POWÓDŹ

161 11 34
                                    

Emily Agreste dobrze wiedziała jak złamać Gabriela na tyle, by ten wywołał ogromne zamieszanie. Z resztą sam pierwszy punkt starannie opracowanego planu nadzwyczaj jej się podobał - na sama myśl o satysfakcji, jaką miała poczuć, aż przechodził ją dreszczyk ekscytacji. Trochę to przypominało pierwszy występ publiczny lub przejażdżkę rollercoasterem, chociaż... dotyczyło czegoś zupełnie innego.

Blondynka znała rezydencję oraz swojego męża na wylot, więc bez większych problemów poruszała się po budynku w celu zapoznania zawartości skrytek Gabriela i skali jego tajemnic. Dziwiło ją to, iż przez kupę czasu udawało mu się ukrywać alter ego przed własnym synem.

Właśnie. Adrien. Kwestia udawanej ciąży wciąż pozostawała nierozwiązana, a sama Emily musiała się starać, by zachowywać się odpowiednio. Chociaż omal się nie zdemaskowała, gdy dostała od Félixa oraz jakiejś jego ukraińskiej przyjaciółki koszyk pełen akcesoriów - w tym majtek przed i po ciążowych.

Podeszła właśnie do mechanizmu, mającego otworzyć przejście do podziemii. Z jednej strony zaskoczyło ją to, że Nathalie miała dostęp do wszystkiego, a z drugiej...

Była, ku nieszczęściu biednej pani Agreste, jego przyjaciółką. Miała swoją wiedzę i swoje przywileje.

Zagrażała jej.

Blondynka, a raczej wtedy ciemnowłosa zjechała windą na sam dół. Gdy rozsunęły się szklane drzwi, upewniszy się, iż projektanta nie było w okolicy, ruszyła przed siebie. Po drodze, czując się już bardziej swobodnie, mogła pozbyć się kamuflażu, aby choć chwilę pobyć sobą.

Aby wykonać zadanie, mając własną twarz.

Wykorzystywanie wizerunku Nathalie kosztowało Emily wiele energii, gdyż przy okazji musiała przytrzymywać swoją iluzję. Potrzebowała odpoczynku od magii.

Stanęła nad maszyną podtrzumującą kiedyś ją, a teraz Nathalie przy życiu. Dobrze wiedziała, że gdyby nie tamto przeklęte ustrojstwo, to już by jej na świecie nie było. Uśmiechnęła się.

Czarne kosmyki opadały na twarz asystentki Gabriela. Jej klatka piersiowa ledwo się unosiła, lecz, jak wyczuła blondynka, oddychała miarowo. I choć wydawałoby się, iż możył ją sen, pani Agreste dobrze wiedziała, że jest ona całkowicie świadoma.

Słyszy. Czuje. Wie.

- Myślałaś, że serio dasz radę mnie pokonać? - zaśmiała się. - Za pierwszym razem też ci się nie udało.

Jakoś nie zdziwiło jej to, iż nie otrzymała odpowiedzi. W końcu jej rozmówczyni pozostawała sparaliżowana.

- Nie mam już siły ciągle cię kryć, Nath - wzniosła oczy ku niebu. Następnie znów na nią. Uśmiechnęła się.

Osoby trzecie patrzące na to od razu domyśliłyby się jak nieczyste są jej zamiary.

- Przykro mi, złotko - przekrzywiła głowę. - Pocieszę cię chociaż tym, że twój ukochany Gabbie niedługo do ciebie dołączy.

Wyciągnęła wtyczkę doprowadzającą prąd do urządzenia.

***

Félix, jako że nie miał żadnych szkolnych planów tego dnia, zabrał się na wycieczkę do centrum sztuki. Zawsze fascynowały go osoby, potrafiące wyrażać uczucia przetwarzając je na rzeczy materialne. Z resztą jego dziewczyna pisała wiersze. Uwielbiał to.

Gdy tylko przekroczył próg budynku, w jego nozdrza uderzył ostry zapach środka utrwalającego farbę. Uśmiechnął się. Ktoś właśnie malował.

Let's rise to the stars ~ MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz