Przyszłość Rozdzaił 4

22 0 0
                                    

-Mikey, przecież ona nie żyje...
-I co w związku z tym? Co mi zrobisz?
-Ostrzegę przed  zniszczeniem przyjaźni.
-NIgdy nie uważałem go za mojego przyjaciela.
Chwila ciszy. Stali na przeciwko siebie, Mikey patrzy mu niezachwianie w oczy. On miał swoje przekonanie. Nie ważne kto, co mu powie, on wierzy, że ona jest gdzieś w tym szerokim świecie. Nie potrzebował sprzymierzeńców.
-Widzisz! Ona nawet po śmierci źle na ciebie działa!
-Ona żyje!-podniósł głos wyprowadzony z równowagi. Obrzuciła się do swojego rozmówcy plecami i usiadł na podłodze przed wielkim przeszkleniem. Kiedyś z Amy byli na wierzy widokowej całej osłoniętej szybami. Widok był oszałamiający na tyle, że nie mogła się napatrzeć. Ona stała oparta o barierki, a on usiadł na podłodze i patrzył nie na widoki, ale na nią i jej tańcujące w oczach iskierki radości. Była zachwycona.
***
-wiesz Mikey... zawsze kiedy szłam na takie wycieczki z rodziną byłam zestresowana i nie sprawiało mi to rzędnej przyjemności. Ale teraz jest inaczej, jesteś przy mnie i wszystko jest takie spokojne. Dzięki tobie pokochałam takie chwile-jej wzrok przed chwilą jeszcze utkwionym w widoku skierowała na Mikeya który z lekkim uśmiechem i zadowoleniem spoglądał na nią-dziękuję ci... naprawdę. Nigdy wcześniej nie żyłam tak pięknie. Dziękuję.
Mikey dźwignął się i wstał na nogi, objął ją w pasie po czym zastygli. On wcale nie patrzyła na widok, miał zamknięte oczy i skupiał się na jej cieple i zapachu jej włosów, który tak kochał.
On też uwielbiał te chwilę.
„dziękuję ci, Amy"-chciał powiedzieć, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk-„dziękuję"
***
-Dziękuję ci, Amy, dziękuję...-a na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech.
-Martwię się o ciebie. od jej śmierci cały czas jesteś w żałobie. Ona już dawno nie jest na tym świecie, pogódź się z tym.

Wziął głęboki oddech jednak nie zrobił nic więcej. Tylko prawie niezauważalnie machnął ręką-Ile razy mam ci powtarzać, żę ona żyję? No? Aż tak głupi jesteś, żę nie możesz zakodować jednej informacji? Ży-je!
-Nie mów tak do mnie Mikey-ton jego głosu brzmiał jak groźba.
-A co, nie mogę? Podlegasz mi, jesteś na mojej ziemi. Niech ci się nie wydaje, że jesteś kimś więcej-chłud jaki niosły te słowa spowalniał czas i wszystko tamtym momencie wydawało się za długie.
-Zmieniłeś się, Mikey i to wcale nie na lepsze...
Wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami, a chwile potem usłyszał przytłumioną rozmowę zza ściany.
~Zrozum go, to jej śmierć go tak zmieniła, nie mniej mu tego za złe
~Przeraźliwe rzeczy miłość robi z człowiekiem.
~Oj, tak...
Mikey zaśmiała się pod nosem , jednak nic nie powiedział.

Tonąć-MikeyxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz