Rozdział 12. Miły wieczór

201 7 2
                                    

Nadszedł mój wyczekiwany weekend ten tydzień był tragiczny a to dopiero początek, tego dnia miałam udać się do Jake'a zrobić projekt na angielski jednak że wpadłam na pewien plan aby zapytać go skąd wziął się na fotografii z jakąś kobietą u swego boku oraz z moimi braćmi nie musiałam się przynajmniej stresować tym iż Tony może nagle wyskoczyć zza rogu, byłam aż tak bardzo wykończona tym wszystkim że nawet nie umiałam wstać o własnych siłach, nagle usłyszałam iż ktoś wchodził do mojego pokoju i siada obok kątem oka zauważyłam że to był Marco wraz z Tonym.
- Hej co jest?
- Nic ten tydzień wykończył mnie.
Mruknęłam do niego patrząc w okno oraz byłam przykryta kołdrą.
- Wszystkich dla nas był on tragiczny.
Odezwał się Marco kucając przede mną.
- Lecz to nie jest powód abyś musiała leżeć do 11 w łóżku.
Jęknęłam z niechęcią po czym wstałam do pozycji siedzącej przecierając przy tym zmęczone oczy.
- Coś cię trapi?
Odezwał się Tony siedzący obok mnie. Oczywiście trapiło mnie to iż we własnej szkole mnie pobito i prawie zgwałcono.
- Nie po prostu wszystko mnie boli.
Nagle Marco usiadł koło mnie i spojrzał się na Tony'ego po czym wstał i wyszedł czyli wyglądało na to iż nasz najstarszy brat dał mu sygnał aby opuścił mój pokój byśmy mogli porozmawiać sami.
- Tony'ego nie ma a więc co się dzieje?
Usiadł koło mnie i spojrzał mi się głęboko w oczy.
- No dobra okej wiesz co mnie trapi? Ten ból który muszę nosić w sobie.
Wypowiedziałam mu to kładąc w tym samym momencie dłoń na klatkę piersiową
- Jaki ból?
Spytał się mnie tym swoim chłodnym tonem głosu.
- Ból po śmierci matki oraz ten który przeżyłam przez tych idiotów z trzeciej klasy.
Pokręcił głową i wziął wdech.
- Strata bliskiej osoby to jest ogromny ból który nie chce zejść, lecz jeśli pozwolisz sobie komuś pomóc to może i on się złagodzić a także po części zakleić dziurę w sercu.
Spojrzałam się w dół po czym uroiła mi się łza którą szybko przetarłam jednak że on to zauważył i położył dłoń na mym policzku oraz przetarł łzy.
- Twej twarzy nie pasują łzy wolę ciebie z uśmiechem na buzi.
Uśmiechnęłam się mimowolnie a on uniósł kącik ust i spuścił dłoń.
- Odkąd z nami tu jesteś zakleiłaś dziurę w mym sercu jak i Tony'ego.
- Jakim cudem ją zakleiłam?
Zdziwiłam się na jego słowa.
- Przed twoim przybyciem było tutaj dość spokojnie, nudno i chłodno a zarazem Tony cały czas chodził z ponurą miną a teraz? Patrzę jak się razem wygłupiacie mimo iż czasem mnie denerwujecie, dom stał się weselszy, a twojemu bratu na twarzy pojawił się uśmiech.
- Chłodne to są twe oczy którymi bez przerwy nas obdarzasz.
Zaśmiał się na mą odpowiedz po czym kłośno westchnął kręcąc głową.
- A właśnie jakim cudem wy macie niebieskie oczy a ja zielone?
- Na te pytanie ci nie odpowiem, lekarzem nie jestem.
- Pff jakbym słyszała Tony'ego.
W tym momencie obydwoje parsknęliśmy śmiechem. Mimo tego iż Marco bardziej pochodził z tych osób poważnych oraz eleganckich biznesmanów to bez względu na wszystko dało się z nim pożartować jednak że czasem i był przerażający. Przesiedzieliśmy tak sobie parę minut po czym wyciągnął mnie z łóżka i udaliśmy się do salonu w którym siedział Tony czekając na nas.
- No nareszcie ile można na was czekać jak zwykle rozmawialiście o mnie?
Spojrzeliśmy się na siebie wraz z Marco po czym królewicz leżący na kanapie prychnął.
- Wiedziałem.
- Ty też o mnie rozmawiasz.
- Że ja? Nigdy.
- Nie wcale.
Odpysknęłam mu siadając koło niego na kanapie.
- A właśnie Tony ty mój kochany braciszku, wiesz jak bardzo cię kocham?
- Boję się tego co w tym momencie planujesz.
Zaczął się wycofywać.
- Że ja? Nic nie planuję przecież mnie znasz.
- No dobra co chcesz?
- Zawiózł byś mnie na 16:00 do Jake'a?
Zdziwił się lecz Marco jak to zwykle zachował poważny wyraz twarzy.
- Czyż ty właśnie usłyszał co ona powiedziała?
Zwrócił się w tym momencie do Marco.
- Tak słyszałem.
- I ty jej pozwolisz?
Popatrzył się na mnie a później znów na brata.
- Tak pozwolę jej dlatego iż z czego wiem macie projekt do zrobienia na angielski.
- Ty robisz z Jakem projekt?
Zdziwiony znów popatrzył się na mnie lecz to mnie już powoli denerwowało.
- No wow żeś się dopiero teraz domyślił z kim robię projekt, tak przygotowuję go z nim.
- A no chyba że tak, spoko nie ma sprawy.
Prychnęłam na jego odpowiedź z irytacją.
- Nie mogłeś tak od razu powiedzieć?
- Nie nie mogłem.
- Szczerze jesteś pierwszym facetem którego logiki czasem nie rozumiem.
Nagle wstał w podziwem i spojrzał się na Marco.
- O kurwa słyszałeś jestem facetem nie dzieckiem ha widzisz wygrałem z tobą.
Zatańczył jakiś taniec chyba zwycięscy.
- Co wygrał? Żeście się o coś założyli?
Z niechęcią westchnął i zaczął mówić spokojnym jak zawsze tonem głosu.
- Tony niby twierdzi iż kiedyś ktokolwiek nazwie go facetem lecz ja mu mówiłem że jest jeszcze dzieckiem a nie dorosłym mężczyzną.
- I widzisz wiedziałem że kiedyś ktoś mnie tak nazwie.
Zaczął skakać ze szczęścia po czym ja parsknęłam śmiechem.
- Wyglądasz na faceta a zachowujesz się jak dziecko.
Nagle przestał się fascynować i zachował powagę na co Marco się uśmiechnął.
- A nie mówiłem.
- Dobra dobra pff odezwał się.
Powiedział mu to przygnębiony swoją porażką.
- Chłopcze chciałbym ci powiedzieć iż jestem od ciebie starszy jedynie o 9 lat.
- Weź se idź z tymi liczbami.
- Czyżby królewicz dostał focha?
Zbliżyłam się do Tony'ego aby mu trochę podokuczać.
- A żebyś ty nie dostała za chwilę focha.
Szturchnęłam go w ramie po czym uniósł mu się kącik ust. Była godzina 15:00 więc musiałabym powoli się ogarniać, stwierdziłam iż wezmę małą torbę aby do niej wsadzić książkę od angielskiego, zeszyt i piórnik następnie przebrałam się w dżinsy i luźną koszulką dlatego iż byłam jeszcze w piżamie a włosy spięłam w zwykłą kitkę aby nie przeszkadzałyby mi włosy po czym padłam jeszcze na łóżko ponieważ było jeszcze sporo czasu przed wyjazdem.
- Hej nie śpij zbieraj się.
Wystraszyłam się gdy nagle wszedł do mojego pokoju Tony. Wstałam na swe nogi i zabrałam torbę z rzeczami a później udałam się do salonu w którym czekał Tony i Marco.
- Przed wyjazdem musimy sobie przypomnieć zasady.
Pokazał otwartą dłonią abym usiadła przy stole i też tak zrobiłam lecz Tony stał zdziwiony.
- Ustawiliście jakieś zasady o których nie wiem?
- Milcz.
Zwróciłam się do niego po czym on jedynie spuścił głowę.
- A więc nie...
Przerwałam mu wypowiedź którą planował rozpocząć.
- Nie piję, nie palę, nie ćpam, nie całuję się i także pamiętam że nie chcesz być wujkiem w młodym wieku coś jeszcze pominęłam czy wszystko zapamiętałam?
Wyliczałam na palcach te wszystkie zasady.
- Jezusie dużo rzeczy nie wiem.
Podrapał się Tony po głowie nie wiedząc o co chodzi.
- Chciałbym abyś była przed 22:00 w domu, rozumiemy się?
- Ja tego dopilnuję.
Wtrącił się Tony.
- I w to nie wątpię a teraz możecie już jechać ponieważ jest już późno a o tej porze mogą być korki na drodze.
Przytaknęliśmy głowami na co ruszyliśmy do garażu i po chwili byliśmy w trasie. Po paru minutach wyjeżdżaliśmy w jakąś uliczkę a następnie zaparkowaliśmy pod dość sporym domem lecz nie takim jak nasz.
- Słuchaj godzina 21:40 masz już tu czekać, jak cię nie będzie to wiesz że masz przejebane?
- Tak tak wiem, coś jeszcze chcesz dodać?
- Nic już możesz iść.
Pożegnałam się z nim i wyszłam z samochodu a następnie chciałam napisać sms do Jake'a że już jestem jednak że on już czekał we drzwiach.
- No witam witam zapraszam do mego domu.
W środku wyglądał inaczej niż na zewnątrz, salon miał dużo mniejszy niż nasz lecz także miał dwupiętrowy dom z czego na dole miał salon z otwarciem na kuchnię oraz jadalnie a na górze znajdowała się reszta.
- Mieszkasz sam?
Zdziwiłam się iż nie mieszkał z rodzicami czy kimkolwiek.
- Jakby to mówiąc mieszkam sam lecz chatę dostałem od rodziców.
- Aha okej? Zaskakujesz mnie coraz bardziej i bardziej.
- Taki już mam urok.
Zaśmialiśmy się oboje a następnie udaliśmy się na górę.
- A więc zapraszam do mego pokoju.
Wpuścił mnie pierwszą jak na dżentelmena przystało, pokój był w wielkości Tony'ego lecz miał o wiele mniej rzeczy niż mój brat jednak że wydawało mi się że mają takie same biurka i komputery nie miałam pojęcia, łóżko było wysokie lecz i miękkie ale moje jest i tak lepsze ponieważ było większe.
- A więc jak chcesz aby wyglądała nasza prezentacja?
- Hm myślałem nad animacją aby trochę urozmaicić tej jej pierdolone gadanie.
Okej mieliśmy te same zdanie na temat nauczycielki angielskiego.
- Ciebie też ta baba wkurwia?
- Ani nie pierdol mam jej już dość, ciągle robi jakiś problem o byle gówno.
Zaśmiałam się na jego odpowiedź.
- Siadaj na fotel a ja idę po jeszcze jeden.
Wskazał mi na obrotowy fotel gamingowy po czym chętnie zasiadłam na niego a po paru minutach chłopak był z tym samym lecz innym kolorem. Minęła godzina zanim znaleźliśmy jakiekolwiek informację więc ja układałam na osobnej kartce zdania które Jake przepisywał do komputera, gdy już wymyśliłam wszystkie zdania to postanowiłam iż będę spoglądać jak chłopak zajmuję się animacją.
- Wszystko już okej jakby że po tej sprawie w szkole?
- Jakby ci to powiedzieć, psychicznie jest pół na pół a fizycznie już lepiej.
Nagle obrócił się w moją stronę.
- Jak psychicznie pół na pół?
- Wszystkie te sprawy się mieszają śmierć mamy, kolejne pobicie, próba gwałtu przez moje nazwisko i tym kim jestem.
- Chwila chwila jak kolejne pobicie? Czyli już byłaś pobita?
- O boże znów muszę tłumaczyć powiem ci to w dużym skrócie. A więc ze mnie i mojej mamy śmiano się że jesteśmy biedni pewnego dnia zaszło to za daleko wymknęłam się w nocy z domu, zaszłam do nich z czego ja skończyłam ze stłuczonym żebrem a oni ze śliwami pod oczami na koniec naszej pięknej rozmowy pogroziłam im i już więcej się nie odezwali.
Słuchał tego ze zdziwieniem.
- Okej teraz to ty mnie zdziwiłaś.
Zaśmiałam się na jego odpowiedź. Teraz był idealny moment aby pobawić się w detektywa.
- A właśnie mam do ciebie pytanie czy mogłabym je zadać?
- Ależ oczywiście słucham cię.
Wyciągnęłam telefon po czym odpaliłam zdjęcie które zrobiłam fotografii u Tony'ego w pokoju.
- Z kim i dlaczego jesteś na tym zdjęciu wraz z moimi braćmi?

The Devil EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz