Rozdział 4

102 3 0
                                    

Zaczęłam jeździć to pracy moją nowa bryką. Bardzo mnie to uszczęśliwiało. Uwielbiałam czuć ten wiatr w włosach.
Spowodu że miałam całkiem szybki transport dojeżdżałam do domu w zaledwie 20 minut. Po pracy nigdzie za bardzo nie wychodziłam. Zdarzyło mi się tylko kilka razy pójść i posiedzieć trosze w parku. A większość dnia przesiadywałam w kuchni z babcią.

Uczyła mnie specjalych przepisów, które były z naszą rodziną przez x pokoleń. Bardzo ta świadomość że na tym świecie jest ktoś kto mnie kochasz podniesiało mnie na duchu. Choć nie mogłam jej powiedzieć o wszystkim. Czerpałam z każdej chwili jaką mogłam być wokół jej słodkego i zwariowanego karakteru.

Nie mogłam przecież całymi dniami przesiadywać w kuchni. A praktycznie to robiłam już od trzech tygodni. Postanowiłam że będę jeździć okrężną drogą do domu. Pozwiedzanie sobie trochę Warszawy nikomu nie zaszkodzi, prawda?

Dookoła mojej pracy było też dużo innych restauracji. I mnóstwo turystów się tutaj kręciło. Troszkę dalej były też piekarnie i kawiarnie. Lubiłam tamtędy przejeżdżać zapach świeżo upieczonego chlebu był cudowny.

Raz postanowiłam się zatrzymać po drodze do domu w jednej bajglowni krórą była blisko mojej pracy. Babcia mówiła że ma w planach wyjście gdzieś z koleżankami, więc jej nie będzie w domu. A sama nie chciałam siedzieć w jej mieszkaniu.

Jak przekroczyłam próg bajglowni poczułam niesamowity zapach i odrazu nastrój po pracy mi się poprawił. Podeszłam do lady za którą stała wysoka ciemnowłosa dziewczyna z ciemnymi jak szmaragdy oczami. Poprosiłam o ich najlepszego bajgla i o kawę. Dostałam swoje zamówienie migem. Obsługa była bardzo miła, i to mi się bardzo podobało. Zjadłam i wypiłam wyśmienitą kawę. Czułam się jak nowo narodzona jak z tamtąd wychodziłam.

Od tamtej pory za każdym razem wpadałam do tej bajglowni po pracy. To był szczyt dnia który kochałam. Jak tam byłam zapominałam o mojej okropnej pracy i o rzeczach o których wolałam zapomnieć. Wtedy zawszę przenosiłam się do świata mojej fantazji. A ten świat był całkiem duży. Uwielbiałam czytać fantazję i też oglądać takie filmy. Na przykład Harrego Pottera albo Zmierzch i rownież magiczne trzewo. To były serie książek za które bym oddala całe życie żeby przeczytać je znowu pierwszy raz.

Pewnego dnia który był całkiem zły, bo ukochany szefuńcio cały dzień wyzywał mnie za to co miałam na sobie. Weszłam do bajglowni i zobaczyłam wysokiego szatyna za ladą zamiast ciemnowłosej dziewczyny. Trochę mnie to zaskoczyło bo zawsze ona mnie obsługiwała. Jak chłopak usłyszał otwieranie dzwi odrazu spojrzał w moją stronę i zapierający dech w piersiach uśmiech rozkwitł na jego twarzy.

- W czym mogę służyć? zapytał się z rozbawieniem. Napewno bawiło go moje zamieszkanie w którym w tamtej momencie się znajdowałam.
Podeszłam do lady i zamówiłam to co zawszę uniknąć jego wzroku.
Tego razu nie odpłynęłam w świat fantazji tylko myślałam o szatynie z niebieskimi błyszczącymi się oczami.
Wychodząc bąknełam szybkie dowidzenia i zanim kto kolwiek zdążył odpowiedzieć wyfrunełam z tej bajglowni.

Jak się podoba? Ja sądzę że jest zajeb.... najlepszy rozdział który do tąd pisałam. Ciąg dalszy już niedługo <3

Do you still Remember me? | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz