kurwa, ale spieprzyłem

344 20 7
                                    

[22:0]
Po zwaleniu konia postanowiłem trochę się przewietrzyć, bo jebałem trochę taką nieświeżą spermą a nie chciałem się kąpać, bo nie wiadomo czy mi jakiś robal do dupy nie wejdzie.

Szukałem wykurwiście długi czas drzwi wejściowych z tego jebanego więzienia, ale jedynie jakie wyjście byłem wstanie znaleźć to te Janusza wyjście odbytowe.
Żarty żartami, ale ja bym chętnie wszedł w takie drzwi.

Wkurwiłem się trochę i popierdalałem po tych schodach jak świętej pamięci Ewa Chodakowska, ona to była wysportowana jak mój stary, który zdechł po wyjściu do sklepu po zwykłe mleko.

Przed tym jak znalazłem już te wcześniej wspomniane drzwi to musiałem się wysrać na wycieraczce Januszka. Ciekawe czy mu się niespodzianka spodoba. Jeśli pomyśli, że to ja zrobiłem to zwale to na jakiegoś psa.

Siedziałem teraz spokojnie na trawie, sięgałem już ręką do kieszeni aby wyciągnąć paczkę papierosów, ale przypomniałem sobie, że ich tam nie ma. Musiałem je zostawić na tym jebanym krawężniku.

Było bardzo cicho, otaczał nas jeden wielki mur. To rzeczywiście nie przypominało już wcześniejszego klimatu.
Zostawiłem znajomych, chujową rodzinę i psychicznego Sandwicza. Zaśmiałem się na samo wspomnienie przyjaciela, on zawsze był inny I dziwny, ale nigdy nie przypuściłbym, że zrobi coś takiegoż. Nienawidziłem tej kurwy zwaną moją matką, ale nie byłbym w stanie wybaczyć tego Sandwiczowi. Zabił ją z zimną krwią.
Czułem, że byłem już na skraju płaczu, już miałem szybko wrócić do swojego nowego pokoju, żeby się pozbierać i przemyśleć niektóre sprawy, ale usłyszałem jakieś dziwne warczenie za murem. Kim bym był gdybym tego nie sprawdził? Na pewno nie byłbym sobą.

Wstałem na równe nogi i zdałem sobie sprawę w jak bardzo popierdolonym świecie żyję.
Stałem na murze dzięki użyciu drabiny i widziałem tych wszystkich pojebów, szurali tymi nogami, gówno albo krew spływała im z mordy. No normalnie cały Sandwicz.
Trochę mnie odkleiło i chodziłem po tym murze jak po linię.
-Jestem jebanym akrobatą!- Wykrzyczałem na cały głos, czułem się inaczej, jakbym był nową mną.
Niestety trochę za bardzo się wczułem i moja jedna noga znalazła się nad przepaścią, zombiaczki już się zbierały a ja zacząłem panikować, bo boję się niesamowicie wysokości.
Miałem już się żegnać z tym światem, ale nagle poczułem czyjeś ręce oplatające moją talię. Zanim się odwróciłem to spadłem z tym kimś na trawę. Leżałem plecami na brzuchu tej osoby, było to o niebo lepsze niż te jebane łóżko, które mam w swoim nowym, pięknym pokoju.

-Kurwa mać złaź ze mnie bydlaku.- Powiedział ktoś męskim głosem. Oczywiście od razu rozpoznałem kto jest właścicielem tego jakże melodyjnego głosiku. Wstałem jak pan żołnierzykk poprosił i wyciągnąłem rękę w jego stronę aby mu pomóc wstać, ale on tylko zrobił mine jakby srał to wiedziałem, że lepiej nie pomagać.
-Co ty tu kurwa robisz w nocy? Wiesz, że nie można o tej godzinie wychodzić? Nikt cię nie zatrzymał przy głównych drzwiach?- Januszek znowu się poczuł i darł na mnie ryja.

Już mnie to zaczęło powoli denerwować. Nie ważne co zrobię to kurwa muszę słuchać tych krzyków. Chyba zapomniał, że to ja go wcześniej przytuliłem jak miły, ciepły człowiek więc oczekiwałem, że on też będzie dla mnie dobry.
Podszedłem bliżej niego tak, że nasze klatki piersiowe praktycznie się dotykały i wziąłem głęboki oddech.
-Słuchaj ty mnie mały pierdolniku. Rozumiem, że jesteś żołnierzykiem i straciłeś kogoś bliskiego przez swoją ciekawość i głupotę, chcesz każdego ratować, ale zamiast ratować to zachowujesz się jak totalny cwel, który patrzy tylko na swoje uczucia. Masz w dupie to co mówisz i sądzisz, że jesteś pępkiem świata. Ja ci tylko powiem jedną rzecz. Jesteś dla mnie tylko starszym i niższym facetem, który pogubił się w swoim życiu, że aż każdego traktuję jak gówno, bo nie chcesz poczuć się dobrze. Nie obwiniaj innych za to co zrobiłeś. Otwórz się na ludzi i nie zachowuj się tak sztywnie.- Powiedziałem i wróciłem do swojego pokoju, zostawiając blondyna samego w mroczny wieczór. Nie chciałem słuchać jego wypocin, ale byłem z siebie dumny, bo jego wyraz twarzy mówił "kurwa, ale spieprzyłem".

Janusz kiedy Marek spierdolił:

Janusz kiedy Marek spierdolił:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Marek Łowca ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz