Rozdział 15

292 9 81
                                    


Vincent w luźnych jeansach w podkoszulce i za dużej bluzę w ręce! Co?! Will tak samo! O mój boże! Muszę zrobić im zdjęcie.

Hailie miała na sobie obcisłą czarną sukienkę przed kolano z wycięciem na plecach. Nikt nie zwrócił jej uwagi.

My stanęliśmy w rządku. Vincent, ja i Will. Hailie włączyła odliczanie do zdjęcia i stanęła przede mną. Położyłem ręce na jej ramionach, a szerokie ramiona moim dwóch najstarszych braci oplatały moje ramiona.

Cyk! Mamy to!
-Super. Możemy jechać.

Will i Hailie wsiedli do mojego granatowego lambo, a ja i Vincent ruszyliśmy motorami.

Znów bez kasków, bez przeszkód, ale za to z wolnością!

Dojechaliśmy do Opery i podeszliśmy do baru.
-Hailie dzisiaj możesz wypić mały kieliszek Wina. Żadnego alkoholu więcej.- powiedział Vince.
-Rozumiem. - powiedziała podekscytowana Hailie.

WOOW TO JUŻ GRUBO! Vincent pozwala pić alkohol Hailie? Wow. Zamówiliśmy sobie whiskey i poszliśmy do naszej loży.

Usiadłem na kanapie, a Hailie przyszedł esemes.
-Mogę iść do Mony? Proszę! Jest tutaj na imprezie.
-Dobrze, możesz, ale wróć za jakiś czas.
-Dziękuję!

I już jej nie było. Siedzieliśmy w loży, piliśmy i śmialiśmy się. Nagle dołączył do nas... Santan?! O kurwa.

-Witaj, Adrienie. Chcesz do nas dołączyć?- co?! Nie poznaje Vincenta ale ok.

I tak porozmawialiśmy przez cały wieczór. Zadzwoniłem do Hailie, że już się zbieramy. Will wziął sobie jedno whisky z procentami, a resztę bez alko. My z Vincentem nie byliśmy jakoś bardzo pijani czy podpici.

Wyszliśmy z Opery i ruszyliśmy do domu. Przed bramą zastaliśmy mojego przyjaciela Ethana.
-Ethan?! Wchodź!

Zaparkowałem i podbiegłem do przyjaciela. Ręce miał we krwi... Nie... Znowu... Znowu go bili w domu! Zabije jego rodziców.

-Ethan... Chodź. - weszliśmy do domu.
Nakazałem Ethanowi usiąść w kuchni, a ja zrobiłem mu herbatę.

-Wróciłem do domu pół godziny później niż zapowiadałem... Więc dostałem nawet z liścia. Uciekłem z domu...
-Och, Ethan... - przytuliłem go.

Spojrzałem na Vincenta, a on kiwnął głową.
-Jutro pojedziemy po twoje rzeczy i zamieszkasz u nas. Pojedziesz z nami na wakacje, żeby odpocząć.
-Naprawdę? Nie wiem co powiedzieć... Robicie mi ogromną przysługę...
-Jestem twoim najlepszym przyjacielem. Nigdy bym cię nie zostawił.

Przytuliliśmy się, a Vince poszedł porozmawiać z tatą o Ethanie. Wrócił z dobrymi wieściami.
-Zamieszkasz u nas do czasu, aż będziesz samodzielny i skończysz studia.
-Dziękuję. Studiować będę tutaj.
-Świetnie.

Zrobiliśmy popcorn i wzięliśmy przekąski. Zamówiliśmy pizzę. Rozsiedliśmy się w salonie. Ja na kanapie z Ethanem

Vincent i Cam na fotelach, a Hailie z Willem na drugiej kanapie.

Jedyne czego mi brakowało do szczęścia to mojego kwiatuszka, który teraz był ze mną. Dlaczego kwiatuszek?

Spotkałem go w kwiaciarni jak kupywal kwiaty chorej babci do szpitala. Niestety babcia nie żyje. Byłem z nim na pogrzebie...

Siedzieliśmy oglądając film. Mój kwiatuszek opowiedział wszystkim swoją historię. Hailie, aż się rozpłakała.

Mi też łzy popłynęły po policzkach. Mój kwiatuszek je otarł i szepnął muskając wargami moje ucho:
-Nie płacz, wszystko dobrze... Malinko...- o mój boże.

Malinka! Dawno mnie tak nie nazywał! To znaczy... Że bardzo mi ufa... Jest najlepszy...

On jest starszy o miesiąc. Położyłem głowę na jego piersi i usnąłem......


---------------------------------------------------------

Hejaaa! Wlatuje piętnasty rozdział! Koniecznie napiszcie czy chcecie, żeby Shane był gejem i, żeby był z Ethanem. Co wy na to? Piszcie koniecznie! Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy!💸💋

(500 słów ♥️)

Shane Monet. W ramionach wolności (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz