Czym ja jestem?

247 13 11
                                    

Marek pov:

Usłyszałem łamiący się patyk a obok niego stał mężczyzna średniego wieku, miał opaskę na oku a jego skóra była pokryta błotem, trochę waliło z niego jak z kibla, ale kto w tych czasach nie jebał gównem?

Mężczyzna gdy mnie zauważył to zaczął celować we mnie z broni, stanąłem przed nim i kazałem odłożyć to małe cacko, jednak mężczyzna okazał się większym świrem niż ja i zaczął wydawać z siebie takie same dźwięki jak małpa, było to dla mnie conajmniej dziwne. Po chwili przylazły jego przydupasy, które wyglądały i pachniały tak samo jak on, trochę miałem osrane gacie, ale no kurwa stado jakiś ludzkich małp skakało kilka metrów odemnie.
Czułem, że jestem silniejszy od nich wszystkich i że dam sobie na spokojnie z nimi radę, jednak grubo się myliłem i oberwałem w ryj od przywódcy tak mocno, że obudziłem się dopiero w jebanym więzieniu gdzie powinien być krótko mówiąc Janusz.

Moje ciało było całe obolałe a oczy zakrwawione z niewiadomych przyczyn, wstałem dzięki ostatnim siłą i zdałem sobie sprawę, że nie leżałem tu sam, spojrzałem na broń w mojej ręce i krzyknąłem najgłośniej jak mogłem, nie wiedziałem jak do tego doszło Dlatego ja tu jestem? Jednak po chwili przypomniałem sobie wszystko. Przyszedłem tutaj z tamtymi ludźmi, bo mnie do tego zmuszali a ja tak bardzo tego nie chciałem więc coś mi wstrzyknęli i zabiłem z nimi tych wszystkich ludzi.
Błagalem Boga nawet jeśliw niego zbytnio nie wierzyłem, żeby okazało się to tylko zwykłym złudzeniem, szkoda mi było tych ludzi, ale najbardziej bałem się, że zabilliśmy starszego.
Upadłem na kolana cały zapłakany i zmęczony, zadałem sobie jedno, ważne pytanie. Czym ja jestem?

Miałem już uciec i pozostawić to wszystko za sobą, wolałem nie widzieć martwego ciała Janusza, ale on stał kilka metrów odemnie, najprawdopodobniej nie wiedział o mojej obecności, ból zniknął z mojego serca a ja nie mogłem uwierzyć, że zobaczyłem go na własne oczy a nie w śnie tak jak przez ostatnie pięć lat.
Spojrzałem troszkę dalej i zauważyłem wszystkich żołnierzy. Teraz zrozumiałem, że ta cała rzeźnia była celowa i planowana, było im łatwiej zaatakować niewinnych i nieuzbrojonych ludzi niż zaatakować przy obecności wojska.

Każdy żołnierz płakał a Janusz był niewzruszony jakby wszystkie emocje dawno nie gościły w jego życiu. Zrobiło mi się go żal, ale nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że ja też się przyczyniłem do zabicia wszystkich ludzi, którzy mi kiedyś pomogli.
Miałem powoli się wycofać i szukać miejsca do zatrzymania, ale starszy nagle zaczął biec jak pojebany, trochę się wystraszyłem, bo myślałem, że chce wejść na dach budynku i skoczyć. Pobiegłem za nim tak aby mnie nie zauważył. Janusz stał w swoim pokoju i jak posąg, zabrał jakieś rzeczy i opuścił budynek jak gdyby nigdy nic, ale najważniejsze jest to, że on nie wrócił do wojska, Janusz poszedł w nieznanym mu kierunku. Jebłem zgona i polazłem za nim jak stalker, znalazłem się przed jakimś drewnianym domem do którego wszedł starszy. Nie chciałem wejść, ale to oczywiście uczyniłem, trochę zobaczyłem przez dziurkę w drzwiach do łazienki, ale to nie ważne. Gdy starszy poszedł spać to ja zakradłem się do jego torby aby zobaczyć co on takiego tutaj zabrał, jakieś same niepotrzebne rzeczy jak na przykład perfumy kurwa. Kto używa kurwa jakąś zapachową wodę podczas apokalipsy, jebłem się z płaskiej dłoni w czoło trochę za głośno bo zgred Janusz przypełzał tutaj w sekundę. Dobrze, że miałem maskę, ale jednak nawet takie zabezpieczenia nie stwarzają problemu. Wyciągnął z dupy kajdanki i rzucił mnie na łóżko, trochę za dużo podtekstów jak na jeden dzień po tak długiej rozłące. Zacząłem kopać chuja i ten nagle zasnął, upewniłem się czy nic mu nie zrobiłem przez moje napierdalanie go nogami i spierdoliłem.

Pobity Janusz to szczęśliwy Janusz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pobity Janusz to szczęśliwy Janusz

Marek Łowca ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz