Rozdział 10

25 2 0
                                    

    Strasznie się nudziła, tak, nie wiedzoiła co ze sobą zrobić. Upiekła ciasto szytdełkowała, malowała i oglądała nie za ciekawy serial. Wszystko wydawała się być takie... mdłe.
    Emma poszła na randkę z Drakenem, więc sama nie miała co robić, ona była jej jedyną przyjaciułą.
Upał lata przesiąkał do trzewi, nawet nie zapowiadało się na deszcz. Przepowiednie Emmy o jej chorobie nie sprawdziły się, a szkoda, przynajmniej wtedy nie przeszkadzało by jej gorąco. Nie ma paliwa, więc raczej też nie pojeździ. Taki dziń którego nienawidzi nadszedł i musi sobie poradzić z jego ciężarem. Przeglądał swoje kontakty, jednak byli tam tylko ludzie którzy pisali do niej wyłącznie wtedy kiedy prosili o lekcje, wujek, który aktualnie jest na wyjeździe i może sobie spać deszczu pod motocyklem, mama oraz Emma... i tyle, nikt więcej. Chyba była samotna. W momentach kiedy miała blisko siebie Emmę nie czuła tego, ale teraz kiedy nie ma tej jednej osoby uświadomiła sobie, że nie ma znajomych. Poczuła ukłucie w klatce piersiowej. W szkole jedynie zadawała się z Emmą i kilkoma dziewczynami niewiadoma dlaczego z nią rozmawiającymi. 
Siedziała na fotelu w gabinecie swojej mamy gdzie było najchłodniej w domu i przeglądała co następną powieść przygodową kolekcjonowaną przez jej matkę latami. Wszystkie miały conajmniej siedemset stron. Czytała opis z tyłu na okładce, kiedy ją zaciekawił również pierwszą stronę, w wyjątkowych przypadkach więcej i odkładała znudzona tym jak na samym początku rozwija się fabuła. Zerkała co rusz na ekran telefonu, aby sprawdzić czy Emma raczyła odpisać, ale nic takiego się nie stało. Przesiedziała w gabinecie matki do zmroku, aż zdecydowała się wyjść kierowana głodem. Pokręciłam się chwilę po kuchni. Zaglądała do lodówki, robiła rundkę po szafkach i znowu wracała do lodówki będącej punktem wyjścia. W domu nie było nic do jedzenia, ledwo suchy chleb i jakiś prześmierdły lodówko krem z warzyw, nic więcej.
Wyszłą na dwór i przeszły ją dreszcze. Była godzina prawie dwudziesta druga i temperatura na dworze zdążyła się obniżyć. Stała chwile oszołomiona, obrzuciła się na pięcie i powędrowała do siebie. Wyszła z domu ubrana w jeansy t-shirt i ramoneskę, będącą prezentem od wójta na ostatnie urodziny. Miała rozpuszczone włosy, przetłuszczone i wyglądające jak po walce. Mimo wszystko nie przeszkadzało jej to.
Noc była gwieździsty, niebo permanentnie ciemne, a wszystko wokoło okrywało luźno światła latarni ulicznych, była klej nowiu i mimo gwiazd rozsypanych na niebie, gdyby nie światło latarni wszystko zatonęło by w ciemności.
Droga z jej domu do nocnego sklepu była krótka, wystarczyło kilka minut aby się tam dostać. Kiedy odprowadzała Emmę na przystanek autobusowy bardzo często tam zachodziły, jednak teraz była sama i pierwszy raz wiatr wydawał się być jej wrogiem.

Tonąć-MikeyxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz