Rozdział 3. Początek nowego życia

465 12 0
                                    

- A więc moja droga, to jest twój nowy dom.
Gdy weszłam do środka myślałam że zaraz zemdleje, był to początek mego nowego życia było tak pięknie jakbym była w jakiejś bajce disney'a, wchodząc był widok od razu na salon z jadalnią który był oświetlany dużymi oknami a zaraz obok była kuchnia, mimo iż widać było po Marco że jest tym typem eleganta to jednak wybrał gustownie biało-granitowe barwy z wyspą kuchenną. Przed pójściem dalej ściągnęłam swe białe trampki i odłożyłam je na bok aby nie ubrudzić tej pięknej kafelkowej podłogi która sama mieniła się od tej czystości która tu panowała, patrząc w bok można było zauważyć ciemno dębowe schody oszklone balustradą z których można było nagle usłyszeć męski głos.
- Bracie gdzie jest ta pierdolona ładowarka.
Chłopak zszedł na dół nie zauważając mnie przebiegł do salonu gdzie zaczął grzebać za poduszkami w poszukiwaniu swej ładowarki.
- Drogi Anthony Coletti, bardzo bym cię prosił o skrócenie swej łaciny.
Nie spodziewałam się tak poważnego tonu głosu który nagle usłyszałam od Marco do jak już mi wiadomo Anthony'ego.
- No kurwa nie umiem znaleźć tej pierdolonej łado..
Przerwał gdy nagle się odwrócił i w tamtym momencie spojrzał najpierw na krzywo nastawiającą się twarz Marco a później na mnie.
- Któż to jest?
Stanął wyprostowany zapominając już o swej ładowarce i krzyżując dłonie na barkach przekrzywił pytająco głowę.
- Mówiłem ci wczorajszego wieczoru, że dzisiejszego dnia jadę odebrać naszą siostrę spod lotniska, jeśli twa pamięć szwankuję to najszybszym i skutecznym rozwiązaniem będzie odesłać cię do lekarza którego bardzo szybko załatwię.
Szybkim lecz stanowczym głosem powiedział do chłopaka przy tym prostując się, lecz on tylko spojrzał w dół i kpiarsko uniósł kącik ust. Nagle opuścił dłonie i zaczął podchodzić.
- Pamięć mam zajebistą, z czego pamiętam ty musisz być Vanessa?
Znów nasz najstarszy brat posłał mu krzywo patrzący wyraz twarzy aby rzeczywiście skrócił swój tok mówienia za to ja przytaknęłam jedynie głową na jego pytanie z czego prawdopodobnie było tylko retoryczne, gdy chłopak podszedł bliżej mogłam zauważyć że tak samo jak Marco ma niebiesko chłodne oczy, był także nieco niższy ale tak samo wysportowany jak on, włosy miał kasztanowego koloru i bardzo fajne loczkowe ułożenie jak był już nieco bliżej uniósł dłonie w geście poddania się w tamtym momencie można było zauważyć że chłopak był też nie wiem jakim cudem skoro był tylko o rok starszy ode mnie wytatuowany.
- A więc Vania to jest Anthony twój drugi brat, jest tylko o rok starszy od ciebie ale jego tok myślenia wynika na 5-latka.
Prychnęłam na jego odpowiedź ale skrępowało mnie to jak wypowiedział me imię.
- Weź bo tą dziewczynę zmienisz w jakąś paniczkę, możesz mówić mi Tony.
Przytaknęłam tylko ale dalej czułam się nie swojo mając 2 braci przy sobie nawet nie myśląc kiedykolwiek że jakiś mam. Tony nie chętnie odebrał od Marco mą walizkę, a on przekazał mu że ma mnie zaprowadzić do mojej sypialni gdzie na to tylko machnął ręką.
- A więc księżniczko to jest twa sypialnia wypakuj się czy co ty tam ten teges zrób a i nie myśl nawet że będę cię tak długo nazywać po za tym na wieczornej kolacji musimy ustawić zasady gdybyś coś jeszcze ode mnie chciała mój pokój znajdziesz po drzwiach na których jest wywieszona litera "T", i bardzo bym cię prosił abyś się nie odzywała w tak oficjalnym dla mnie imieniu bo zgłupieje, wystarczy tylko Tooonyy. Za 10 min na dole chcę cię widzieć na obiad i aaaaani minuty dłużej.
Zaprowadził mnie do sypialni po czym wykazał dla mnie zadania, a na samą wzmiankę w jakim sposobie mam się do niego zwracać oraz za ile mam być na obiad pokręcił mi palcem przed twarzą. Na ten gest roześmialiśmy się oboje coś czuję że razem znajdziemy wspólny język, opamiętałam się i postanowiłam się wypakować a nawet zrobić szybki prysznic, wychodząc z pokoju zauważyłam że po drugiej stronie domu znajduje się podobnej wielkości korytarz z tą samą liczbą pokoi a nawet zauważyłam że przy jednym stoi jakiś typ w garniturze który stał bardzo poważnie więc musiał to być ochroniarz mego brata. Czyli byliśmy aż tak popularni że potrzeba nam ochroniarzy nawet we własnym domu? Nie mam pojęcia ale tego chciałam się dowiedzieć. Schodząc nie pewnie na dół zauważyłam Tony'ego w salonie grającego pewnie na konsoli w jakąś porąbaną gierkę więc tam nawet zaglądać nie chciałam patrząc na kuchnie widziałam jakąś gotującą kobietę, musiała to pewnie być gosposia bo tak myśląc wątpię że chłopcy potrafią gotować a w szczególności najświętszej rasy królewicz Tony który w pewnym momencie rozłożył się na kanapie jak żaba. Nagle zauważyłam Marco schodzącego z korytarza który bardzo mnie interesował i skierował się od razu do stołu gdzie wysunął mi krzesło aby mogła usiąść a on po chwili zajął miejsce obok następnie wywołał królewicza aby ruszył swe 4 litery z kanapy na której się rozłożył i usiadł przy stole, zastanawiałam się czy on już przypadkiem nie zrobił w niej dziury od swego wiercenia się. Kobieta postawiła nam jedzenie przed twarzą i wzięliśmy się za nie gdy nagle odezwał się Marco.
- A więc muszę ci przedstawić parę zasad.
Przecież mieliśmy je ustawić przy kolacji ale cholernie się stresowałam co wymyślił.
- Zauważyłaś już iż jest naprzeciw jeszcze jeden korytarz w którym stoi mój ochroniarz, jest to część biurowa w tym domu gdzie nie możesz się poruszać no chyba że ja cię będę do niej prosił, ponieważ tam załatwiam wszystkie sprawy i pracuję lecz klienci wchodzą innym wejściem więc się nie przejmuj że jakiegoś spotkasz po drodze. W pokoju na komodzie masz kartkę z numerami telefonu do mnie jak i do Tony'ego więc w wolnej chwili zapisz je sobie w komórkę, kolejna sprawa nie wychodzisz po za posesję tego placu na którym się znajdujemy bez naszej wiedzy a wieczorami nie spacerujesz ponieważ na noc są spuszczane psy wraz z ochraniarzami więc dla twego dobra nie poruszał bym się w nocy na podwórzu, szkołę ogarniemy pod koniec lipca więc się nie martw, jakbyś chciała się o coś spytać lub potrzebowałabyś porozmawiać to do dyspozycji masz albo Tony'ego lub mnie jeżeli nie pracuję czy nie jestem czymś zajęty. Rozumiesz co do ciebie w tym momencie mówię?
Jezus ile zakazów, nakazów czy coś tego ale na razie rozumiem nie było ze mną tak źle.
- Rozumiem.
Odpowiedziałam po przełknięciu kęsa przepysznego obiadu.
- Dobrze. A więc już widziałaś naszą gosposię, ma na imię Emily. Jeśli byś coś chciała ze sklepu to musisz rano jej to przekazać ponieważ co dwa dni chodzi uzupełniać zapasy, a i jeszcze jedno jeśli Tony postanowi cię zaczepiać to daj mi znać jak już mówiłem z wyglądu być może wygląda na starszego i strasznego ale umysł ma jak przedszkolak.
- Wypraszam sobie takich odzywek po za tym będę zajęty sobą ale mogę jej pokazać parę ten teges cacek.
Odpowiedział z pełną buzią a pod koniec zdania puścił do mnie oczko przez co roześmiałam się. Pierwszy raz od śmierci mojej mamy udało się komukolwiek mnie udobruchać a nawet złapać wspólny język więc gratulację dla świętego królewicza. I w takiej miłej nam atmosferze minął obiad, wszyscy podziękowali odeszłam od stołu i ruszyłam prostym krokiem do swego pokoju postanowiłam że zrobię sobie małą drzemkę, mimo iż leciałam nocą i co nie coś spałam ale nie była to przyjemna podróż za to te łóżko było tak wygodne jakbym leżała na chmurze, opatuliłam się kocykiem i nie wiadomo kiedy zasnęłam. Musiało minąć parę godzin ponieważ kiedy się przebudziłam robiło się ciemno a gdy kładłam się spać było dość po 15, patrząc zaspanymi oczami na telefon godzina wskazywała na 18:00. Przypominając sobie słowa Tony'ego kolacja miała być o 18:30 więc postanowiłam wygrzebać się z tego jakże wspaniałego łóżka i udać się do łazienki aby nie wyglądać jak spod miotły wyciągnięta. Mniej więcej się ogarnęłam i wyszłam wciąż zaspana z pokoju, wychodząc zauważyłam także zaspane oczy Tony'ego oraz jego potargane włosy które wskazywały że też udał się w sen zimowy jak to robią leniwce po wspaniałym obiedzie nie patrząc na niego udałam się w stronę schodów ale w mig nagle zauważyłam jakąś postać za sobą która rozczochruje me włosy i zbiega w bardzo szybkim lecz w biegu krokiem ze schodów. Kto inny miałby mi to zrobić jak nie śpiący niedźwiadek skoro Marco już czekał na nas przy stole ze złączonymi rękami na których opierał się podbródkiem.
- A państwo me drogie to z choinki się urwało?
Spytał nas poprawiając się na krześle w tym samym momencie przemierzał nas wzrokiem od góry do dołu by bardziej podkreślić swe słowa.
- Z choinki bardziej ze snu wybudzeni.
Tony wymawiając te słowa spojrzał na mnie a później na Marco.
- Widać że bardzo dobrze wam się spało, okej pomijmy temat waszego popołudniowego leżakowania a zajmijmy się poważnymi sprawami.
Roześmialiśmy się oboje, nie wiedziałam że od przyjazdu tak się zadomowię czy chociażby będę w stanie żartować.
- Powinienem zadać pytanie, kiedy ty Marco nie byłeś poważny?
I znów z Tonym parsknęliśmy śmiechem a nawet udało nam się rozśmieszyć w samej osobie naszego najstarszego brata.
- Haha bardzo zabawne, chciałem zająć się sprawą że Vanessa nie ma za bardzo dużo rzeczy w pokoju więc chciałbym cię poprosić abyś z nią pojechał na zakupy czy jak tam dziewczyny nazywają i myślę gdzieś w weekend.
Zdziwiłam się tą propozycją.
- Ale nie potrzeba mnie nic mam jakieś swoje małe manatki.
Po raz pierwszy od przyjazdu odezwałam się wprost nagle Tony zaczął bić brawa.
- O mój boże brawo nasza siostrzyczka się odezwała po raz pierwszy.
Rozśmieszył mnie ten gest ale i trochę zawstydził
- Dobra ale mniejsza z tym ja na zakupy z laską? Co ty myślisz że ja się znam na tych jakiś podkreślmy shoppingach?
Odpowiedział mu trochę donośnym głosem według mnie.
- Po pierwsze - odwrócił się w moją stronę - Brakuje ci rzeczy przecież wiem i nie będziesz mi zaprzeczać ponieważ bardzo tego nie lubię - przytaknęłam głową - A ty mój drogi - obrócił się teraz do niego - Nie masz prawa mi pyskować czy odzywać się tym tonem do mnie ponieważ tego też nie lubię - odpowiedział mu stanowczym głosem - A po za tym nie masz nic do roboty w weekend po za graniem w te twoje gry.
Zestresowałam się jakim to tonem mu wypowiedział
- No dobra jeśli już nie mam wyboru.
Odpowiedział niechętnie lecz w tym momencie podano nam kolację i wszyscy zaczęliśmy się nią zajadać. Wszyscy już byliśmy pojedzeni więc mieliśmy zamiar udać się każdy do swej sypialni jednak Marco wybrał tę strefę biurową. Gdy już byłam w swym pokoju było już grubo po 20 więc kolacja nam długo zajęła ale przy okazji mieliśmy czas aby na spokojnie porozmawiać, wstałam ze swojego ogromnego łóżka i postanowiłam sięgnąć po kartkę która leżała na komodzie aby spisać numery chłopaków, gdy już to zrobiłam chciałam się udać do łazienki na swą wieczorną pielęgnacyjną rutynę jednak że ktoś mi ją przerwał pukając do mych drzwi.

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz