Rozdział 19

77 2 0
                                    

Nie wiem jak mi się to udało ale dotarłam do wyjścia w fatalnym stanie. Ludzie się na mnie patrzyli jakby zobaczyli trupa. Kilka nawet podeszło do mnie i coś do mnie mówili i dzwonili po karetkę ale ja szukałam jednej jedynej osoby w tłumie której akurat w tym momencie najmocniej pragnęłam zobaczyć.

Moje oczy spodkały się z niebieskimi jak morze zauzawionymi oczami które się do mnie zbliżały w niesamowicie szybkim tempie.

Wtedy straciłam przytomność poraz drugi. Jak się obudziłam znajdowałam się w karetcę. Moja głowa pulsowała bardzo boleśnie co znaczyło że udezylam się w głowę mdlejąc poraz drugi. Byłam bardzo słaba, niemogłam nawet otworzyć oczów. Ale czułam czyjąś obecność przy mnie i słyszałam tą osobę.

"Zostań, zostań, zostań, wszystko będzie dobrze" słyszałam w kółko podczas kiedy jakieś słone kropelki wody kąpały na moją twarz.

Pov Jan

Wybiegłem z budynku odrazu jak usłyszałem alarm pożarny, martwiłem się o Gabi. Poszła do łazienki chwie przed i oby jak najszybciej wyszła z galerii.

Zacząłem chodzić i jej szukać na dworze gdzie się zrobił całkiem duży tłum. Szukałem jej brązowych rozczochranych włosów, ale nigdzie ich nie mogłem znaleźć.

- O heeeeeeeeej, to znowu ty.
Usłyszałem głos za sobą. Odwoziłem się i ujrzałem tą samą blondynkę co w szpitalu.
- Przyszedłeś tutaj saaam???? Zapytała.
Nie miałem czasu na bzdury, musiałem znaleźć Gabi. Zacząłem iść w przeciwnym kierunku, gdy nagle poczułem że ciągnie mnie za koszulkę.
- Gdzie tak szybko biegniesz kociaku, zostań z woja pani.
Wtf jakąś chora psychicznie kobieta z plastykowym biustem mi się trafiła.
- Nie jestem zainteresowany.
- Nie graj takiego niedostępnego kociakuuuu, mraau.
Co to miało być za miauknięcie. Miałem dość tego cyrku.
- KURDE SUKO NIE WIDZISZ ŻE CI ODMAWIAM! JAPIERDOLE ZOSTAW MNIE.
- Myślałam że też poczułeś jakiś taki błysk pomiędzy nami...
- JEDNO SŁOWO TRZY LITERY N-I-E. MAM DZEWCZYNE!
- Ta deska jest twoja dziewczyną? Nie chciałbyś kogoś bardziej okrągłego? Jetsem ekspertką od wypłukłuch kształtów.
- EXPEKTO ODPIERDALANO! Wykrzyknąłem i uciekłem.

Wróciłem do szukania Gabrysi w tłumie, nie myśląc za bardzo nad tym co się stało. Naglę usłyszałem jakieś krzyki. Krzyczeli coś o tym że trzeba karetkę wezwać.

Podbiegłem tam zaciekawiony sytuacją. Wtedy moje oczy spodkały jej, zielone jak trawa na polanie. Wpatrywali się w mnie. Naglę się zachwiała i upadła.

Spanikowałem. Podbiegłem do miejsca w którym leżała i wziąłem ją w swoje ramiona.
- Proszę pana trzeba uważać jest bardzo ranna. Powiedział ktoś.
Wtedy zobaczyłem jak bardzo krwawi z brucha i ramienia. Teraz też cały byłem w jej krwi ale to mi nie przeszkadzało.

Coś ciepłego zaczęło mi spływać po policzkach. Tkrwiłem nad jej ciałem aż do przyjazdu karetki. Zabrali ją i ja też chciałem wsiąść do karetki, ale ktoś zagrodził mi drogę. Zanim zdarzyłem coś powiedzieć i nawet się na tą osobę spojrzeć ktoś krzykną
- To są ptaszki!! I jakby jakieś zaklęcie zostało na osobę która mi drogę zagrodziła rzucone, bo mnie odrazu przepuścił.

Stałem przy niej cały czas i płakałem. Błagałem żeby została. Żeby nie odchodziła. Tak bardzo bym za nią tęsknił. Nie nie, nie myśl nawet o tym. Ona przeżyje, straciła tylko trochę krwi. Tylko trochę.... wmawiałem sobię że wszystko będzie dobrze.

Zmęczona jestem. Nie chęć mi się już pisać. Rozdziały będą się rzadziej pokazywać. Pozdro <3

Do you still Remember me? | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz