Rozdział 23

18 3 0
                                    

-Mikey...-uśmiechnęła się blado na jego widok, a od razu po tym na jej twarzy zakwitł wyraz bólu-Mikey... jesteś-zobaczył ściekające z jej policzków łzy i nie wiedział czy są to łzy bólu czy smutku.

-Amy... co oni ci zrobili?- powiedział to szeptem chwytając ją za jej zimną dłoń, gdzieś w tle słyszał gł emmy i ojca amy, ale nie przejmował się tym-dlaczego?

-wydaje mi się, że ktoś po prostu chciał mnie złamać... chciał mojego cierpienia-mówiąc to nie wytrzymała i wybuchła płaczem-Mikey... to było takie straszne. nie chcę już czuć tego na sobie, tego... dotyku. cholera-schowała twarz w dłonie.

nie wiedział co ma powiedzieć, w momencie kiedy wspomniała coś o tym, że chciał jej cierpienia serce mu zamarło, a potem rozpadło się. chciał móc ukoić jakoś jej ból ale nie wiedział jak. to jak ona się trzęsła, jak trząsł się jej podbródek, wszystko to składało się na obraz osoby która padła ofiarą najokrutniejszej formy przemocy.

Zza jego pleców weszła zapłakana emma która od razu chwyciła drugą ręką amy na co ta lekko się uśmiechnęła. jego serce rozgrzało się na ten widok-amyyyy. emma zaczęła płakać w kołdrę pod którą leżała dziewczyna. ona uśmiechnęła się jeszcze szeżej iu ogłsakał mprzyjkaciułkę po włosach.

-spokojnie emma, już po wszystkim-wtedy coś w nim drgnęło. to tych prostych słowach wypowiedzianych z jej ust zrozumiał, że jej ból, jest bólem każdego tutaj zebranego. wiedział, że jest niesamowita i że ma talent do zrzeszania sobie ludzi, a teraz patrzy na nią z taką miłością, jakby najchętniej zabrał ją daleko z tą, z tego miejsca pełnego bólu i uszczęśliwiał ją na wszelkie sposoby. całkowicie na nią zachorował, a na tą chorobę nie było lekarstwa. mimo wszystko nie chciał się z tego wyleczyć. tam miłość jaką ją darzył była na tyle wielka, że przygważdża go całkowicie, a jego serce pękało w szwach-teraz jestem przy was już nic mi się nie stanie.

***

mimo wszystkim słowom wypowiedzianym przez jej ojca ni był wstanie zostawić jej samej, więc cały tydzień spędził przy je łóżku. czasami w ogóle nic nie mówili, dla tego, że spała wykończona różnymi zabiegami, ale kiedy się budziła zaczynali rozmawiać na wszelkie tematy. wtedy po raz pierwszy opowiedziała mu legendę o dniu i jej zazdrosnej siostrze nocy.

-Wiesz Mikey, dla mnie jesteś i nocą i dniem-uśmiechnęła się lekko na te słowa, bo jeśli zaczyna te swoje filozofie to znaczy, że powoli wraca do siebie-pamiętasz, gdy przyłapałam cię w zaułku, gdy biłeś jakiegoś chłopaka?-na to wspomnienie lekko się zarumienił, już wiedział do czego ona zmierza-wtedy jesteś nocą, ale na przykład teraz i prawie zawsze, jesteś dniem! popatrz tylko na siebie, wyglądasz jak słońce!

-Kocham cię. kocham cię, amy.

Tonąć-MikeyxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz