ROZDZIAŁ XXI

2 1 0
                                    

 ❝penny❞


Penny nie odwiedzała Madison od imprezy. Nawet ze sobą nie rozmawiały, zbyt zajęte własnymi sprawami. Gdyby nie ta błagalna wiadomość o zerwaniu, pewnie nic by się nie zmieniło. Penny odkryła, że czuła się naprawdę dobrze bez starej przyjaciółki. Nie miała już komu zazdrościć, do kogo się upodabniać, za kim gonić. Polegała tylko i wyłącznie na sobie, zauważając, że wcale nie musi kurczowo trzymać się Madison, z którą i tak od dawna dzielił ją pewnego rodzaju dystans. Sama może zjednywać sobie ludzi. Seth jej to udowodnił.

Choć początkowo uchodził za zarozumialca, gdy tylko się go poznało, okazywał się opiekuńczym, szczerym chłopakiem, z lekko niewyparzonym językiem. Był przyjacielem, o jakim marzyła. Nie prowadził jej za rękę, a popychał ją do przodu. Chciała być dla niego takim samym wsparciem jak on dla niej.

Ale teraz musiała pomóc komuś innemu.

Stanęła przed drzwiami wielkiego, bogatego domu, gotowa zapukać, gdy nagle usłyszała krzyki dochodzące z uchylonego, kuchennego okna.

— Żartujesz sobie?! Najpierw doprowadziłaś nasz dom do ruiny po swojej kretyńskiej imprezie, a teraz to?! Co się z tobą dzieje?! Ogarnij się, Madison!

— Ja mam się ogarnąć?! To ty i ojciec jesteście tymi nieogarniętymi!

— Jakim prawem się tak do mnie odzywasz?!

— A ty jakim prawem ingerujesz w moje życie?! Nagle ci się przypomniało, że masz dziecko?!

— Co ty w ogóle pleciesz?! Robię dla ciebie wszystko! Jak możesz być taka niewdzięczna?!

— Wszystko?! To gdzie byłaś, kiedy cię potrzebowałam?! Gdzie byłaś, kiedy zapłakiwałam się na śmierć w pokoju?! A no tak, byłaś zbyt zajęta kłóceniem się z ojcem!

— On mnie zdradzał, Madison! Czego się spodziewałaś?!

— To ciekawe, bo o ile pamięć mnie nie myli, to kłóciliście się, odkąd żyję! I wcale nie było wtedy mowy o zdradzie, wy po prostu nie potraficie kochać nikogo poza sobą, taka jest prawda!

Penny czuła, że zaraz dojdzie do wielkiego wybuchu, więc prędko zastukała w drzwi, w nadziei, że powstrzyma konflikt przed eskalacją. Głosy ucichły, zamiast tego rozległo się tupanie, a później pojawiła się Madison, uśmiechając się promiennie, jak gdyby nigdy nic.

— Cześć! Super, że już jesteś! — Jej głos był przepełniony nadmiernym entuzjazmem. — Wchodź!

— Dzięki...

W środku panowała błoga cisza, mocno kontrastująca z wcześniejszymi wrzaskami. Pani Patton dalej przebywała w kuchni, udając, że ze skupieniem czyta magazyn. Gdy tylko Penny przekroczyła próg wejścia, ta ostrożnie odłożyła pismo na stół, fałszywie się szczerząc. Wyglądała perfekcyjnie jak zawsze, a jej nienaganna postawa tuż po takiej wymianie zdań przyprawiała Penny o dreszcze.

— Dzień dobry moja droga! Nowa fryzura? Bardzo odważna, pasuje ci!

— Dziękuję Pani — odparła Penny, zmieszana.

Zanim doszło do rozwinięcia jakiejkolwiek grzecznościowej rozmowy, Maddie chwyciła ją za rękę i prędko poprowadziła do swojego pokoju. Przez moment, dosłownie sekundę, można było wyczuć pozostałości poprzedniego napięcia. Penny zdążyła ostatni raz zerknąć na Panią Patton, która myśląc, że już nie musi udawać, zmarszczyła czoło i zacisnęła zęby. Wyglądała na wściekłą.

WSZYSTKIE KOLORY, ZA KTÓRE CIĘ KOCHAM ➜ original storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz