❝naomi❞
Naomi długo walczyła na własną rękę ze strachem i wstydem. Wstydziła się swojej matki, braku ojca, bycia imprezową wpadką, butelek po wódce walających się po podłodze, i obcych mężczyzn, nieraz składających wizyty w jej domu. Wyobrażenie sobie przyszłości w tak niestabilnym środowisku było niemalże niemożliwe, a Naomi nawet nie próbowała tego robić. Planowała jedynie przetrwać i, przy odrobinie szczęścia, wyjechać do stolicy.
Ostoją okazała się wiara. Kościół przygarnął ją z otwartymi ramionami, oferując dom, którego nie miała. Nieustanne modlitwy wprawdzie nigdy nie przynosiły rezultatów, ale przynajmniej tłumiły poczucie osamotnienie. Zajmowanie się chórem sprawiało Naomi wiele radości, jednocześnie dając przeświadczenie, że jest komuś potrzebna.
Bo na pewno nie była potrzebna matce.
Potem pojawił się Andrew, jej pierwszy przyjaciel. Zależało jej, aby widział w niej osobę zdecydowaną, mądrą i odpowiedzialną, więc skrzętnie ukrywała wszystkie swoje rodzinne tajemnice, mogące wpłynąć negatywnie na jego ocenę. W końcu kto chciałby zadawać się z dziewczyną z patologii, prawda?
Gdy przyzwyczaiła się już do towarzystwa Andrew i nauczyła kontrolować otoczenie na swoją korzyść, jej świat otworzył się na Jadena Nortona. Tutaj sytuacja okazała się bardziej skomplikowana. Miłość robi z ludzi głupców, a Naomi nie była wyjątkiem. Chłopiec z gitarą oczarował ją do tego stopnia, że opuściła gardę, przez co sekret wyszedł na światło dziennie, w najgorszy możliwy sposób.
Choć otrzymała pomoc (i niewątpliwie jej potrzebowała), po tym wydarzeniu nie mogła spojrzeć w oczy ani Andrew, ani Jadenowi. Miała wrażenie, jakby jej największe koszmary wypełzły z szafy i zacisnęły na niej swoje lepkie, zimne dłonie. Czuła się brudna, upokorzona i niegodna. Gorsza od innych. I sama nie wiedziała dlaczego.
Nie wychodziła z domu. Popadła w jakiś dziwny stan otępienia, który nie pozwalał jej nawet podnieść się z łóżka. Całkowicie zobojętniała. Nie próbowała ukrywać poczynań matki, nie podnosiła jej, gdy leżała na podłodze, zbyt pijana, aby się podnieść, nie sprzątała butelek, nic. Tylko leżała, niedbale okryta kocem i raz po raz to płakała, to odczuwała pustkę. Nie mogła wrócić do szkoły. Nie w takim stanie i nie ze świadomością, że ktokolwiek wie o jej nędznym życiu.
I być może sytuacja w ogóle by się nie zmieniła, gdyby nie Andrew. Jego determinacja i słowa poruszyły Naomi. Zrozumiała wtedy, że rodzina wcale nie musi składać się z ludzi powiązanych więzami krwi. Mogą to być też ludzie (nie)zwykli, tacy jak Andie, którzy bez mrugnięcia okiem skoczyliby za nami w ogień.
Od tych wydarzeń minęło trochę czasu, a Naomi udało się w pełni wrócić do żywych. Nadrobiła zaległości, przeprosiła Jadena, nawet dostała tymczasową pracę w Nostalgii, żeby móc częściej znikać z domu. Co prawda nie była tak otwarta i uśmiechnięta jak Keith, ale jej stoicki spokój i precyzja okazały się równie urokliwe. Obiecała sobie także, że gdy tylko dostanie się na wymarzone studia, wybierze się na terapię DDA.
༄
Nad Arsenton zaświeciło słońce, zapowiadające kolejny letni dzień. Góry otaczające miasteczko wyglądały imponująco, skąpane w złocistym blasku. Termometry wskazywały wysokie temperatury, a mieszkańcy walczyli z upałem, wachlując się czymkolwiek, co znajdowało się pod ręką. Mimo to wszędzie można było dostrzec uśmiechy, spowodowane zakończeniem deszczowego okresu. Niestety w Arsenton przeważnie było chłodno i mokro, więc lato było czymś niezwykle wyczekiwanym.
CZYTASZ
WSZYSTKIE KOLORY, ZA KTÓRE CIĘ KOCHAM ➜ original story
Genç KurguW miasteczku Arsenton każdy zna każdego. Za to nikt nie zna samego siebie. Ostatni rok liceum miał minąć tak samo, jak pozostałe, a potem odejść w zapomnienie wraz z wejściem w dorosłość. Wszystko zmienia się pewnej nocy, na imprezie, gdy emocje bio...