Rozdział VII

10 1 2
                                        


Zgromadziliśmy się wszyscy w podziemiach głęboko pod pokojem protektora Trew.

Był to dobrze oświetlony korytarz z przylegającymi do niego pokojami. Nie miałam pojęcia o istnieniu tego miejsca, dopóki Iosue nie zaprosił mnie na spotkanie. Kiedy zostałam członkiem Supry dowiedziałam się, że Nexum uaktywnia niewidoczny guzik w windzie Faustiny, dzięki któremu można tu zjechać.

Pokój do którego weszłam, był prostokątny i mocno zaciemniony. Wyglądem przypominał salę przeznaczoną dla studentów.

Gdy zajęłam swoje miejsc, protektor stojący za kryształowym blatem, wyświetlił na wielkim ekranie obszarową mapę Trew.

- Skoro wszyscy tu są, to przejdę do rzeczy. - Jej głos był znużony podkreślając przy tym jak bardzo zmęczona była.

- To już miesiąc odkąd Hein niemal zostało zrównane z ziemią przez Ochronę Zdrowia. Od tamtego momentu ich jednostki nieustanie próbują przekroczyć naszą granice bezpieczeństwa. Tydzień temu wysłałam na zwiad grupę juniorów, ale nikt nie wrócił z tej misji żywy. Siedmioosobowy zespół został zgnieciony przez czterech Nowych. - Zacisnęła mocno pięści. - Zwiadowcą z grupy Mari udało się ustalić ich położenie oraz liczebność.

Admirał stojąca za Faustiną, przekazała jej teczkę z papierami i wzięła do ręki pilot. Kiedy przycisnęła jego przycisk, na ekranie w sali wyświetliły się czerwone punkty w pobliżu narysowanego obszaru Trew.

- Sześcioosobowy odział OZ zbliża się do nas z północy – powiedziała Faustina patrząc prosto w nasze oczy. - Jednak chciałabym, abyście wpierw zajęli się czterema Nowymi, którzy zbliżają się do wschodniej granicy strefy bezpieczeństwa. Mury naszego miasta po tej stronie nie są jeszcze ukończone.

- Nie wiemy jakie są ich zamiary. Moja grupa przypuszcza, że są to tylko zwiadowcy – dodała opanowanym głosem Maria.

- Nie obchodzą mnie ich zamiary – urwała szorstko Faustina - Nie będę tolerować tych obrzydzających kreatur na swojej ziemi!

Zamilkła na chwilę i wzięła głęboki oddech.

- Słuchajcie mnie Supra! - krzyknęła władczo, intensywnie patrząc się na nasz oddział. - Ten teren należy tylko do nas, do ludzi. Trew jest miejscem odbudowy ludzkości i to tutaj wspólnie wykujemy naszą przyszłość. Pokażmy im, że się nie boimy. Dlatego naprzód moi żołnierze! Idźcie i wybijcie ich co do nogi! - Jej głos echem rozniósł się po pomieszczeniu krzywdząc moje bębenki.

- Tak jest! - Odpowiedziała Supra salutując.

- Powodzenia. – powiedziała Faustina wychodząc z pomieszczenia.

Iosue usiadł wygodnie na jednej z ławek i odwrócił się w stronę admirał.

- Maria, czy twój oddział zauważył jakąkolwiek komunikacje między tymi dwoma grupami?

- Nic konkretnego nie zostało przez nich odnotowane.

- Wciąż nie możemy tego wykluczyć. Zaatakujemy obie grupy jednocześnie. Pójdę na sześcioosobowa grupę, a wy z Gene pójdziecie na wschód.

- Nie rób sobie żartów - powiedział stanowczo Domantas.

Cieszyłam się, że w tej grupie jest ktoś na tyle rozważny, by mu na to nie pozwolić. Jednak ciąg dalszy jego wypowiedzi zadziwił mnie.

- Chcesz zgarnąć całą zabawę dla siebie? - Mężczyzna podszedł do Iosue mierząc go wzrokiem.

- Gene jest jeszcze niedoświadczona. Lepiej aby poszła razem z odziałem na mniejszą grupę – odpowiedział spokojnym tonem chłopak.

Integrum IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz