Przez kolejne dwa dni mijaliśmy się z Victorem, nie wymieniając między sobą ani słowa. Widywałam go, jak szybkim krokiem przemierzał korytarz. Zamykał się w gabinecie lub wychodził z domu w towarzystwie jakiś ludzi. Słyszałam, jak późno wracał do sypialni, a gdy się budziłam, już go nie było. Zawsze, gdy te kilka sekund dane było mi dostrzec jego niewzruszoną twarz, wyglądał na zmęczonego. Próbował się maskować, udając czujnego, ale wystarczyło mu się uważnie przyjrzeć, aby zobaczyć powieki, które miały ochotę opaść i nie otwierać się przez kilka godzin.
Gdy Victor pracował, ja spędzałam czas w sypialni, ogrodzie lub w jadani. Carla i Hector również zniknęli. Przy posiłkach towarzyszyli mi Oscar i Kenza. Kobieta nadal obdarzała mnie chłodną obojętnością. Rozmowa w kuchni nie zmieniła nic w naszych relacjach.
- Czy Victor wróci na noc? – Głos Kenzy wyrwał mnie z letargu, choć kobieta zwróciła się do brata.
Wszystkie posiłki odbywaliśmy w milczeniu. Sporadycznie jedynie odzywał się Oscar, starając się wymusić z nami interakcję, choć obie nie miałyśmy na nią ochoty.
- Ma dzisiaj kolację w katarskiej ambasadzie w Madrycie. Jeżeli nie przeciągnie się do późnych godzin, to pewnie wróci. Wziął samolot – wyjaśnił Oscar.
Kenza pokiwała głową i wróciła do przesuwania widelcem po swoim talerzu.
W tym samym momencie wszyscy zwróciliśmy się w kierunku okna, za którym błysnęło, a po kilku sekundach rozległ się grzmot. Nie musieliśmy też długo czekać na deszcz. Przyroda zdecydowanie go potrzebowała. Od kilku dni panowały ciężkie upały, nawet jak na Hiszpanię. Słońce i bezchmurne niebo pokazywały ogrom swoich możliwości. Natomiast powietrze stało się ciężkie i męczące. Nadeszła pora oczyszczenia.
Odeszłam od stołu, życząc swoim towarzyszom kolacji dobrej nocy.
Jak tylko wyszłam na korytarz i wykonałam kilka kroków moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. Dom był wielki. Na zewnątrz szalała burza, a ja zaczęłam zwracać większą uwagę na otaczające mnie dźwięki. Wbiegłam po schodach i przyśpieszyłam po dotarciu na piętro. Usłyszałam skrzypnięcie, następnie kolejny hałas, który wydawał się nienaturalny. Nawet wydawało mi się, że coś uderzyło od wewnątrz o drzwi, przy których przechodziłam. Nie wierzyłam w duchy czy inne zjawy, lecz nie czułam się pewnie. Miałam oczy dookoła głowy. Ulżyło mi dopiero, kiedy znalazłam się w sypialni.
Ze względu na przedłużający się powrót Oscara z miasta, kolację zjedliśmy dość późno. Dlatego powoli zaczęłam przygotowywać się do snu. Wzięłam prysznic. Umyłam włosy, więc po opuszczeniu kabiny i nałożeniu na nie kosmetyków do pielęgnacji zaczęłam je suszyć. Złapałam się na tym, że wszystko wyglądało normalnie. Jak każdego wieczora, w swoim mieszkaniu, brałam prysznic, korzystałam z kosmetyków i zamierzałam coś przeczytać lub obejrzeć film.
To były wyłącznie pozory.
Przebierając się w piżamę, usłyszałam uderzenie czegoś ciężkiego o podłogę. Dobiegało zza zamkniętych drzwi do sypialni. Początkowo zastanawiałam się, czy się nie przesłyszałam, w końcu na zewnątrz szalała burza. Gdy dotarło do mnie głośne stęknięcie, byłam pewna, że się nie przesłyszałam.
Ostrożnie otworzyłam drzwi, powtarzając sobie, że zjawy nie istniały. Starałam się zachowywać jak najciszej. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Moje ciało napięło się nieświadomie, więc gdy rozbrzmiał grzmot, krzyknęłam. W tej samej chwili mój wzrok zarejestrował Victora, siedzącego na łóżku. Dźwięk, który wydobył się z mojego gardła, nie zrobił na nim wrażenia, gdyż skupiony był na zdejmowaniu butów. Pochylał się do przodu, wkładając w prostą czynność zbyt wiele wysiłku.

CZYTASZ
Izabela
RomanceSara wiedzie dość spokojne życie . Wszystko zmienia się za sprawą jednego telefonu z informacją, że ciało jej młodszej siostry zostało wyłowione z rzeki w Sewilli. Świat wali się kobiecie na głowę. Czuje, że wraz ze śmiercią siostry utraciła część s...