Przyszłość Rozdział 3

26 2 0
                                    

Stał na wprost przeszklonej ściany oglądając strużki wody spływające w dół. Deszcz napełniał go nostalgią i sentymentem, odczuwał tęsknotę silniejszą niż zawsze, a mimo wszystko kochał deszcz. Przypominał mu o niej. To od niej nauczył się miłości do tego zjawiska. Kiedy stała wśród opadających kropel wyglądała na prawdziwie szczęśliwą. Była piękna.
A teraz miał stanąć twarzą w twarz z potworem. Jeśli okaże się, ze to wszystko, każdy demon z którym musiał się zmierzyć był jego wysłannikiem, zabije go bez wachania. Nie dla zemsty. Nie mógł tego opisać, chciał pozbawić tą osobę woli, tak samo jak pozbawił jego, czyniąc ciało skorupą opuszczoną przez życie.
    Usłyszał skrzypienie drzwi, otworzyły się tylko na tyle, aby cień mógl prześlizgnąć się przez szczelinę. Postać okryta cieniem stanęła wyprostowana i, co widoczne po posturze, pewna siebie.
    -Wzywałeś mnie, Mikey?
W pierwszym momencie nie mógł wydusić z siebie słowa. Coś zawiązało węzeł na jego gardle i był pewien, że to żaden z jego demonów.
    -Może, nie wiem. Chyba tak.-
syknął pod nosem, poprawił na nosie okulary
    -W każdym razie już jestem.
    -serio? Nie zauważyłem. W takim razie dobry wieczór Kisaki.
    -dobry wieczór, Mikey-przedłużył samogłoski w jego imieniu-dlaczego mnie zawołałeś?
Teraz przyszła dla niego najtrudniejsza cześć. Na rozmowę z oprawca czekał tyle lat,a teraz czuje się na nią nie przygotowany, mimo, że wiele razy ćwiczył przebieg tej rozmowy przed lustrem-Posłuchaj-chwila ciszy- pamiętasz Amy? Dla jasności, tak tą Amy, Ayamurę Renkę. Wiesz, niebieskie oczy i te sprawy. Na pewno pamiętasz, w końcu byłem z nią, ile to... -udawał, że wylicza na palcach i ze w pewnym momencie mu sie kończą-ach tak, to było siedem lat. W takim razie musisz ja pamiętać. Pamiętasz, prawda?
    -Może...-przedrzeźniał go.
    -Oj, Kisaki... przecież wiem, ze pamiętasz.
    -nie powiedziałem „nie"- w tonie jego głosu można było wyczuć irytację
Mikey patrzył na niego przez chwilę zastanawiając się czy na jego twarzy wykwitły nienawiść i wyraz pogardy, ale chyba nie bo Kisaki ciągle niezawahanie patrzył na niego. Zresztą, nic jeszcze nie jest w stu procentach pewne, nie może go obwiniać o coś czego mógł nie zrobić.
    -mógł byś proszę usiąść?-Mikey wskazał na dwa fotele postawione w koncie. Szyby które tworzyły ściany dawały wrażenie otwartości miasta. Zdecydowanie odpowiednie miejsce dla kogoś pozycji herszta.
Jego rozmówca pokiwał głową.-Oczywiście.
Oboje zbliżyli się do skórzanych foteli ustawionych na przeciw sobie z pomiędzy nimi umieszczonym stolikiem kawowym. Zazwyczaj rozmawiano tutaj o nic nie znaczących sprawach, jednak Mikey chciał, aby takie wrażenie ta rozmowa sprawiała. Miała być to luźna rozmowa o osobie która jest już martwa i nie przywróci się jej do życia. Dla wiarygodności pod koniec poprosi, aby znalazł mu jakąś dziewczynę i to waszystko, po to, żeby rozmowa wydawała się być właśnie na ten temat. Jednak, kiedy okarze się najgorsze, rewolwer w marynarce Mikeya straci jeden pocisk, może dwa, albo i więcej jeśli będzie się jakoś trzymał.
Podeszli z mina nie okazującymi żadnych uczuć, niby z kamienia, ale kiedy usiedli Mikey uśmiechnął się. Wszystko dla jednego celu.

Tonąć-MikeyxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz