Rozdział XV

5 1 0
                                    


Gene


Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Grunt usuną mi się spod nóg. To nie może się tak zakończyć! Nie może odebrać mi jedynej szansy na ratunek, nie kiedy jestem tak blisko. Zostało mi tak niewiele, a teraz nie mam nic. Popełniłam błąd, ale każdy je popełnia. Przysięgam, że byłam pewna co do tego, że udało nam się zabić wszystkich naszych przeciwników. Zrobiłam to aby być o jedną cyfrę mniej od rodziny! A więc co w tym było takiego złe!? Nie ma prawa od tak mnie usunąć!

Nie wiem jak długo zostałam w lesie, bo już zaczęło się ściemniać. Nie mogłam się teraz poddać. Muszę przekonać jakoś Iosue! Biegiem ruszyłam w kierunku stolicy. Czułam jak strach przejmuję kontrole nad moim umysłem. - Co jeżeli nie będzie chciał spojrzeć mi w twarz? Co z Finą? Czy naprawdę jak tak źle jak mówi Isoue? Czy przyjaciele mi wybaczą? Czy po tym wszystkim zostanę wygnana i nie uratuje już swojej rodzinny? A najbardziej przerażało mnie to, co mógł pomyśleć o mnie Michał.

Przemierzałam wojskowe korytarze w pośpiechu. Być może było to tylko moje złudzenie, ale miałam wrażenie, że każdy patrzył się na moją osobę, jakby wiedział, że wszystko co przydarzyło się Finie było moją winą. Kiedy znalazłam się na odpowiednim pietrze, bez namysłu otworzyłam drzwi do pokoju Iosue. Byłam tak obezwładniona uczuciem strachu, iż nie potrafiłam się zatrzymać.

- Iosue! - powiedziałam pewnie, wchodząc do pomieszczenia.

Chłopak był pół nagi i ściągał z siebie koszule odsłaniając przy tym swoje blade, ale za to bardzo wyrzeźbione plecy. Kiedy mnie usłyszał odwrócił się bokiem w moją stronę i wtedy to zobaczyłam. Trzy ukucia układające się w kształt odwróconego trójkąta.

- Jesteś Nowym?- wyszeptałam drżącym głosem. Chciałam stamtąd uciec, ale Iosue załapał za mój nadgarstek i wciągnął z powrotem do pokoju.

Przycisną mnie swoim ciałem do zamkniętych drzwi, a ja zamarłam. - O mój boże co jak jest szpiegiem OZ i teraz mnie zabije? W końcu zam jego sekret więc jest to oczywiste.

- Puść mnie ty potworze! - Próbowałam wyrwać swoje nadgarstki z jego uścisku, ale nic to nie dało.

- Gene uspokój się! Zaraz wszystko ci wytłumaczę-

Z impetem uderzyłam jego nos swoją głową. Podziałało. Nowy puścił mnie, a ja odepchnęłam go i od razu chwyciłam za klamkę, by móc wybiec z pokoju. Gdy tylko przekręciłam zamek, poczułam na swoim ramieniu uścisk jego placów. Z przerażająca siłą popchnął mnie ku ziemi, podcinając moje stopy. Usiadł na mnie i ręką spiął moje nadgarstki.

Nie mogę tak skończyć! Muszę uratować swoją rodzinę i zając się Michałem! Chciałam walczyć, ale nie miałam możliwości. Nie mogłam poruszyć żadną kończyną. Ręce miałam unieruchomione, tułów przywarty jego ciężarem do ziemi, a nogi oplecione jego. W akcie desperacji otworzyłam usta by krzyczeć, ale nawet i one zostały przykryte przez niego dłonią.

- Gene. Nie jestem dla ciebie zagrożeniem. Uspokój się, bo inaczej porozmawiamy w inny sposób, który na pewno ci się nie spodoba!

Mój strach ustępował z przekonaniem jakie widziałam w jego oczach. Nie chciał mnie skrzywdzić, a bynajmniej nie teraz.

- Odpowiem na każde twoje pytanie tylko nie krzycz.

W odpowiedzi pokiwałam głową.

Kiedy mnie puścił od razu się od niego odsunęłam.

- Na pewno mogę ci zaufać? - Zapytałam trzymając przygotowaną do ataku lampę, która została przez nas strącona ze stołu.

- Tak jak zawsze to robiłaś - odpowiedział ze spokojem.

Integrum IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz