Rozdział 2. Coś nowego

550 13 0
                                    

I tak też było. Szybkim ruchem dłoni odebrał ode mnie mą walizkę, abym nie musiała się obciążać, lekarze musieli go poinformować że ze mną było tragicznie wtedy by nie nalegał abym oddała mu walizkę i plecak, jednak że ostatecznie wziął ten cięższy bagaż. Wyszliśmy z budynku gdzie stało pełno ludzi i sporo samochodów nie wiadomo jakich marek, Marco wodząc oczami pomiędzy wszystkimi autami na parkingu w końcu odnalazł te swoje, podeszliśmy do niego i w tamtym momencie opadła mnie szczena, samochód o którym śniłam właśnie stoi mi przed nosem, piękne czarne Camaro cholernie mnie się podobało lecz nie pokazałam tego, ponieważ byłam zbyt zestresowana tym spotkaniem. Płynnym ruchem dłoni mój brat otworzył bagażnik jakimś magicznym guziczkiem na kluczyku samochodu i wpakował tam moje manatki, następnie jako istny dżentelmen otworzył mi drzwi od strony pasażera tak abym mogła spokojnie wejść i następnie usiadł za swoją piękną kierownicą, nie znałam się na markach samochodu i nie chciałam nawet poruszać tego tematu ale te auto to była bajka. Droga nie miała być długa lecz jakieś 35 min z czego była godzina szczytu więc trasa powinna się przedłużyć, parę minut później jak już wyjechaliśmy odezwał się on:
- Jak dostałem informację, o tym że straciłaś swą mamę przez ten wypadek, to myślałem iż runie me serce na samą myśl o tym jak miałabyś wylądować w domu dziecka jeszcze gorzej w innej rodzinie.
Powiedział to spokojnym tonem głosu lecz jego powaga trochę mnie krępowała więc w pewnym momencie zesztywniałam, on od czasu do czasu spoglądał też na mnie i ten gest mnie też zawstydził mimo tego postanowiłam zrobić do niego nowy krok.
- J-jak dowiedziałeś się o tym i c-czemu nigdy w życiu nie dowiedziałam się że m-mam braci? 
 Cholera. Wyszłam jak idiotka ale cóż przynajmniej wie że się stresuję tą rozmową, na samą myśl motylki latają mi w brzuchu.
- Opieka społeczna wparowała mi przed drzwi willi, twój brat otworzył je ze zdziwieniem tak samo jak i ja, wtedy dostałem informację że mama ci zmarła podczas wypadku i że brak ci opiekuna. Zdziwiło oraz ukuło mnie to trochę bo jakby o tobie mało wiedziałem lecz coś tam wiedziałem, jednak byłem już gotów wziąć cię od razu pod swój dach jednak że zabolał mnie fakt iż leżałaś poważnie ranna na stole operacyjnym i mogłaś na nim po prostu od tak umrzeć, więc dzwoniłem do lekarzy za przeproszeniem jak nasrany by się dowiedzieć o twoim stanie zdrowia. Odebrali mi po jakimś 100-tysięcznym razem, był to jakiś młody facet, przekazał mi że operacja się udała powodzeniem lecz musisz się dużo oszczędzać, ponieważ podczas wypadku mocno uszkodzone miałaś żebra oraz jelito prawie wykrwawiłaś się u nich na tym stole lecz cud że żyjesz.
 Zdziwiło mnie to trochę że tak zainterweniował, myślałam że będzie zły czy coś w tym stylu, wręcz przeciwnie wystraszył się że mogłam zginąć oraz od razu chciał wziąć mnie pod swój dach. Będę mieszkać w willi o której mogłam tylko śnić a teraz będę w niej spędzać resztę swego życia.
- Tak jak już wspominałem, mało o tobie wiem. Czy chciałabyś coś o sobie opowiedzieć? Jeśli się stresujesz czy cokolwiek, to od razu mów.
 Pięknie. Już jestem totalnie zestresowana i obsrana w jednym nawet on sam o tym wiedział.
- E-mm, nie chodziłam do szkoły jak inni w mym wieku tylko uczyłam się w domu, b-byłam wolontariuszem w pobliskim schronisku dla zwierząt, dużo czytam, często pomagałam mamie w d-domu ponieważ chodziła na różne zmiany w pracy i wracała o nie normalnych godzinach.
Już ci starczy Sherlocku? Nie dość że zaraz zejdę na zawał to jeszcze musiałam mu mówić o sobie, jakby spoko nie wiedział za dużo a nawet wcale o mnie ale kurde mógł z tym poczekać.
- Dlaczego uczyłaś się w domu a nie chodziłaś do szkoły czy chociaż by nie spędzałaś czasu z rówieśnikami? Rozumiem że pomagałaś mamie ale należało ci się chodzić do szkoły z ludźmi o podobnym wieku i nawiązywać kontakt społeczny.
Jeszcze więcej pytań, zajebiście.
 - Nie umiałam znaleźć tam swej paczki znajomych czy chociaż by wspólnego języka, po za tym wytykano mnie palcami że byłam kujonem, więc z mamą zdecydowałam iż będę się uczyć w domu.
- Gdybym wiedział o tym wcześniej zainterweniował bym dość szybko, ale cóż zrobisz to nie twoja wina że lubisz się uczyć i tyle a tamci pewnie ci zazdrościli, do szkoły której cię pośle będzie totalnie inaczej po za tym będziesz tam mieć brata u boku więc ci pomoże pośród zazdrosnych nastolatków, nie wiem czy wiesz ale nasza rodzina jest dość znana a sprawa w której odnalazła się nasza młodsza siostra, to będzie dla nich hit lecz już działam nad tym więc się nie martw.
Pójdę do szkoły gdzie wszyscy będą się na mnie tam gapić jakbym się z księżyca urwała. Przynajmniej nie będę tam sama chociaż mieć brata u boku to dość dziwne uczycie będzie do przyzwyczajenia. Zbliżaliśmy się to takiego lasku, czyżby on chciał mnie wywieźć i zakopać żywcem? W tej chwili miałam wiele złych scenariuszy w głowie. Jednak nie. Przed moimi oczami urzekła się wielka brama która otworzyła się z polecenia wykonanego przez mały pilocik który trzymał w tym momencie Marco, gdy przez nią przejechaliśmy to pewnym ruchem także się zamknęła i przed moim nosem wyrosła jakby znikąd piękna willa z dość dużymi oknami, dobrze skoszonym oraz zadbanym trawnikiem, i myśląc że będę właśnie ja w niej mieszkać to aż prawie szczena mi opadła. Wjechaliśmy do dość dużego garażu gdzie stały kolejne cacka takie jak te, i pomyśleć iż mam 2 braci dość bogatych, ze sportowymi autami oraz że będę spoczywać w willi jak jakaś królewna pomyślałam przez moment że jestem we śnie, jednak nie. Vanessa opamiętaj się, w tej chwili będziesz żyć jak ci się pragnęło. Marco dość szybkim krokiem oraz z gracją otworzył mi drzwi oraz bagażnik z którego wyciągnął walizkę i plecak, następnie płynnym ruchem dłoni wskazał mi abym wyszła przed garaż aby mógł on go zamknąć, późniejszym czasem tą samą dłonią wskazał mi na drzwi wejściowe do których się udaliśmy.
- A więc moja droga, to jest twój nowy dom.

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz