⋆★⋆ 14 ⋆★⋆

223 9 1
                                    

════ ⋆★⋆ ════

Było już luźno po siedemnastej a Bill postanowił normalnie funkcjonować. Mimo troskliwych zaleceń Toma, aby jeszcze wypoczął, ten miał w sobie zbyt dużo energii. Dlatego przyszło mu do głowy aby wyrwać się z tego hotelu. Podczas gdy Tom się niechętnie ogarniał, jego brat poszedł po Georga i Gustava.
Wiedząc, że trochę mu to zejdzie i pobędzie sam w pokoju wystarczająco długo, postanowił wziąć prysznic i się odświeżyć. Mimo swoich powolnych ruchów, dostał się do łazienki w niesamowicie szybkim tępie. Zdejmując z siebie wszystkie ubrania, położył je na podłodze zwinięte w kłębek. W poszukiwaniu klamry do włosów, chłopak zaczął chaotycznie przeszukiwać szuflady. Gdy czarny przedmiot znalazł się w jego dłoni, Tom upiął swoje czarne warkocze w koka aby ich nie umoczyć. Natychmiast po tym wszedł pod prysznic. Nie zważając na temperaturę wody, pozwolił jej spływać po karku. Tom stał przez moment oparty o ścianę ze spuszczoną głową. Mocny strumień padający na jego szczupłe ciało sprawiało mu przyjemność. Wiedząc jednak, że nie ma całego dnia postanowił nie przedłużać.

Po parunastu minutach, czyli w miarę krótkim czasie jak na Toma, chłopak wyszedł z łazienki z czarnym ręcznikiem owiniętym luźno w talii. Zadawało by się, że wystarczył by jedynie delikatny powiew wiatru aby kawałek puszystego materiału spadł. Jednak nie miało to wielkiego znaczenia ponieważ chwilę po wkroczeniu do swojego pokoju, chwycił za świeże, białe bokserki leżące na półce. Rzucając ręcznik na łóżko wsunął na siebie bieliznę po czym otworzył szafę w poszukiwaniu jakiś ubrań idealnych na wyjście. Nie pogardził on luźnymi, jasnymi spodniami jeansowymi i czarną koszulką. Zdejmując z włosów klamrę, poprawił masę warkoczyków po czym zawiązał wokół głowy czarną bandanę. Przeglądając się w lustrze tuż obok zastawiał się czy całość wyglada znośnie. Czegoś jednak zabrało, Tom przeszukując szafę pełną ubrań wyciągnął szarą koszulę w kartkę, którą odrazu ubrał. Całość nabrała sensu i chłopak był gotowy do wyjścia.

Wiedząc, że Bill się już tu nie zjawi, postanowił zabrać telefon, klucze i portfel wsuwając przedmiot odrazu do kieszeni ogromnych spodni, po czym opuścił pomieszczenie kierując się odrazu w stronę pokoju Georga i Gustava.
Znajdował się on niedaleko od tego Toma i Billa. Zaledwie pięć pokoi od nich. Dlatego praktycznie już stał pod ich drzwiami.
Chcąc zapukać, ktoś niespodziewanie otworzył drzwi, w taki sposób dłoń Toma nawet ich nie dotknęła.

—Tom! Właśnie miałem po ciebie iść, zbyt długo ci to zajęło— Bill wtrącił energicznie. Wyglądał jak nowonarodzony, tak samo w jego zachowaniu niczego nie brakowało. Z uśmiechem wyszedł z pokoju a za nim Georg i Gustav.

—Wreszcie gdzieś wychodzisz bez ciągnięcia przez nas za nogi— Georg zaśmiał się klepiąc kumpla po ramieniu.
Tom zmarszczył brwi wiedząc, że owa wersja jest mocno podkolorowana. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Mianowicie było mocno po północy, czyli typowa godzina, o której jego brat wraz z towarzyszami najbardzej się uaktywnia. Za to Tom w swojej naturze śpi, z resztą jak przez większość wolnego czasu. Chyba każdy normalny człowiek stawiał by opór gdyby ktoś postanowił przerwać słodki sen przez wyciąganie z łóżka za nogi. Jasne, że każdy byłby zniechęcony.

Gdy pomiędzy czwórką znajomych rozpoczęła się ożywiona rozmowa o praktycznie wszystkim i niczym, zdążyli niewiedząc kiedy, wydostać się z hotelu. Szli bez konkretnego celu główną Nowo Yorską ulicą, która bez wątpienia tętniła życiem. Wszystkie światła, zapachy i dobiegająca z każdej strony różnista muzyka. Bill będąc bez wątpienia sobą, zaciągnął towarzyszy do baru, z którego wydobywał się wspaniały zapach. Co prawda od czasu jego złego stanu nic nie jadł na co w tym momencie dostał wilczego apetytu.
Bez sprzeciwu ze strony chłopaków, postanowili wejść do niedużego budynku o otwartej przestrzeni. Ogromna ilość ludzi mieszczących się w pomieszczeniu bez wątpienia potwierdzała teorie Billa o dobrym jedzeniu.
O dziwo udało im się znaleźć miejsce siedzące dla wszystkich.
Wystrój lokalu był nietypowy. Nowoczesny Amerykański styl pomieszany z Azjatyckim akcentem. Większość miejsc siedzących, to w skrócie wysokie stoły z barowymi siedzeniami. Również miejsca przy ladzie były możliwe do zajęcia. Awangardowy wystrój bez wątpienia urzekł każdego, kto miał możliwość aby zaznać choćby trochę owego klimatu.

Z czasem gdy każdy zamówił coś do jedzenia jak i picia, czym był oczywiście alkohol, atmosfera rozluźniła się do szczytu możliwości.
Wszyscy z osobna byli rozgadani, oprócz Toma. Nie było to nic zaskakującego. Chłopak siedział jedynie wysłuchując się w rozmowy przyjaciół jak i brata, popijając przy tym wcześniej już zamówionego drinka.

—Jakieś plany w najbliższym czasie? — Spytał Gustav.

—Miałem wam właśnie powiedzieć. Pamiętacie może mojego znajomego Daniela? Tego producenta muzycznego— Powiedział pytająco oczekując reakcji, którą było kiwnięcie głową na tak. — Gdy się dowiedział, że jesteśmy w NYC, zaprosił nas wszystkich ma imprezę. Będą rownież inni artyści—

—I?...— Georg dodał czekając na więcej szczegółów.

—Wiedziałem, że wszyscy będą chętni więc się zgodziłem. Ponieważ Tom również jest chętny, prawda?— Ciemnooki zadał pytanie wpatrując się w brata. Ten jedynie uśmiechnął się ikonicznie przekazując mu przy tym wiadomość wzrokiem:
,,Zabije cię kiedyś xoxo".

—No i super, będzie świetna zabawa!— Bill uśmiechnął się szeroko.

Tom był w tym momencie zbyt pijany aby się mu sprzeciwić. Było mu już obojętne czy pójdzie na jakąś imprezę, w skrócie dlatego, że i tak jego słowa w tym temacie nie miały kompletnego znaczenia.

════ ⋆★⋆ ════
 

RUHM || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz