Rozdział 25.

1K 89 6
                                        

Coś niewyobrażalnie irytującego pikało gdzieś blisko. Zapach docierający do mojego nosa również nie należał do przyjemnych. Nie śmierdziało, ale zdecydowanie nie było to nic naturalnego. Może właśnie dlatego bolała mnie głowa, a żołądek nieprzyjemnie mocno się zasysał. Jednak nie były to jedyne symptomy złego samopoczucia. Bolało mnie całe ciało, nigdy też nie miałam tak bardzo suchych ust. Coś zdecydowanie było nie tak.

Bardzo powoli otworzyłam oczy. Powieki również opierały się przy współpracy. Zobaczyłam białe ściany. Na suficie zamontowano lampę, która raziła mnie w oczy.

Stopniowo wszystko zaczynało być bardziej wyraźne i lepiej słyszalne.

Leżałam na pojedynczym łóżku, okryta do pasa kołdrą. Wokół mnie rozstawiono różny sprzęt medyczny. Niektóre monitory były włączone, inne pozostawiono z czarnymi ekranami.

Byłam w szpitalu.

Nie pamiętałam, co się wydarzyło.

Miałam na sobie szpitalną koszulę, zabandażowane oba nadgarstki, a także wbitą w rękę igłę dostarczającą mojemu organizmowi krew znajdującą się w plastikowym woreczku. Jakby tego było mało, spod koszuli wystawały przypięte do piersi diody, a od nich odprowadzono kable prawdopodobnie do sprzętu monitorującego pracę mojego serca.

Przesunęłam głowę w prawo w tym samym momencie, w którym Victor siedzący na fotelu pod ścianą otworzył oczy. Nie miałam pojęcia, kto z nas był bardziej zaskoczony widokiem tego drugiego.

- Sara – wyrzucił z siebie z ulgą. Zerwał się z fotela i podbiegł do łóżka. – Jak się czujesz?

- Średnio – odparłam zdezorientowana. – Dlaczego jestem w szpitalu?

- Strasznie się o ciebie bałem. – Jego głos zadrżał.

Próbowałam odtworzyć jakiekolwiek wspomnienie. Pamiętałam naszą kłótnie, ale nie wiedziałam, czego dotyczyła. Przed oczami stanął mi obraz jeziora i jakiegoś drewnianego domu. Było też strasznie dużo emocji.

Zacisnęłam mocno powieki, czując nasilający się ból głowy.

- Panie doktorze, obudziła się.

Otworzyłam oczy do połowy i ujrzałam starszego mężczyznę w kitlu lekarskim.

- Serce pracuje w normie. Zna pani swoje imię i nazwisko? – zapytał. – Jeżeli tak, proszę je podać. – Lekarz sprawdzał coś na aparaturze.

- Sara Abart – wyszeptałam.

- Musi pani odpoczywać, aby zregenerować organizm. Teraz możemy przeprowadzić konsultację psychiatryczną. Poślę po specjalistę.

Mój umysł pracował w zwolnieniu. Dopiero, gdy lekarz opuścił salę, dotarło do mnie, że wspomniał o konsultacji psychiatrycznej.

- Co się stało? – zapytałam nieco głośniej niż wcześniej. Siła powoli wracała do mojego głosu.

Twarz Victora przybrała wyraz, którego nigdy wcześniej na niej nie widziałam. Wpatrywał się we mnie z troską, ale również strachem. W szarych oczach dominował smutek.

- Znalazłem cię w wannie – zaczął ostrożnie. – Lekarze powiedzieli, że w ostatnim momencie udało mi się cię uratować. – Był przejęty. – Miałaś podcięte żyły i wykrwawiałaś się do wanny napełnionej wodą.

Poczułam silny ścisk w klatce piersiowej. Momentalnie wszystkie wspomnienia zaczęły wracać, przynosząc ze sobą ból. Pamiętałam przyjęcie, awanturę w gabinecie i to czego dowiedziałam się o Hectorze. Czarna dziura stawała się coraz jaśniejsza, dlatego w ciągu kilku sekund każda emocja przypomniała o sobie. Mój oddech stawał się płytszy. Miałam przed oczami to, jak uciekałam od Victora, a następnie podróż motorówką, naszą rozmowę. „Myślę, że się w tobie zakochałem', pamiętałam jego wyznanie.

IzabelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz