⋆★⋆ 22 ⋆★⋆

225 13 4
                                    

════ ⋆★⋆ ════

—Przepraszam bardzo, co?!?!— Zdziwiony jak i rozdrażniony chłopak o ciemnych, puszystych włosach i czarnym makijażu podniósł nieoczekiwanie głos na brata.

—Ale to chyba nic takiego— Starszy wymamrotał.

—Pieprzyłeś się z nią po tym wszystkim? Tom, to nie jest zdrowa relacja. Ty ją kochasz a ona chce tylko seksu!?— Bill nerwowy powiedział. O mało co nie obudził śpiącego Gustava i Georga. Czekali zbyt długo na chłopaka, jedzenie wystygło a młodszy brat zaczął się naturalnie martwić i dostawać wręcz schizy. Jedynie obiecane paręnaście minut zamieniło się w ponad godzinę.

—Ja wiem, ale...—

—Żadne ,,ale". Jutro wylatujemy zgodnie z palnej do Wielkiej Brytanii. To wyjdzie ci tylko i wyłącznie na dobre— Bill powiedział twierdząco zamykając temat. Gdy on to zrobił, wiadome było, że Tom nie ma już nic do dodania.
Z racji, że godzina zrobiła się już wystarczająco późna, postanowili wrócić i jako tako spakować co niektóre przedmioty.
Podczas gdy Tom postanowił pójść po swoje prace jak i gitarę podczas gdy Bill starał się obudzić Georga i Gustava tak, aby wyszedł z tego żywy. Obydwoje spali jak dzieci przy czym po tylu latach razem, przywykli do agresywnych pobudek Georga. Dlatego każdy zrzucał z siebie ten obowiązek i przekazywał pałeczkę.
Najepszym sposobem na wybudzenie basisty było kupienie specjalnie jedzenie i zadeklarowania, że to dla niego. Najbezpieczniejsza jak i najspokojniejsza opcja.

Po dobrych trzydziestu minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia ze studia i powrotu do domu. Po włożeniu przedmiotów takich jak na przykład gitara Toma, Bill wsiadł za kierownice i natychmiast ruszył przed siebie wydając mocny ryk silnika. W samochodzie panowała nieziemska cisza, czyli coś co bywało naprawdę rzadko lub jedynie wtedy gdy było późno lub każdy był zmęczony z jakiejś przyczyny. Na przykład po koncercie. Jednak tym razem nie było żadnego uzasadnienia. Najzwyczajniej Georg zasnął, co sprawiło, że przez to stało się groźnie, jeśli zostanie przebudzimy stanie się gburem. Gustav w ciszy siedział w telefonie grając w grę niczym zaledwie pięcio letnie dziecko. Za to Tom wpatrywał się w widoki z za okna tkwiąc winnym uniwersum. Przez praktycznie całą drogę, w jego głowie tkwiła zielonooka dziewczyna o brązowych, lśniących włosach. Poczuł się wręcz głupio przez to, że nie umiał się opanować, a sposób w jaki się zakochał można by porównać do klątwy. Zaczął nawet wierzyć w fakt, że wcześniejszy wylot będzie dobrym pomysłem. Miałby pewność, że znów nie poniosą go emocje i nie zgodzi się na niezapowiedziany, totalnie losowy seks z osobą, która w zasadzie wykorzystuje jego ciało. Mimo to, Tom nie  przeczył jej nagłym i szalonym decyzjom. Być może była to dla niego jedyna opcja aby być z nią tak blisko dlatego więc nie potrafił zrezygnować.
Przez resztę drogi do hotelu właśnie to siedziało w jego głowie. Jednak gdy Bill ostro zahamował przy wjeździe na parking hotelowy, tem odrazu wydostał się ze sowich bujnych rozmyśleń. Uderzył się niechcący w głowę o szubę, która znajdowała się od niego zaledwie pare milimetrów. Zdenerwowany syknął w bólu.

—Niezdara— Bill zaśmiał się wyciągając kluczyki z samochodu. Bliźniak na skutek jego przemądrzałość, ironicznie go spapugował po czym wysiadł z pojazdu.
Nie obracając się nawet w myśli o przyjaciołach, ruszył żwawym krokiem przed siebie. Rezygnując nawet z windy wbiegł po schodach na swoje piętro gdzie znajdował się jego pokój. Zdyszany udał się na drugi koniec długiego korytarza gdzie czekał jego cel. Zwolnił nieco widząc już drzwi ze złotym numerkiem 56c. Chłopak wyciągał z kieszeni kluczyki po czym dostał się do pomieszczenia. Odłożył delikatnie gitarę na fotel i rzucił się z impetem na łóżko, w którym coś aż skrzypnęło. Gdy poczuł na swoim ciele delikatną, puszystą pościel, co zdawało się być rozkoszą, pozostał w bezruchu wiedząc, że zostanie tak na dłużej. Zmęczenie zrobiło swoje. Jego oczy zaczęły się kleić a słodki sen go zabrał.

════ ⋆★⋆ ════

—Wstawaj śmierdzielu!!!— Znajomy dla Toma głos rozniósł się po pokoju rozbudzając go przy tym. Otwierając niechętnie jedno, wystarczająco zaspane oko, ujrzał Billa.

—O cholera! Wiedźma mnie nawiedziła?!—Wykrzyczał ze śmiechem.

—Ja przynajmniej się umyłem zanim poszedłem spać...— Młodszy przewinął oczami jakby to było przestępstwo. —Wstawaj, ogarnij się, zjedz coś i spakuj walizki. Wieczorem mamy samolot do Wielkiej Brytanii—
Po tych słowach, Bill zostawił brata samego w pokoju licząc na to, że go posłucha. O dziwo, bez żadnego problemu Tom wstał z łóżka i zmierzył w kierunku łazienki.
Zamykając za sobą drewniane drzwi, zakluczył zamek i zapalił dodatkową lampę mieszcząca się nad ogromnym lustrem. Nie odrywając od niego wzroku, lub inaczej od swojego odbicia, rozebrał się do naga po czym rzucił ubrania w kąt. Rzucił okiem na swoje ciało po raz ostatni zanim znalazł się pod prysznicem. Regulując pokrętło na ciepłą temperaturę, spuścił wodę. Chłodne jeszcze krople wody zaczęły spływać po jego barkach jak j warkoczach, które natychmiast nasiąknięty i stały się o polowe cięższe. Chłopak odchylił głowę do tylu pozwalając ostremu strumieniowi oblegać jego majestatyczne ciało.

════ ⋆★⋆ ════

RUHM || Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz