Rozdział 17. Wypadek

83 4 0
                                    

Przebudziłam się na parę minut w karetce nie wiedząc co się dzieje. Zauważyłam tylko Marco siedzącego koło mnie.
- Hej, hej, hej wszystko dobrze, nic się nie dzieje jesteśmy drodze do szpitala, błagam cię trzymaj się.
Mimo że praktycznie ledwo cokolwiek widziałam, dało się dostrzec po jego głosie strach o mnie, rozejrzałam się jeszcze trochę po karetce nagle czując wielkie ukłucie w klatce piersiowej oraz krztusząc się krwią i wypluwając ją by móc jakkolwiek oddychać, ostatnie co jeszcze usłyszałam to panikę ratowników i znów odpłynęłam.

                                                              ***

Przebudziłam się ze strasznym bólem nie do zniesienia nie pamiętając żadnego momentu. Rozglądając się widziałam widziałam stojącego elegancko w oknie Marco, musiał mnie usłyszeć ponieważ obrócił się i szybko usiadł koło mojego łóżka prosząc abym się położyła.
- Jak się czujesz?
Złapałam się za głowę ponownie rozglądając się po sali.
- Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Jesteś w szpitalu, miałaś straszliwy wypadek ledwo wychodząc z niego cało. Wystraszyliśmy się wszyscy. W karetce zaczęłaś nagle dusić się krwią, myślałem w tamtym momencie że cię stracę. Wezwałem oraz zapłaciłem najlepszym lekarzom aby cię uratowali, miałaś kilkugodzinną operację.
Popatrzałam na swoje dłonie a później na Marco.
- A jak doszło do wypadku?
- No właśnie miałem nadzieję że ty mi to wszystko wyjaśnisz.
- Nic nie pamiętam, tylko syreny, nic więcej, ile ja w ogóle byłam nieprzytomna?
- Byłaś nieprzytomna dwa dni.
Próbowałam cokolwiek sobie przypomnieć, ale że aż dwa dni byłam nieprzytomna? Moje myślenia przerwał Tony wchodząc do sali od razu siadając na moim łóżku.
- Boże gdzieś ty była? Wiesz jak się bałem o ciebie? Gdzieś ty pojechała od Jake'a?
- Ja w ogóle u niego byłam?
- Tak byłaś.
Dodał Marco spoglądając na Tony'ego który postanowił położyć się na moim szpitalnym łóżku.
- Nie pamiętasz nic?
Wtrącił się znów Marco usadawiając się dobrze na fotelu a ja jedynie na pytanie kiwnęłam przecząco głową. Rozmawialiśmy tak jeszcze chwilę po czym przeszkodził nam lekarz który wszedł do sali.
- Dzień dobry, widzę że już Vanessa się przebudziła.
- Doktorze kiedy mógłbym zabrać już ją do domu?
Wstał Marco dość nerwowo poprawiając swą koszulę.
- No powiem tak, wypadek był tragiczny jak i jej stan zdrowia. Lecz jak jutro będzie w porządku to możemy ją bezproblemowo wypisać.
Marco przytaknął jedynie głową i wyszedł za lekarzem aby omówić jeszcze parę spraw, lecz zaraz po nim podszedł Tony i usiadł na miejscu Marco.
- Gdzieś ty była? Ale teraz tak szczerze.
Rozejrzałam się mając pewność, iż Marco gdzieś nie podsłuchuje.
- Po tej naszej kłótni musiałam nabrać myśli, wywiozło mnie byle gdzieś a że byłam zbyt zdenerwowana to postanowiłam wyłączyć telefon, fakt przyznam się włączyłam go na chwilę ale od razu go wyłączyłam. Rozpłakałam się jadąc nie wiedziałam totalnie co robić, była także straszna ulewa i nie wiedziałam gdzie jadę nawet nie dostrzegłam ciężarówki w którą prawie wjechałam no i z automatu straciłam panowanie.
Opowiadając mu nie spojrzałam się na niego ani razu tylko bawiłam się swoimi palcami, po czym uniósł lekko mój podbródek abym spojrzała prosto w jego oczy.
- Vanessa, wiesz że ty tak robić nie możesz? Nie wiesz nawet jak myśmy się o ciebie bali? Wiesz jaki Marco chodził zmartwiony i zdenerwowany?
- Pewnie jak wy wszyscy.
Nie chciałam dłużej już patrzeć swymi zapłakanymi oczami, mimo tego zauważył to po czym wstał i położył się obok mnie a po chwili objął mnie swymi wysportowanymi ramionami.
- Ja naprawdę przepraszam, nie chciałam aby tak to wyszło.
No i dupa. Zbyt wielką czułością mnie obdarzył ale czując się na tyle bezpiecznie przy nim rozpłakałam się coraz bardziej tuląc się do niego.
- No dobra już spokojnie, ja tam nic do ciebie nie mam ale to samo co powiedziałaś mi będziesz musiała powiedzieć Marco.
Przytaknęłam jedynie głową zamykając oczy. Byłam zbyt obita aby zrobić jakikolwiek ruch fizyczny. Nie wiedziałam kiedy nawet zasnęliśmy ale to dobrze wiedząc że ma się kogoś obok, nawet po przebudzeniu w nocy nadal widziałam Marco siedzącego na kanapie w telefonie oraz Tony'ego leżącego koło mnie na szpitalnym łóżku.

                                                             ***

Czułam się na tyle dobrze iż mogli mnie wypisać ze szpitala, z rzeczami pomógł mi Tony a z pójściem wielką chęcią wyciągnął pomocną dłoń Marco, gdyby nie oni to nie mam pojęcia jakbym się zabrała. Mimo iż czułam się dobrze w związku z tym było ciężko mi chodzić o własnych siłach. Wychodząc na podwórze poczułam ten lekki wiatr we włosach i jakąś dziwną ulgę.
- Usiądź sobie z przodu a Tony ciebie zapraszam na tyły.
Pomamrotał coś pod nosem jednakże usiadł w końcu na ten tył.
- Pamiętasz cokolwiek czy dalej nic?
Zadał te pytanie od razu wyjeżdżając spod szpitalnego parkingu, natomiast ja nie chcąc z nim na ten temat jeszcze rozmawiać kiwnęłam przecząco głową, po czym oparłam się o framugę drzwi spoglądając na widoki zza okna. Po lokalizacji którą wprowadził Marco do GPS wyglądało na to iż byliśmy dość daleko oddaleni od naszej pozycji mieszkaniowej, po czym widząc ile nam zostało jeszcze km do domu postanowiłam zasnąć, w połowie drogi jeszcze na chwilę przystanęliśmy na stację benzynową aby zatankować do pełna, zjeść coś, załatwić swoje potrzeby i tym podobne. Postanowiłam że wyjdę z samochodu na chwilę się przewietrzyć siadając na masce samochodu koło Marco który czekał aż Tony wróci z jego ukochaną kawą.
- Ja wiem że ty wszystko pamiętasz tylko nie chcesz mi powiedzieć zgadza się?
Spoglądając się przed siebie zadał te pytanie na co ja tylko odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Wiesz iż prędzej czy później nasza rozmowa i tak się odbędzie.
- Tak, wiem.
Odpowiedziałam z irytacją narysowaną na twarzy.
- Aby nie męczyć cię tym pytaniem zadam inne. Co ty robiłaś po raz kolejny u Jake'a?
- Nie byłam nigdzie.
I w tym momencie zezłościłam bestię.
- Nie byłaś? Na pewno? Proszę cię abyś mi odpowiedziała na te pytanie. Wiesz że nie cierpię się powtarzać.
Spojrzał na mnie spod okularów przeciwsłonecznych.
- Tak byłam, i co?
Wstałam i obróciłam się w jego stronę z dużym oporem przez ból jaki doznałam w czasie wypadku.
- Już mamy jakiś sukces, przyznałaś się że byłaś u niego. Teraz odpowiedz co u niego robiłaś.
- Nie piłam, nie ćpałam, nie uprawiałam seksu. Odpowiem ci już na te pytania które pewnie kodujesz sobie w głowie.
- Młoda damo trochę kultury.
- No dobrze, pojechałam do niego tak o się spotkać, jest moim znajomym.
- Znajomy ze starszej klasy a zwłaszcza z klasy Tony'ego?
- No i co w związku z tym? Po za tym skąd go znasz?
- Skąd go znam to już moja sprawa, i co?
Uśmiechnął się odpowiadając mi tym samym zdaniem co ja jemu, pewnie poczuł wygraną ze swoją młodszą siostrą widząc że wstaje zobaczyłam Tony'ego wracającego z kawami oraz wodą którą podał mnie po czym ruszyliśmy w stronę drzwi samochodu.
- Pomóc ci?
- Nie trzeba.
Odmówiłam Tony'emu który zaproponował pomoc. W końcu wyruszyliśmy w trasę powrotną do domu która zapowiadała się spokojna. Wróciliśmy w wieczornej porze więc od razu udaliśmy się do swoich pokoi, moje rzeczy pomógł mi zanieść Marco, ponieważ śpiąca królewna postanowiła udać się już w sen.
- Gdzie położyć ci rzeczy?
- Gdzieś na ziemię.
Odrzekłam będąc już w swoim łóżku, jednak czułam że ktoś siada koło mnie i był to Marco.
- Opowiesz mi w końcu wszystko?
Wzdychając stwierdziłam że przestanę go w końcu niepokoić i opowiedziałam wszystko jak było, po za odkrytymi sekretami plus zmieniając trochę bieg zdarzeń. Usłyszawszy to wszystko podrapał się lekko po głowie i poprawił sobie włosy.
- Wiesz że nie możesz tak robić pod żadnym pozorem.
- No wiem przepraszam.
- Dobrze, lecz ostrzegam, był to twój pierwszy i ostatni raz. Jutro mnie nie będzie ale zostanie z tobą Tony w pokoju.
Kiwnęłam aby już go nie denerwować.
- Teraz proszę cię, idź spać aby być szybko wydobrzeć.
- Okej, tak też zrobię, dobranoc.
Odpowiedział mi także życząc spokojnych snów. Jutro nie miało go być w domu więc jest okazja aby spróbować wejść do jego biura i czegokolwiek znaleźć.

                                                        ***

Był już piękny ranek, przed wstaniem z łóżka spojrzałam do telefonu i zauważyłam SMS od Marco że wyszedł już z domu i o której będzie. Więc to jest idealna pora aby zajrzeć w jego zakątek. Zebrałam się po cichu i rozejrzałam się czy nigdzie nie ma Tony'ego, będąc już tego pewna udałam się w stronę jego gabinetu w którym spędza najwięcej czasu. Mało kiedy mam okazję tu być a teraz? Będę szukać czegokolwiek by dowiedzieć się czegoś więcej, postanowiłam iż zajrzę pierw do jego biurka gdzie może mieć najwięcej dokumentów. Będąc już dość dłuższą chwilę nie usłyszałam kroków które zmierzały w stronę pomieszczenia, totalnie będąc w innej rzeczywistości nie zdałam sobie sprawy iż przede mną właśnie stoi Tony.
- Co ty do cholery tu robisz?





The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz