczyć próg tego miejsca.
Całe szczęście Williamowi nie stało się nic poważnego. Oboje zatruliśmy się dymem i byliśmy poobijani. Mi natomiast udało się uniknąć szpitalnej obserwacji.
Brakowało mi Wila. Chciałam się do niego przytulić i czuć się bezpiecznie. Jedyne co robiłam w ostatnim czasie to spałam i z dnia na dzień traciłam nadzieję na lepsze jutro.
@WilliamRoy: Rora słońce, wpadniesz do mnie? Chciałbym z tobą porozmawiać
@Rora_Laurent: Pewnie. Mam się bać?
@WilliamRoy: Zależy...
Okej, czyli mam się bać. Sturlałam się z łóżka i ruszyłam w kierunku szafy. Nie miałam ochoty się stroić, więc ubrałam szare dresy, a do tego różową obcisłą koszulkę na długi rękaw. Zanim jednak to, upewniłam się czy oby na pewno pogoda mi na to pozwala. I tak, za oknem było pochmurno.
Dopakowałam ostatnie rzeczy do torebki. Umówiłam się dziś z Verą na nocowanie, więc normalne było to, że miałam ze sobą milion rzeczy.
Przeczesałam blond włosy i wyszłam z pokoju.
- Gdzie idziesz Rora? Pójść z tobą? Dobrze się czujesz? Jadłaś coś?- z pokoju obok wyszedł Victor. Po tym wszystkim martwił się dziesięć razy bardziej, więc normą było zadawanie miliona pytań.
Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Idę do Wila, a później do Very. Wrócę jutro- odsunęłam się i dałam chłopakowi buziaka w policzek.
- No dobrze, tylko uważaj na siebie- przytaknęłam głową i mrugnęłam okiem w kierunku blondyna.
Zbiegłam na dół, ubrałam moje różowe trampki i wyszłam z domu.
Szłam ze słuchawkami w uszach i mimo, że się stresowałam to oddałam się melodii. Nie zdążyłam się obejrzeć a byłam pod domem chłopaka. Miałam pewne przeczucie co do tematu naszej rozmowy. Wiedziałam, że nie uda mi się tego uniknąć, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi w mgnieniu oka się otworzyły. Jakby ktoś już na mnie czekał. Znaczy może czekał. Nieważne.
- Aurora! Jak dobrze cię widzieć, jak się czujesz? Czemu nie poszłaś do lekarza?- od razu wpadłam w ramiona Dalii. Dziewczyna jak tylko mnie zobaczył zadała mi milion pytań i mocno przytuliła.
- Dalia ciebie też dobrze widzieć, stęskniłam się. Czuje się dobrze, przyszłam do Wila- uniknęłam odpowiedzi na te jedno pytanie.
- A kiedy przyjdziesz do mnie? Hm. Przysięgam, że ja go kiedyś zabije, tak mnie denerwuje. Szczególnie teraz, myśli że jak trochę się poobijał to wszystko mu wolno- dziewczyna mówiła jak najęta.
- Dalia spokojnie, w zasadzie to on mnie uratował, ale jeśli chcesz to mogę z nim pogadać, żeby przestał się nad sobą użalać, wiem jakie to męczące w jego przypadku- mrugnęłam okiem w kierunku Dalii i równym krokiem udałyśmy się na górę.
- Masz gościa- Dalia wparowała do pokoju Wila.- śmieciu- dodała po chwili.
- Dalia zamknij tę mordę i się ogarnij w końcu!- okej uwielbiam ich duet.
CZYTASZ
Pochłonięta przez słowa
Dla nastolatkówSłowa... zupełnie nic warte. Powiesz jedno, ale zrobisz drugie, nie zważając na to czy ranisz tym ludzi. W końcu liczy się tylko twoje dobro... Wcale tak nie jest, ale życie jest zbyt skomplikowane by to zrozumieć. Czy w ich przypadku będzie inaczej...