PRZEZNACZENIE JEST DO KITU

271 12 244
                                    

Radzę czytać uważnie 🤭
TW: rozdział bez korekty, bo jestem śpiąca
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

– To jak to jest z nami, Mistrzu? – zapytała nastoletnia posiadaczka czarodziejskich kolczyków, które dawały jej potęgę kreacji. Wpatrywała się właśnie w swojego mentora, wielkiego mistrza Fu, ostatniego członka Zakonu Strażników. Powiedzieć, że ten mężczyzna przeszedł sporo, to jak stwierdzić, iż Jowisz jest całkiem spory w porównaniu do Merkurego. Kompletny eufemizm.

Ten ponad stuletni starzec doświadczył już chyba wszystkiego. Porażki. A raczej wielu, wielu niepowodzeń. Wielu pomyłek, niewybaczalnych wręcz błędów i... Miłości. Tego również nasz Wang Fu zaznał i to za mocno.

Ale nie o tym teraz opowiadam. Nie te czasy, a o tamtych mężczyzna wolałby móc już zapomnieć. Dlatego też podświadomie czekał na Alzheimera. Należało to do wielu jego dziwactw.

Kolejnym było gadanie z latającymi, zwierzęcopodobnymi stworzeniami, dającymi supermoce.

– Wiesz, droga Marinette, nie mogę zaprzeczyć, iż jesteście sobie przeznaczeni.

– Bzdura, a ma pan jakiś, nie wiem, radar? Wykrywacz bratnich dusz? Wykrywacz przyszłych małżeństw? Nie! – wytknęła mu zirytowana dziewczyna. Tak szybko, jak jej relacja z partnerem w walce zdążyła się naprawić, tak szybko wrócili na stare tory i przed ostatnim pożegnaniem, chłopak wyraźnie zaznaczył, czego oczekuje od planowanego, ryzykownego spotkania. Dziewczyna zaś zbeształa go, a następnie psiocząc na chłopaka w myślach, wróciła do domu. Siedząc w kryjówce Strażnika, tylko przez chwilę czuła się pewna swoich słów. Przecież tamten starzec chodował latające stwory! – No chyba, że pan ma, czy coś... – potarła dłonią o rękę.

– Nie mam – zaśmiał się Chińczyk. – Ale takie rzeczy się wie, droga Marinette. Nie opowiadałem ci nigdy o poprzednich posiadaczach miraculów kreacji i destrukcji?

– No... Nie. Obstawiam, że się kochali, tak?

– No co ty! Nienawidzili się. Przynajmniej, dopóki posiadali swoje moce. Wiesz, ceną za używanie tej potęgi było dla nich to, że nie mogli być razem. Żadko kiedy znajdowałem Biedronki i Czarnych Kotów z krwi i kości, zazwyczaj byli to przypadkowi ludzie. Dlatego też ta siła nie płynęła w ich żyłach, nie potrafiliby okiełznać tak potężnej mocy, będąc ze sobą blisko. Wiesz z autopsji, iż silniejsza jesteś w obecności Czarnego Kota. Dlatego też kwami wykorzystywały pewną sztuczkę, która psuła między nimi relacje.

– Zaraz... – zamyśliła się nastolatka. – Ale przecież my z Kotem jesteśmy przyjaciółmi. Może i mnie wkurza, ale go uwielbiam. Z resztą ten palant mnie kocha!

– Nie słuchasz mnie uważnie – Wang pokręcił głową z politowaniem. – Mówiłem o posiadaczach wybranych całkowicie przeze mnie, bez udziału samych kwami. Wybierając ich zazwyczaj się na tym przejeżdżałem, więc gdy Władca Ciem zaczął atakować Paryż zdecydowałem się odnaleźć tych posiadaczy, który faktycznie są do tej roli przeznaczeni. I znalazłem was. Chociaż... cóż... Nie sądziłem, że będzie mi dane użerać się z nastolatkami.

– Oj daj spokój, Mistrzu, masz telenowelę roku.

– No tak, zapomniałem, że wasze dramaty są lepsze, niż większość seriali na Netflixie – zaśmiał się starzec.

– No jasne. A teraz niech pan dokończy w końcu tamtą opowieść.

– No to z tymi prawowitymi posiadaczami jest nieco inaczej. Nie pamiętam kiedy ostatnio Biedronka i Czarny Kot z krwi i kości żyli równocześnie na ziemii. Ja tego nie doświadczyłem. Zazwyczaj się mijali, a teraz... Wy byliście kompeltną anomalią i nie do końca wiedziałem jakie mieć do was podejście. I jak potoczą się wasze relacje. Przestudiowałem wiele ksiąg, astrologię, numerologię i runy przeznaczenia...

Let's rise to the stars ~ MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz