Rozdział 4. Bliskość

336 12 0
                                    

Osobą która zapukała do mych drzwi był to Tony którego od razu zaprosiłam do środka, wszedł bez zastanowienia oraz zamknął drzwi za sobą, następnie zrobiłam mu miejsce na łóżku.
- Słuchaj chciałbym z tobą szczerze porozmawiać.
Powiedział to do mnie spokojnym tonem lecz urzekły mnie jego chłodne oczy a najgorsze było w nich to że nie wiedziałam co z nich odczytać.
- No to zamieniam się w słuch.
Odłożyłam telefon by z nim porozmawiać twarzą w twarz.
- Nie chciałem być dla ciebie taki chamski przy stole ale wiedz jeśli chciałabyś pojechać na zakupy to zawsze mogę ci potowarzyszyć mimo mojego marudzenia.
Okej coś z Tonym jest definitywnie nie tak, zbyt spokojny, chłodne oczy i taki troskliwy? To nie w jego stylu.
- Spokojnie nie byłeś dla mnie nie miły, rozumiem to że nie wychowywaliście się ze mną a teraz tak nagle sytuacja się zmieniła i nie wiecie jak zajmować się dziewczyną więc nic się nie stało.
- Dziękuję że to rozumiesz - uśmiechnął się - Lecz przyszedłem też z inną sprawą.
Zaczął się nagle bawić moją kołdrą i od razu stał się poważny.
- Chciałem się spytać, jak się czujesz? Słyszałem od Marco że ponoć z tobą było tragicznie a nawet ledwo wyszłaś cało więc się teraz tak trochę martwię.
Nagle te wszystkie emocje wróciły ale nie chciałam się przy nim rozpłakać a jedynie zeszkliły mnie się oczy i poczułam ból w żebrach i jelicie które zostały uszkodzone a on to zauważył bo nagle się spiął.
- Jakby jeśli chodzi o to jak się czuję fizycznie to dalej mnie bolą żebra i jelito nie wiem czy ci ktokolwiek opowiadał o wypadku - przytaknął głową - A psychicznie nie wiem co robić.
Nagle uroiła mi się łza ale szybko ją przetarłam by nie zauważył, jednak po mojej czerwonej twarzy wszystko można było z niej odczytać więc nie było by takiej szansy aby nie widział że płaczę.
- Ejj ciii - wdrapał się bliżej i mnie przytulił - wiem że tęsknisz za mamą oraz ci ciężko znieść tą nową sytuacje ale ja ci pomogę, mimo to nawet jakbym miał humorki i nie miałbym nastroju to i tak możesz przyjść i pogadać.
Szczerze brakowało mnie takiej czułości odkąd zmarła mama, od tamtego momentu nikt mi nie pomógł jak Tony, więc już wiedziałam że mogę mu w 100% zaufać tak samo jak i Marco. Siedzieliśmy tak długo aż się nie uspokoiłam, nagle zapomniałam zmienić opatrunku bardzo nie chciałam wychodzić spod wielkich opatulonych mnie ramion brata lecz tak jak mi lekarz tłumaczył musiałam codziennie go zmieniać aby nie wdało się zakażenie.
- Macie może apteczkę a w niej gazę, bandaże i coś do dezynfekcji? Musiałabym zmienić opatrunek.
Zapytałam się Tony'ego a on przez chwilę rozmyślał.
- Hmm powinien gdzieś być w twojej łazience, każdy ją w niej ma ale chwilka zaraz znajdę i ci ją przyniosę.
Wstał po czym wyszedł z mojego pokoju, nie minęło nawet z 5 min a on już wrócił z apteczką, położył mi ją na łóżku a ja udałam się do łazienki aby zmienić opatrunek. Wolałam to robić przy lustrze aby widzieć wszystko dokładnie, nie zamykałam drzwi abym mogła usłyszeć cokolwiek co mój brat do mnie mówi lecz on tylko przez ten cały czas wpatrywał się jak delikatnie i ostrożnie ściągam plaster i dezynfekuję ranę, w pierwszej chwili zaczęło mnie dość mocno piec dlatego iż zapomniałam jak boli dezynfekcja tak świeżej rany więc skrzywiłam się w bok i zamknęłam oczy a gdy je z powrotem otworzyłam zobaczyłam brata obok siebie który tłumaczył mi aby on się tym zajął, w tamtej chwili nie miałam nawet siły zmienić sobie sama opatrunku więc oddałam mu pałeczkę zdziwiłam się z jaką delikatnością oraz doświadczeniem to robił. Po paru minutach było już po, posprzątałam papierki które mi zostały oraz za starym opatrunkiem dobrze że jednak miałam kosz na śmieci w łazience, szczerze stresowała bym się teraz zejść do kuchni. Siedzieliśmy tak razem i śmiali do późna nawet nie wiedzieliśmy w tamtym momencie która jest godzina, ale nas to mało obchodziło po prostu czuliśmy się komfortowo w swoim towarzystwie Tony rozłożył się jak śpiąca królewna na mym łóżku a ja obok niego, nagle zapowiedział dość mocny żart że aż oboje nie umieliśmy przestać się śmiać aż nagle wparował niszczyciel dobrej zabawy.
- Moi drodzy, czy wy wiecie która jest już godzina?
Spytał się stojący w drzwiach Marco dalej w swej koszuli.
- No na pewno nie późna skoro ty jeszcze w koszuli.
Parsknęliśmy śmiechem a nawet uniósł się kącik ust brata stojącego we drzwiach.
- No dobra dobra udało ci się z tym, lecz ja jeszcze w koszuli dlatego iż pracuję ale wyście są tak głośno że słychać was z drugiego końca domu, więc musiałem się dowiedzieć co było powodem do waszego śmiechu.
- My? Pffff coś ci się musiało przyśnić przecież my siedzimy tu cichutko jak aniołki uczymy się pilnie.
Tym razem ja wywołałam dużą falę śmiechu przez który się rozpłakałam a Marco pokręcił tylko głową.
- Skoro już tu jestem, Vanessa zmieniałaś opatrunek i czy brałaś leki?
Cholera leki. Totalnie o nich zapomniałam a przecież miał je mój brat bo o nie prosił w samochodzie.
- Emmm... opatrunek taaak lecz o lekach zapomniałam ale spokojnie nic mi się nie stanie jak wezmę je rano.
- Oooo mówię ci Marco jest to świetny plan a my tu jeszcze se posiedzimy.
Pomachał Tony palcem jakby słyszał plan życia.
- Świetnym planem może być jak za chwilę odłączę ci konsolę na dobre.
Pomachał mu Marco palcem przed nosem, tym razem ja prychnęłam a Tony spojrzał się na mnie jakbym miała w tym momencie już być martwa.
- A ty moja droga zapraszam cię do kuchni po leki bez dyskusji.
Wskazał płynnym ruchem dłoni abym wstała i udała się za nim, niechętnie wykonałam jego rozkaz lecz wyszłam pierwsza na korytarz a on wprost za mną, spoglądałam jak z gracją udaje się do kuchni. Ruchem dłoni pokazuje mi abym usiadła na barowym krzesełku przed wyspą kuchenną a on gdzieś zagląda i wyciąga nie wiadomo skąd moje leki, stawia przede mną mały kubeczek z kilkoma pastylkami oraz ten z wodą a następnie siada koło mnie dosłownie krzesło obok.
- A więc, zauważyłem iż już w tak bardzo krótkim czasie złapałaś wspólny język wraz z Tonym, z czego co usłyszałem od pracownicy opieki społecznej to ciężko ci było nawiązać z kimkolwiek kontakt albo chociażby porozmawiać z tobą we własnej osobie na spokojnie bez lęku i obaw, wiem o tym że się stresowałaś rozmową ze mną w samochodzie umiem to rozpoznać lecz nagle zauważyłem u ciebie wielką przemianę która wyszła ci to na dobre. Jestem z ciebie dumny.
O boże czyli nie tylko zesłał mnie abym wzięła leki lecz miałam z nim odbyć kolejną rozmowę twarzą w twarz a z tym samym przyznał się że widać było po mnie jak się stresowałam naszą pierwszą rozmową więc spojrzałam się w dół i powiedziałam.
- Okej przyznam ci się szczerze stresowałam się naszą pierwszą rozmową, nie wiedziałam totalnie jak zareagujesz na to wszystko co powiem więc tak trochę bałam się odezwać a z ludźmi miałam mało kontaktu praktycznie wcale.
Przyznałam mu się będąc z nim szczera lecz on tylko pokręcił głową i podniósł mój podbródek wyżej abym mogła spojrzeć mu w oczy.
- Słuchaj, nie możesz nigdy się bać rozmowy z ludźmi, wyjdzie na to że jesteś słaba a nasza rodzina taka nie jest. Byłem przygotowany na to że się zestresujesz czy będziesz przestraszona, ale słuchaj mnie teraz uważnie ponieważ powtarzać się nie lubię i nie będę, masz się nie bać rozmowy z innym człowiekiem oraz masz być silna i odważna. Cokolwiek się stanie zawsze ale to zawsze będziesz mieć wsparcie jak i u mnie ale także u Tony'ego , masz się tego trzymać. Rozumiemy się?
Powiedział to dość spokojnym tonem lecz i poważnym oraz stanowczym więc na to tylko przytaknęłam głową.
- W tym momencie chciałbym usłyszeć od ciebie odpowiedź aby mieć pewność że na pewno się zrozumieliśmy.
- Tak rozumiem.
Puścił mnie gdy usłyszał odpowiedź, następnie wstał a ja zrozumiałam to jako gest i zadanie aby też wstać. Podszedł ze mną aż do mojego pokoju w którym Tony w dalszym ciągu leżał rozłożony jak żaba.
- Moi drodzy, spotkanie integracyjne musi dojść do końca ponieważ mamy godzinę 01:11 a wy pewnie będziecie rano nieprzytomni, więc radziłbym się już powoli kłaść do spania biznesowe sprawy możecie załatwić też i w dzień na spokojnie.
Parsknęliśmy z Tonym lecz on z niechęcią wstał po czym udał się do wyjścia w którym przystanął na chwilę.
- Młoda, jutro odpalamy konsolę i siedzimy tym razem u mnie skoro już w twoim pokoju przesiedzieliśmy, ogarnę nam też jakieś nie zdrowe żarcie które możesz zjeść, dobranoc.
Ostatnie słowa wypowiedział szeptem i puścił mi oczko, na to Marco tylko pokręcił głową i odmówił nie zdrowego jedzenia dlatego iż miałam się trzymać diety którą zalecił mi lekarz aby nie uszkodzić bardziej jelita, mimo tego on również życzył mi miłej nocy. Szczerze nie spodziewałam się że Tony będzie tak chętny do spędzenia czasu z nowo poznaną siostrzyczką, wręcz przeciwnie myślałam że będzie dla mnie chamski i wredny ale warto jednak czasem wierzyć w te dobre strony niż w te złe.

***

Był już piękny weekend a zarazem lipcowy poranek, po naszej miłej spędzonej nocy z Tonym spałam aż do 10:00 czyli przegapiłam śniadanie, lecz zbyt wspaniale mi się spało by wstać szybciej. Tak jak ostrzegał nas Marco będziemy dzisiaj wyglądać jak trupy, i tak też było. Byłam tak zaspana dzisiejszą nocą którą przesiedziałam wraz z Tonym więc miałam prawo wyglądałam tragicznie ciekawe jak on sam wygląda w tym momencie. Z tego co mi mówił przed snem dzisiaj ma ogarnąć konsolę oraz coś do jedzenia abyśmy mogli razem wspaniale spędzić kolejną noc no chyba że znów nam wparuje maruda i postanowi przedstawić nam wykład o tym jak to jest zbyt późno i trzeba spać bo inaczej będziemy nieprzytomni. Oh mogłabym nawet wyglądać jak siedem nieszczęść abym mogła tak miło spędzać czas z Tonym puki jest tak bardzo chętny. Nadszedł ten moment w którym musiałam wstać z łóżka niechętnie to zrobiłam lecz aby mniej więcej nie wyglądać jak baba Jaga udałam się do łazienki po czy tam wykonałam swoją tym razem poranną rutynę, lubiłam takie sprawy przynajmniej przy nich mogłam odpłynąć na moment. Następnie udałam się do mej ogromnej garderoby, z której wygrzebałam prostą koszulkę oraz ciemne granatowe dżinsy wyglądałam dość schludnie i prosto niż to co na lotnisku lecz nie chciałam się ubierać tak poważnie i atrakcyjnie jak Marco, on to jednak woli elegancję Francję pewnie w szafie ma same koszule i te sprawy, cóż on dużo pracuje więc musiał jakoś wyglądać. Mniejsza z tym wyszłam z pokoju udając się po schodach do kuchni aby coś przegryźć jednak że postanowiłam na zwykłe płatki z mlekiem ponieważ na bogate śniadanie się spóźniłam lecz nie chciałam gotować w kuchni bo wyszło by że nie doceniam pracy Emily, gdy nałożyłam sobie już porcję i próbowałam już usiąść przy stole nagle zjawił się Tony który w szybkim sposobem usiadł naprzeciw mnie.
- A więc moja droga dzisiaj jedziemy tyy i jaa na zakupy co ty na to?

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz