Rozpinała moją koszule guzik po guziku. Przy tym całowała moją szyję. Oswobodziła mnie z ubrania i odpięła guzik od spodni. Zsunęła gwałtownie suwak od jeansów, a ja jęknąłem.Zsuwałem jej sukienkę. Uwolniła mnie od spodni, a ja ją od sukienki. Odpiąłem jej stanik robiąc malinki na szyji.
Oswobodziliśmy się z bielizny i padliśmy na łóżko. Popatrzyliśmy sobie w oczy i zaczęliśmy się namiętnie całować.
Podczas pocałunków wyciągnąłem z szafki prezerwatywy i zaczęło się...
Całowaliśmy się namiętnie... Nie było żadnych przeszkód.
Włożyłem swojego chuja do jej kobiecości i zacząłem pchnięcia. Wystarczyło kilka ostatnich pchnięć byśmy oboje doszli w tym samym czasie.
Aurora jęczała z rozkoszy. Ja całowałem ją po szyji. Zszedłem niżej. Zatrzymałem się na jej piersiach.
Po chwili ona włożyła mojego penisa do swoich ust, a ja poruszałem biodrami, żeby sprawić jej przyjemność.
Jęczeliśmy nawzajem. Raz ona mi robiła loda, raz ja sprawiłem, że ona jęczała, gdy robiłem coś z jej kobiecością.
Czułem narastającą fale przyjemności, pożądania i rozkoszy.
Po chwili wypełniła mnie całą...W pewnym momencie do pokoju bez pukania wszedł... Vincent?! Co?!
-Vincent?! Co ty tu robisz?!Szybko zakryłem nas kołdrą.
-Porozmawiamy za godzinę...I wyszedł. Mój boże. Ale mnie wystraszył. Znów zaczęliśmy...
***
Minęło pół godziny i leżeliśmy na łóżku obok siebie ciężko dysząc. Ona jeszcze robiła mi malinki ja szyji.
W końcu ubraliśmy się. Dałem jej swoją bluzę i dresy. Pożegnała się całusem.
-Dozobaczenia, kwiatuszku. -powiedziałem.Ubrałem czarne ubrania i ruszyłem do biblioteki, a której czekał Vincent. Usiadłem w fotelu nadal mając rumieńce na twarzy.
-Shane... Wiem, że jesteś młody, ale następnym razem zamknij drzwi na klucz.
Biedny Vince będzie miał traumę do końca życia hah! Dobra wracając:
-Dobra.- mruknąłem.
-Chciałem porozmawiać.-Tak?
-Pisałeś do mnie, że chcesz, aby Autora zamieszkała z nami.Zacząłem opowiadać.
-W porządku. Porozmawiam z nią i zamieszka z nami. To już wszystko.
-Właściwie to... Nie. Chciałem spytać czy przejedziemy się teraz na motorze, jeśli nie masz zbyt dużo pracy.
-Myślę, że możemy. Akurat mam przerwę w pracy. Uwielbiam jeździć nocą, więc bardzo chętnie. Tylko, że na pojadę drugim motorem.-Tonego? -zdziwiłem się.
-Niee. Swoim. Ukrytym.- szępnął.Wow. Vincent miał motor! Wyszliśmy na dwór i po chwili odpaliliśmy pojazdy. Ruszyliśmy przez las.
Nie mieliśmy kasku. Czułem się w pełni wolny! Jestem w ramionach wolności! Super!
Jechaliśmy boczną drogą po ulicy. Robiłem jakieś triki, a Vincent odwzorowywał mnie. W końcu puściłem kierownicę i zamknąłem oczy. Vince zrobił to samo.
Przejechaliśmy tak sporo. W końcu dojechaliśmy do innego miasta. Zsiedliśmy z motorów i poszliśmy do sklepu. Kupiliśmy jakieś napoje i batony. Zjedliśmy na miejscu.
Ruszyliśmy jeszcze do innego miasta i tam zatrzymaliśmy się na pizzę.
Czekając na zamówienie zagadałem.
-Vincent...
-Tak?
-Mógłbyś już zawsze taki być?Chyba zrozumiał, bo kiwnął głową.
-Postaram się, Shane... Postaram się...Zjedliśmy ciepłą pizzę i wsiedliśmy na maszyny. Wyruszyliśmy spowrotem do domu. Jechaliśmy śmiejąc się do siebie. WOW! Vince się śmiał!
Dojechaliśmy i zaparkowaliśmy motory. Ja zatrzymałem się z piskiem opon. Pojazd Vincenta chodził tak, że nie było go słychać w tak powolnym tempie.
Po wejściu do dużego salonu ujrzeliśmy ...
---------------------------------------------------------
Hejaa! Wlatuje jedenasty rozdział! Możliwe, że wleci jeszcze jakiś, ale nie obiecuję! Wybaczcie za tą scenę... Trochę mnie poniosło! Zapraszam do czytania! Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy!💸💋
(500 słów ♥️)
CZYTASZ
Shane Monet. W ramionach wolności (2)
Fiksi RemajaJeden z bliźniaków, czyli Shane Monet prowadzi swój pamiętnik. W tej części opowieści Shane stanie się szczęśliwy, ale coś stanie na drodze do jego szczęścia... Chcecie się dowiedzieć co? Otóż to bardziej skomplikowane... Ale potem już Shane znajduj...