Rozdział 5. Zakupy

306 8 0
                                    

Byłam tak zaskoczona jego propozycją że aż prawie wywróciłam miskę z płatkami.
- Przecież marudziłeś że masz ze mną jechać więc co tak nagle zmieniłeś decyzję? Albo powinnam spytać tak, co kombinujesz?
Prychnął pod nosem i puścił mi uwodzicielskie spojrzenie.
- Nic nie kombinuję jeszcze lecz zdecydowałem iż obiecałem ci że wspólnie spędzimy dzisiaj kolejną noc no chyba że pan maruda znów nam wbije z buta do pokoju mniejsza z tym a więc potrzeba nam także nowych gier do konsoli oraz coś żarcia.
Czyli królewicz jednak nie zmyślał z tym że spędzimy dzisiaj znów wieczór w swym towarzystwie. Wstał po czym coś mu się jeszcze przypomniało.
- A i jeszcze z innej beczki musimy coś ci kupić do garderoby i pokoju.
- Po co mi? Przecież mówiłam że moje ciuchy oraz bzdety wystarczają mi.
- No tak lecz jesteś moją siostrą i potrzeba ci więcej ciuchów i bzdetów po za tym wybierasz się do szkoły w której jestem dość znany a też nie masz do niej nic kupionego więc mała wyprawka szkolna też ci się przyda.
Zajebiście. Tony był znany w szkole do której miałam się udać czyli wielkie oczy tym razem skierowane będą na mnie a nie na niego. Ale też z drugiej strony potrzebowałam coś do niej kupić a mały shopping nikomu nie zaszkodzi.
- A skąd weźmiemy kasę?
Zaśmiał się pod nosem.
- Ojoj moja droga, nie jesteśmy z tej biednej rodziny mamy jej w chuj na wyciągnięcie ręki więc niczym się nie przejmuj.
Cieszyło mnie trochę że tym razem nie musiałam martwić się pieniędzmi które jak Tony mówi mamy na wyciągnięcie ręki, ale też nie chciałam aby wydawał na mnie tyle pieniędzy aby nie wyszło że jestem rozpieszczonym bachorem.
- A więc wchodzisz ten pomysł czy nie?
Po paru minutach ciszy odezwałam się.
- No dobra a Marco wie o twym planie?
- Pfff tym zgredem też się nie przejmuj, wiem że jestem nieletni lecz mam prawo wziąść siostrę na zakupy czyż nie?
No dobra ten plan mi się podobał mimo małych zastrzeżeń takich jak na przykład mogliśmy mieć kłopoty iż Marco nie wiedział o naszym planie ale mieliśmy wrócić jeszcze zanim on się pojawi w domu.
- A właśnie mam pytanie.
Spytałam ryzykownie.
- Wal.
- Czym nasza rodzina się zajmuje że jesteśmy tacy bogaci albo Marco siedzi do późna w swym gabinecie?
Na te pytanie Tony coś pokręcił głową.
- Emmm no ten tamten powinnaś sama się go o to spytać ponieważ wielu rzeczy nie mogę ci powiedzieć od tak jednak jedno jest pewne, nie tylko siedzi w swym gabinecie lecz czasem ale to rzadko siedzi w bibliotece, w kuchni lub siłowni.
Mamy bibliotekę i siłownię o której nie wiedziałam? Bardzo mnie to zaskoczyło i było to po mnie widać, nawet Tony chichotał szeptem.
- Nie martw się któregoś dnia możliwe że dzisiaj lub jutrzejszego zabiorę cię tam, na siłownię na pewno wezmę cię któregoś ranka lub wieczora o tych porach zazwyczaj tak ćwiczę.
Pokazał swe bicepsy oraz kaloryfer który o dziwo miał.
- I ty tam coś masz?
Wskazałam na jego ramię.
- No oczywiście same mięśnie.
Zaśmiałam się a on tylko zrobił złą minę.
- No dobra okej zmieńmy ten temat bo zaczęliśmy o zakupach a zakończył się o mej wysportowanej sylwetce co tobie też by się przydało.
Zignorowałam to lecz trochę mnie to zabolało ale lubiłam sport i miałam formę lecz przez wypadek coś mi spadła ale spróbuję ją przywrócić.
- A więc - spojrzał na swój telefon który wskazywał na 10:30 - Kończysz jeść śniadanie i truchtasz na górę się zebrać co tam potrzebujesz następnie godzina 10:50 widzę cię na dole bo inaczej sam potruchtam tam do ciebie. Zrozumiano?
- Tak zrozumiałam.
Pokręciłam głową i odpowiedziałam mu przez nos na co on się uśmiechnął i wstał ze swojego miejsca a następnie udał się na jego świętą kanapę która jeszcze o dziwo jest w całości bez dziur. Gdy już zjadłam swe płatki posprzątałam za sobą i udałam się do pokoju aby przygotować się na wyjazd do centrum handlowego, zabrałam ze sobą małą torebkę w której zmieścił się telefon i chusteczki a następnie zeszłam ze schodów na sam dół jeszcze przed czasem który mi wyznaczono a Tony siedział przy stole grzebiąc coś w telefonie gdy nagle spojrzał się na mnie.
- Wow czyli siostrzyczka potrafi być na czas a nawet przed nim.
Wstał po czym udał się ubrać buty tak samo jak i on ubrałam swe białe trampki.
- No dobra wszystko fajnie ale z kim pojedziemy?
Zaśmiał się pod nosem.
- Dziewczynko nie wiem czy wiesz ale twój braciszek ma prawo jazdy.
Pomachał mi kluczykami przed nosem a ja na samą myśl o tym iż miałam jechać z Tonym prawie serce me stanęło. Wyszliśmy na podwórze po czym udaliśmy się do garażu w którym stały sportowe samochody o różnych barwach.
- A więc księżniczko, którym pojedziemy?
Powiedział zastanawiając się którym rzeczywiście ruszymy.
- Ponoć miałeś już mnie tak nie nazywać.
Popatrzałam na niego a on tylko machnął ręką po czym wybrał jak mi się wydawało czerwone Bugatti, wsiedliśmy oboje do niskiego samochodu w którym drzwi otwierały się w dość dziwnym sposobem. Tony jak to Tony aby pochwalić się swą zajebistością postanowił wyjechać spod posesji z piskiem opon.

                                                            ***

Byliśmy już pod dość sporą galerią handlową wtedy poczułam się dziwnie gdy patrzyłam jak nasze auto wyróżnia się spod tylu innych. Wychodząc spojrzał się dookoła aby pewnie zapamiętać miejsce w którym zaparkował gdy już zapamiętał gdzie stoi nasz samochód, to udaliśmy się do wejścia nigdy nie widziałam tylu sklepów na raz.
- A więc najpierw pójdziemy na ten twój ciuchowy shopping, później udamy się po rzeczy do szkoły, następnie po jakieś ozdóbki a na samym końcu do elektronicznego po jakieś gry.
Podobał mi się w tym momencie tok myślenia Tony'ego lecz z jego główkowania mieliśmy dziś wydać sporo kasy.
 
                                                            ***

Minęło półtorej godziny a my już byli obładowani reklamówkami ze sklepów odwiedziliśmy Bershkę, TJ Maxx, Marshalls, H&M a nawet zajrzeliśmy do Louis Vuitton w którym jedynie co kupił to nam skarpetki za ponad 2 tysiące dolarów, iż marudząc "Jesteś mą siostrą i tobie też należy się coś grubego", Tony potrafi być słodki a także wkurzającym w jednym momencie. Na sam koniec naszych zakupów udaliśmy się je odnieść do samochodu aby nie taszczyć ich wszędzie bo zostały nam jeszcze elektroniczny w którym mój brat zapewne będzie chciał spędzić dużo czasu. Gdy już to zrobiliśmy weszliśmy do największego sklepu z elektroniką którego nigdy nie widziałam rzeczywiście na oczy, Tony musiał ją już bardzo dobrze znać ponieważ trafiliśmy prosto na alejkę z grami.

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz