Przyszłość. Rozdział 2

47 4 0
                                    

Obudził się w nocy.
-Nie ma jej.-Powiedział sam do siebie. Nikogo nie było. Nie było jej, a przecież zawsze była. Leżała obok niego z rozżuconumi na poduszce włosami, oddychając spokojnie i miarowo. Zawsze czuł jej zapach, słotki ale i lekki. Zawsze pomagała mu zasnąć. A przecież prawie nigdy nie zasypiał bez problemu. Myśli w jego głowie były boleśnie ciężkie. Kiedy się budził ona wstawała i kładła jego głowę na swoje kolana. Zazwyczaj mu coś opowiadała. Raz opowiedziała mu historię o niebie i morzu które kłuciły się ze sobą I tak mocno ścierąły, że twożyły linię choryzontu. Kiedy indziej opowiedziała o słońcu i księżycu, o zazdrości jednego z nich. Zazwyczaj zasypiał i nie budził się do świtu. Głaskała go po tważy i otulała drobnymi pocałunkami. Pozwalała aby płakał i wyżucił z siebie wszystko co mu ciążyło. Mimo, że czasami była bardzo zmęczona zawsze mu pomagała. Wstawała, przytulała go, ocierała łzy i odpędzała zmartwienia. Bo przecież była jedyną osobą która to potrafiła. Tylko ona i jej obecność dawały mu ukojenie.
Jednak pewnej nocy to ona nie mogła zasnąć, przyłapał ją w tedy jak oparta o ścianę wpatruje się w księżyc. Nie płakała, poprostu obserwowała jego blask z lekkim uśmiechem na ustach. Przyglądał się jej chwilę. Gdy się nad tym zastanowił doszedł do wniosku, że mógł by na nią patrzeć w nieskończoność. Wtedy jednak w jej pięknych oczach , w tych które kochał najbardziej na świecie dostrzegał smutek. I mimo to, że był przy niej, czuł się bezradny. Nie lubiał tego uczucia.
-Księżyc mimo wszystko jest najpiękniejszy.- Wstał, oparł się na łokciech i spojżaĺ jej w oczy.- Bo przecież na słońce nie możemy nawet spojżeć.- Oparła głowę na jego ramieniu. Była to księżycowa noc podczas której było wszystko widać. Piękna noc okazująca wszystko.
-Tylko słońce kazało lydzuem na siebie patrzeć... Też tak uważasz? To coś takiego jak naturalna uroda i ktoś kto tej urody nie ma. Ten kto jej nie mam może się starać nad wszelkie potrzeby, a i tak pędzie wyglądać gożej od osoby która ją ma i nawet nie musi się starać. Niesprawiedliwe, prawda?-Miała bardzo pokrętny tryb myślenia. Mikey zauwarzył to obrazu kiedy się spotkali. Ale ten pogląd na świat był piękny. Wydawał się być tak szeroki i przenikliwy.

Gdzieś na horyzoncie pojawił się ciepły róż, który im wyżej przeistaczał się w permanentnie granatowy odcień nocy. Nie zmrużył oka i prawdopodobnie do puki nie padnie z wycieńczenia tego nie zrobi. Nie ma jej. Więc niby jak ma spać? Co ma zrobić skoro wszystko nią pachnie, ale jednak nie czuje jej obecności? Jest sam. Czuje sie bardziej samotni niż kiedykolwiek przedtem. Nie było go bez niej. Bez niej był całkowicie bezradny.
Była jego spokojną nocom i dobrym dniem. Zawsze. Mimo tak wielu żeczy jakie działy się w ich życiu. Wystarczyła myśl, że gdzieś w tym szerokim świecie, gdzieś, nie ważne gdzie, jest ona. Teraz. Co jest teraz? Teraz chyba nie ma nic. Nie ma jej jego całego świata. Co ma zrobić? Jakim cudem on w ogóle chodzi? Nie powinien się ruszać, nie powinien oddychać. Czemu on tu jest? Przecież jej tu nie ma, skoro jej nie ma to go też nie powinno tu być. Wszystko jest nie tak. Ona miała być przy nim, zawsze, tak, jak obiecała. Miała być przy nim nie ważne, czy stracą, czy zyskają wszystko. Ale teraz on stracił wszystko.
-Hej, Amy. Gdzie jesteś?-
W jego głowie rozległ się dźwiek jej głosu. Wołał jego imię. Wołał w chwili kiedy starała się zwrócić jego uwagę. Kiedy oglądali fajerwerki.
Kiedy szeptała mu czule do ucha.
Kiedy płakali z powodu śmierci chomika.
Kiedy na nocnym spacerze się do niego odwracała.
Kiedy jechali na motoże.
Kiedy oglądali razem amerykańską komedię.
Kiedy wpatrywali się w swoje odbicia w lustrze.
Kiedy chodzili po plaży z butami w rękach.
Kiedy miał koszmary.

,,Hej, Mikey." ,,Spójż Mikey" ,,Popatrz na mnie Mikey" ,,Uśmiechnij się Mikey"
,,Mikey..."

,,Ja..."

,,kocham cię"

,,Kocham cię nader wszystko i zawsze będę."

,,Zawsze
będę z tobą, zawsze będę cię wspierać. Tak jest, kiedy się kogoś kocha. Ja kocham ciebie, więc już zawsze z tobą będę. I nie odkleisze się ode mnie, bo..."

,,Mikey..."

,,Pamiętaj..."

,,Kocham cię..."♡

-Ja też cię kocham Amy. Tylko dla czego mnie zostawiłaś? Obiecałaś, że zawsze ze mną będziesz. Głupia. Nie można kłamać. Przecież sama tak mówiłaś. Obiecałaś. Obiecałaś.- Słowa stawały mu w gardle. Łzy napływały do oczu i ciurkiem ściekały po policzkach. Stracił za wiele. I nie był w stanie o tym zapomnieć.- Czemu ciebie tutaj nie ma? Powinnaś być przy mnie, obok mnie. Gdzie ty jesteś?
Ona nie żyła. I co mógł zrobić? Był tchużem który nawet nie był w stanie ochronić tego co najbardziej kochał.
Noce były za długie i zawsze takie pozostaną.

Tonąć-MikeyxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz