ROZDZIAŁ VII

1 1 0
                                    

❝andrew❞


— Kiedy w końcu przyprowadzisz nam do domu jakąś dziewczynę?

I zaczęło się, tyle byłoby z rodzinnego obiadku. Znowu ta sama gadka, że niby koniec liceum, to wypadałoby się już zakochać, zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić potomka. Tylko że Andrew Dalton nawet nie wiedział, czym chciałby się zajmować po skończeniu szkoły, a co dopiero zastanawiać się nad stworzeniem z kimś stałej relacji. Nie mówiąc już o tym, że jego idealny związek na pewno mocno różniłby się od tego, którego pragnął jego konserwatywny ojciec.

— Oj tatku, po co się zadręczać babami? Ja lubię być wolny, nigdzie mi się nie spieszy.

— Ale ty nigdy nie wspominałeś o żadnej dziewczynie. Ani jednej. Mam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku.

Z pewnością byłoby lepiej, gdyby nie fakt, że Andrew musiał słuchać tych wywodów minimum raz w tygodniu. Okrutnie denerwowało go to stwierdzenie: wszystko z tobą w porządku. Czy to naprawdę było aż tak dziwne? Czy każdy ojciec umierał ze strachu, gdy jego syn nie mówił o płci przeciwnej?

— A ta twoja Naomi? Ciągle was razem widzę. Nie ukrywasz czegoś przede mną?

Andrew miał ochotę wyjaśnić ojcu złożoność psychologii przyjaźni damsko-męskich. Wytłumaczyć mu, dlaczego jego miłość do Naomi jest platoniczną i zawsze taką będzie. Chciał powiedzieć mu wszystko o tym, kim w istocie był, ale dobrze wiedział, że to nie mogłoby skończyć się pomyślnie. Nie, kiedy standardy jego ojca były takie, a nie inne. I właśnie wtedy, pod wpływem chwili, wpadł na naprawdę głupi pomysł.

— No dobra, masz mnie. — Odłożył widelec i wyprostował się, próbując dodać sytuacji trochę powagi. — Spotykam się z Naomi. Nie mówiłem ci, bo nie chciałem, żebyś ją dręczył.

— Wiedziałem! Brawo synu, świetna partia! — Ojciec klepnął go po plecach. — Ale wiesz co, żeby tak okłamywać staruszka?

W zasadzie dalej to robię — pomyślał. Ale na tamten moment to wydawało mu się najsensowniejszą opcją. Ot, jedynie niewinne kłamstewko, nawet nie było sensu mówić o nim Naomi. I tak rzadko bywała u niego w domu. Wystarczyło pociągnąć tę farsę do końca szkoły, a potem wyprowadzić się jak najdalej się dało, żeby nie musieć słuchać narzekań i pouczeń ojca, gdy już dowie się, że ich wyimaginowany związek nie przetrwał. Cóż, przynajmniej teraz staruszek nie będzie musiał się stresować, czy jego syn przypadkiem nie jest gejem.

— Musisz ją przyprowadzić!

— Przecież już tyle razy ją widziałeś, nic się nie zmieniło.

— Ale wtedy nie miałem pojęcia, że sekretnie się ze sobą umawiacie!

— A tam zaraz sekretnie... Dobra, dzięki za żarełko, ale mam pracę domową, więc już się ewakuuję. Pamiętaj, żeby schować porcję dla mamy do lodówki.

Andrew wstał od stołu, próbując ukryć swoje zażenowanie i jakoś stłumić zżerające go poczucie winy. Szybko zamknął się w pokoju, żeby odciąć się od potencjalnych pytań ojca. Nie potrafił patrzeć mu w oczy, wiedząc, że nie może być z nim w stu procentach szczery. Westchnął ciężko i rzucił się na łóżko, przeglądając portale społecznościowe swoich znajomych, dopóki nie dostał wiadomości od Madison Patton, która natychmiast poprawiła mu humor.

MADDIE PATTON:

Hej Andie

W sobotę będzie u mnie impreza

WSZYSTKIE KOLORY, ZA KTÓRE CIĘ KOCHAM ➜ original storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz