Rozdział 13. Rodzinne interesy

218 7 1
                                    

Na początku nie wiedział o co chodzi jednak że po zobaczeniu dokładnie zdjęcia w telefonie od razu go rozpoznał.
- Kurwa no debil.
Mruknął coś pod nosem lecz ja schowałam już telefon i czekałam aż zacznie mówić.
- Żądam wyjaśnień.
- Skąd masz te zdjęcie?
Spytał się mnie zdziwionym lecz odrobinę zdenerwowanym tonem głosu.
- Ja tu zadaję w tym momencie pytanie.
Wstałam i zbliżyłam się do niego wolnym krokiem.
- Powtórzę się ostatni raz. Z kim i dlaczego jesteś na tym zdjęciu wraz z moimi braćmi?
W tym momencie specjalnie zniżyłam ton głosu by jakoś te przesłuchanie wyglądało lecz on wstał i podszedł do okna.
- Kurwa mać.
Znów coś warknął pod nosem trzymając się za głowę.
- Dobra powiem ci ale jeśli któryś z twych braci się dowie o tym co ci za chwilę opowiem, to uwierz mi oboje mamy grubo przejebane.
Kiwnęłam tylko głową.
- A więc proszę usiąść pani detektyw historia będzie długa.
- Postoję sobie w razie czego usiądę.
Stanęłam przed nim wyczekując grzecznie na wyjaśnienia.
- A więc są dwie grupy, jednej liderem jest twój brat a drugiej kobieta ze zdjęcia. Parę lat temu obydwa zespoły przyjęli rozejm a żeby to udokumentować zrobiono fotografię przywódców wraz z blisko znaczącymi dla nich osobami.
- O boże i to wielcy mi wielka tajemnica którą wszyscy przede mną zatajają?
Odezwałam się machając rękami.
- No wiesz może nie chcą abyś wiedziała ponieważ robimy tam legalne lecz także i nielegalne interesy.
- Słucham?
Zdziwiła mnie ta wiadomość. Czyli teraz wiem dlaczego niektórzy aż tak nas nienawidzą żebyśmy nawet chodzili z ochroniarzami ale teraz się tego totalnie nie spodziewałam byłam tak zszokowana że aż musiałam usiąść i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- A ta kobieta jak ma na imię?
Zadałam mu kolejne pytanie tym razem spoglądając na podłogę.
- Nazwiska nie znam lecz z czego co wiem to prawdopodobnie Elizabeth.
- Nie znasz nazwiska lidera grupy?
Prychnęłam na jego odpowiedź.
- Nikt nie zna i pewnie nie pozna lecz teraz tak patrzę na ciebie w widzę że jesteście do siebie mega podobne.
Postanowiłam iż spojrzę się na niego lecz w ogóle nie zareagował.
- Czy będę mogła ją poznać skoro jesteśmy do siebie aż tak podobne?
Westchnął po spojrzał się w okno a następnie na mnie.
- Szczerze ci powiem to nie wiem, lecz mogę spróbować załatwić wam spotkanie ale nic nie obiecuję.
Kiwnęłam głową na jego odpowiedź. Nie byłam przygotowana na taką historię, myślałam po prostu że Jake pracuje u mego brata i tyle a tu nagle dowiaduje się iż obydwaj prowadzą nielegalne interesy na dodatek Tony bierze w tym wszystkim udział z czego powiedział mi iż nic na ten temat nie wie.
- O boże za dużo informacji na raz.
Wstałam po czym chodziłam tam i z powrotem po pokoju łapiąc oddech.
- Kurwa wiedziałem aby ci nic nie mówić ostrzegał mnie.
Znów mruknął coś pod nosem i podszedł do mnie.
- Kto cię ostrzegł i w jakim celu?
- Marco mnie ostrzegł iż mam ci nic nie mówić dlatego że wpadniesz w panikę ale także chciał ci to powiedzieć w późniejszym czasie.
- Jaką kurwa panikę? Przecież ja jestem spokojna.
Powiedziałam to donośnym głosem lecz dla mnie wydawał on się normalny.
- No widzę jaka jesteś spokojna.
Podszedł jeszcze bliżej po czym złapał mnie za ramiona i potrząsnął.
- Słuchaj musisz się uspokoić, złość tu nie pomoże.
Westchnęłam głośno a następnie usiadłam i złapałam się za głowę biorąc głębokie wdechy ze zamkniętymi oczami lecz nagle poczułam rękę na mym ramieniu.
- Pogadam z Tonym na ten temat jak przyjedzie po ciebie aby Marco się nie denerwował.
- Ja pierdolę jeszcze rozmawiaj z osobą która się najbardziej wkurwi.
- Nie uwierz mi Marco bardziej by się zdenerwował.
- Dlaczego?
Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem.
- Nie wiem lecz mam takie przeczucie, widziałem już go jak jest fest wkurzony i wierz mi nie chcesz go widzieć w takim stanie.
Nie odpowiedziałam a jedynie skinęłam głowę w dół.
- Napiszę do Tony'ego aby nie czekał w samochodzie lecz wszedł do środka.
- Boże przecież to będzie istna tragedia.
Tym razem jęknęłam w dłoniach na co on tylko uniósł kącik ust.
- Szczerze wolisz załatwić to sama w domu gdzie może zza rogu wyskoczyć Marco czy jednak abyś zrobiła to z Tonym w mym domu przy mej obecności?
Zastanowiłam się chwilę lecz odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- No dobra masz rację ale jedno mnie interesuje dlaczego tak o mnie się martwisz?
Skrępowała go ta odpowiedź ponieważ wstał i podszedł do okna a następnie znów popatrzył w me oczy.
- Po pierwsze jesteś siostrą mego przyjaciela więc zajebałby mnie jakby cokolwiek ci się stało przy mojej obecności.
Znów wziął wdech lecz tym razem zbliżył się do mnie.
- A po drugie jesteś jedyną dziewczyną której ufam i nie czuję się jak jakiś laluś tylko jak normalny chłopak.
Ta odpowiedź bardzo ociepliła me serce przez co zarumieniłam się.
- Po za tym traktuję cię jak przyjaciółkę której nigdy nie miałem.
Tym razem spojrzałam mu w oczy lecz oboje się zaśmialiśmy a także zarumienili. Siedzieliśmy tak w ciszy aż nie wparował Tony do pokoju, na jego widok automatycznie wstałam i spoważniałam.
- Stary słuchaj będziesz spokojny jak ci coś powiem?
- Zależy co.
- Tak czy nie.
Zadał mu Jake pytanie po czym zbliżył się do niego.
- Spróbuję.
Zanim zaczął mówić wziął wdech.
- Głąbie Vanessa widziała tą fotografię z nami, więc musiałem jej powiedzieć prawdę.
Tony'ego nagle odcięło lecz szybko wrócił do żywych.
- Coś ty jej kurwa powiedział?
- No o tym że mamy dwie organizacje tą od Elizabeth lecz także i wasza oraz że działamy na czarnym rynku.
- Ja pierdole po chuj żeś o tym mówił? Wiesz sam przecież że Marco chciał jej o tym powiedzieć.
Złapał się za głowę i chodził w kółko po pokoju.
- Co ja miałem jej powiedzieć? No słuchaj taka typiara i ja postanowiliśmy zrobić sobie z twoimi braćmi fotę bo nam się zachciało.
- Właśnie to miałeś powiedzieć idioto.
- Sam jesteś idiota nie będę jej okłamywać przecież i tak w to by nie uwierzyła.
- Kurwa mamy przejebane.
Postanowiłam iż się wtrącę i go uspokoję.
- Tony spokojnie.
- Jakie kurwa spokojnie wiesz coś o czym miałaś się dopiero dowiedzieć w późniejszym czasie a nie teraz.
Podniósł na mnie głos i zbliżył się, zdenerwowało mnie jego zachowanie przez co wpatrywaliśmy się na siebie ze złością w oczach a następnie spakowałam swe rzeczy i wyszłam z Jake'a pokoju ,po czym udałam się do wyjścia z jego domu bez jakiegokolwiek odzewu usłyszałam tylko za sobą głos Tony'ego który mówił abym zaczekała lecz zignorowałam to. Będąc już bliżej samochodu rzuciłam torbę o chłodny beton, nie mam bladego pojęcia dlaczego aż tak dałam się ponieść emocją, ponieważ aby odreagować uderzyłam z całej siły pięścią o pierwszy lepszy betonowy słup przez co poleciało parę łez i dużo krwi. Postanowiłam nie odprawiać już scen na ulicy lecz udałam się do samochodu czekając w nim na Tony'ego, siedziałam w nim parę minut do momentu aż się zjawił, nie chciałam na niego patrzeć więc uciekłam wzrokiem na ciemno gwieździste niebo jedynie co to zauważyłam jak kątem oka trzyma dłonie na kierownicy oraz powoli i głęboko oddycha.
- Możemy porozmawiać ale tym razem na spokojnie i bez krzyku?
Nie odezwałam się lecz spojrzałam się na niego po czym westchnęłam i spuściłam głowę w dół.
- Słuchaj chciałem cię przeprosić, nie powinienem był podnosić na ciebie głosu.
- To nie musiałeś go podnosić.
Odezwałam się nie odrywając głowy.
- Zdenerwowałem się i tyle ale wiesz że taki nie jestem.
Milczałam chwilę lecz postanowiłam że się odezwę.
- Ja też chciałam cię przeprosić, nie powinnam wchodzić do twojego pokoju bez pytania nawet jakbyś w nim był.
- Weź nie musisz za nic przepraszać to ja zjebałem sprawę.
Westchnął po czym odpalił samochód spoglądając na mnie spode łba.
- Coś ty se w rękę zrobiła?
Otrząsnęłam się z transu gdy wspomniał o mym świetnym wyczynie.
- Nic takiego.
Odpowiedziałam zasłaniając delikatnie ranę drugą ręką tak aby nie widział jednak że na to było już za późno.
- Przecież ślepy jeszcze nie jestem, coś se zrobiła?
Powiedział to zaskakująco dość chłodnym tonem głosu więc aby go już nie denerwować westchnęłam głośno i odkryłam zakrwawioną dłoń.
- Musiałam jakoś odreagować i spuścić emocje więc uderzyłam o betonowy słup.
Odpowiedziałam mu z niechęcią jedynie co zauważyłam u niego to niezadowolenie.
- Wiesz że są łagodniejsze i mniej bolesne sposoby na złagodzenie emocji? Na przykład wdechy, lub mogłaś mi przywalić a nie o betonowy słup.
- W życiu bym cię nie uderzyła.
- Gdybym wiedział że uderzysz o słup to wtedy osobiście zmusiłbym cię abyś trafiła jednak we mnie.
Westchnęłam i odwróciłam wzrok aby nie widział mego niezadowolenia.
- I jak ja mam się teraz wytłumaczyć Marco?
Zastanawiał się przez dłuższą chwilę lecz odpowiedział.
- Wezmę to na siebie ale z tą ręką wytłumaczysz mu się sama.
- Tony nie chcę abyś cierpiał przeze mnie.
Pokręcił głową i odpowiedział z niechęcią.
- Ty już dość przeszłaś a po za tym z Marco nie jedną taką rozmowę przechodziłem.
Nie odezwałam się aczkolwiek spojrzałam się na niego. Droga do domu była stresująca i wymęczająca w jednym, nie rozmawialiśmy przez całą trasę jedynie odpowiadałam krótkimi zdaniami na jego pytania, wjeżdżając na teren naszej posesji odczułam jeszcze większy stres niż czułam w samochodzie Tony widząc to pogłaskał mnie po plecach i szepnął do ucha abym się nie stresowała. Gdy weszliśmy zobaczyłam Marco który siedział przy stole ze założonymi rękami aczkolwiek na nasz widok automatycznie wstał.
- Vanessa i Tony czy wy wiecie która jest godzina?
Odezwał się chłodnym lecz widać i słychać było zdenerwowanym tonem głosu.
- Jest godzina 23:00 tak wiem że jest późno ale musimy porozmawiać.
Odpowiedział mu poważnym tonem a następnie skierował się do mnie i powiedział tym razem szeptem.
- Idź się przebrać ja w tym czasie wszystko mu wyjaśnię, jak się ogarniesz to wróć do nas.
Przytaknęłam tylko głową i ruszyłam w stronę schodów wchodząc do pokoju słyszałam tylko jak Tony zaczyna się kłócić z Marco czyli rozmowa miała nie być miła. Po przemyciu twarzy oraz przebraniu się w komplet dresowy nadszedł ten moment aby zejść do mych braci, nie byłam na tą dyskusję psychicznie nastawiona lecz musiała się ona odbyć a więc niepewnie z myślą że wszystko będzie dobrze wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni w której urzędowali moi bracia, gdy od razu do niej się zjawiłam obydwaj spojrzeli się na mnie jednak że Marco postanowił wstać i podejść do mnie.
- Ręka.
Odezwał się wysuwając swą dłoń po czym złapał tę mą poranioną i spojrzał się bliżej by móc dostrzec me zranione kostki, spoglądał tak na nie parę minut lecz wskazał mi płynnym ruchem głowy abym usiadła koło Tony'ego a następnie ruszył gdzieś w stronę szafek po czym wyciągnął małą apteczkę.
- Moja droga jak mogłaś w ciągu jednego tygodnia tak mocno się zranić?
Prychnęłam na jego pytanie ale dalej się nie poddawał.
- Z historii Tony'ego dowiedziałem się iż wiesz po części o naszym rodzinnym interesie, jednak że nie chciałem abyś w tym momencie wiedziała tak dużo informacji na raz. Planowałem ci to powiedzieć po twoich urodzinach lecz widzę że plan się zmienił.
Opowiadał w tym samym czasie próbując opatrzyć mą dłoń.
- A więc teraz jest idealny moment abyś mi wszystko opowiedział każdy szczegół który przede mną zataiłeś.

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz