⋆★⋆ 18 ⋆★⋆

180 9 0
                                    

════ ⋆★⋆ ════

Czas się wyjątkowo dłużył gdy chłopak roztrzęsiony przygotowywał śmiertelną wręcz mieszankę. Do strzykawki wsypał dwa gramy kokainy, którą rozśmieszał z wodą na nieco lepką masę. Wszytko było cholernie niesterylne, jednak nie sprawiło to, że chłopak zmienił by zdanie. Desperacja jaka w nim tkwiła była zbyt silna, zawiódł się na sobie i wspominał wszystkie momenty gdy spierdolił swoje życie jak i ludzi, których kocha. Pustka w jego oczach mogła by zostać porównana do tej jaka towarzyszy w przestrzeni kosmicznej.
Odkładając przygotowaną już strzykawkę na zakurzone płytki łazienkowe, ciemnowłosy zdjął pasek, który ciasno zapięty widniał na jego biodrach. Zręcznie wsunął dłoń w oczko grubego paska po czym ścisnął najmocniej jak potrafił. Natychmiast, od łokcia w dół, pojawiła się masa grubych, wystających żył o turkusowej barwie. Aby pasek się nie poluźnił, Tom zaciskał go z całej siły zębami. Dzięki temu zyskał wolną rękę, którą sięgnął po strzykawkę.
Ciemnowłosy przyłożył zimną igłę do skóry, a dokładniej do mocno wystającej żyły. Mimo żadnych wątpliwości, coś sprawiło, że chwile przed nieodwracalnym czynem, zawahał się.

—Jestem cholernie odrażający...—Wymamrotał sam do siebie pociągając nosem.
W marę gruba igła wkuła się w żyłę. Jego oddech stał się niespokojny. Pierwszy raz posunął się tak daleko w tym kierunku. Mimo to, że nie wstrzyknął jeszcze zawartości, wiedział, że nie ma już odwrotu. Jego kciuk prawej dłoni znalazł się natychmiastowo na tak zwanym tłoku strzykawki.
Tom zamykając oczy wsłuchiwał się głęboko w bicie swojego serca. Jakby to była melodia, od której nie da się oderwać.

—Popierdolilo cię?!?!— Ciemnowłosy poczuł jak igła będąca wcale nie tak płytko w jego ciele, została przez kogoś wyrwana. Z jego ust wydobyło się ciche syknięcie z bólu na co jego oczy skierowały się na powód jego dyskomfortu.
Roztrzęsiony Bill stał przed nim jak wryty. Nie wiedząc skąd, jak i kiedy się tu znalazł.
Opadł na kolana nie zważając na ból, cały we łzach nie mógł wziąć oddechu. Jego dłoń ozdobiona długimi paznokciami, wbiła się agresywnie w nogę Toma.

—Kiedy zrozumiesz, że będzie ci lepiej beze mnie. To ja jestem źródłem problemów...— Chłopak wymamrotał z brakiem jakichkolwiek emocji. Pustka jaka mu towarzyszyła, związała ze sobą chłód jaki było czuć na kilometr.

—Jaki ty jesteś kurwa głupi?!?! Kiedy zaczniesz mi wierzyć i moje słowa nabiorą dla ciebie jakiegokolwiek znaczenia?!— Bill zaczął płakać jeszcze mocniej, ciężko mu było złapać oddech jak i skoncentrować się na jednej rzeczy. Wokalista wtulił się w brata mocząc jego koszulkę łzami. Widząc, że ręką Toma robi się sina, zdjął mocno zaciśnięty pasek brudząc przy tym palce od krwi. Chłopak o ciemnych, puszystych włosach wydał trzęsąc się mimowolnie. Wyciągał z szuflady gazę i płyn na bazie alkoholu aby odkazić ranę. Wylał trochę cieczy o intensywnym zapachu na kawałek jałowego materiału i przetarł rękę brata.

—Dlaczego?...— Bill spojrzał w oczy Toma.

—Chyba nie nadaje się do życia. Nie jestem wystarczająco silny, lub po prostu jestem jebanym frajerem, który myślał, że ma szanse u osoby, której oddał serce...— Mruknął wtulając się niespodziewanie w brata.

—Chodź, położymy cię spać—

════ ⋆★⋆ ════

RUHM || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz