NOWA UCZENNICA

213 14 160
                                    

Znacie to uczucie, gdy zamykacie pewny rozdział w swoim życiu, aby rozpocząć inny, całkowicie nowy? Czasem jest to wyjątkowo bolesne, szczególnie, gdy zżyliśmy się z miejscami i postaciami z poprzedniego "sezonu" naszej egzystencji, ale nic nie trwa wiecznie. Czasem trzeba wiedzieć, kiedy się pożegnać i postawić kropkę przy ostatnim zdaniu. Wiem, że to boli, nawet bardzo, ale nie mamy wyboru. Życie toczy się dalej, wszyscy mają swoje zmartwienia, nawet gdy nam świat się zawalił. Trzeba płynąć z nurtem tej rzeki z nadzieją, iż może być lepiej. Bo być może doprowadzi ona nas nad jakąś piękną, śródziemnomorską plażę?

Kiedy mamy tego świadomość lub ten poprzedni rozdział nie należał do najlepszych, cieszymy się z takowych zmian. Widzimy w nich szansę na lepszą przyszłość, którą faktycznie są.

Adela miała okazję na odegranie roli, o której zawsze marzyła. Po kilku latach dość traumatycznego poszukiwania szczęścia w wolności, dziewczyna odnosiła wrażenie, iż w końcu mogła je odnaleźć. Jako Katia Klymenko, uczennica paryskiego liceum ogólnokształcącego.

– Adela? – z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciela po drugiej stronie słuchawki. – Słyszysz mnie?

– Co? – uderzenie o rzeczywistość po upadku z wieży marzeń było wyjątkowo bolesne. Zapewne zirytowałaby się, gdyby nie spełniła się perspektywa spełnienia tych pragnień. I gdyby księżniczka nie miała ich tuż przed swoim zadartym nosem.

– Pytam, czy dasz radę – szatynka wręcz słyszała to, jak blondyn przewrócił oczami.

– Tak, tak. Daj mi tydzień, a opanuję tę szkołę.

– Mhm, napewno – sarknął. Po chwili jednak odpowiedział całkowicie szczerze, z troską. – Powodzenia.

– Dziękuję.

Dziewczyna rozłączyła się, wzięła głęboki wdech, a następnie przekroczyła próg placówki. Od razu uderzyła ją mieszanka zapachów perfum, wód kolońskich i wszystkiego innego. W dodatku hałas, zgiełk i duchota.

W skrócie każde liceum, jakie istnieje na tej planecie.

Cóż, wejście tam wcale nie wyglądało tak, jak wyobraziła to sobie Hiszpanka. Liczyła na coś w stylu tych wszystkich amerykańskich musicali, w których ludzie odwracają wzrok w kierunku nowej uczennicy, zaczarowani jej nazdwyczajnym urokiem...

Nikt nawet na nią nie zerknął.

Przełknęła ślinę i ruszyła przed siebie. Pamiętała, aby trzymać głowę wysoko, pokazując swoją pozycję w społeczeństwie. Czekała, aż ktoś do niej podejdzie, zaczepi ją, cokolwiek... Ale nic z tego nie miało miejsca, więc księżniczka musiała wziąć sprawy w swoje ręce.

Upatrzyła sobie na korytarzu pewnego przystojniaka, otoczonego haremikiem dziewczyn. Obrała go za cel idealny. Musi być popularny – pomyślawszy to, ruszyła w kierunku swojej ofiary.

– No witam, witam – uśmiechnęła się szeroko, dość ostentacyjnie wpychając się w grono adoratorek bruneta, przez co jedna z nich omal się nie przewróciła, przeklinając pod nosem. – Doznałeś właśnie zaszczytu poznania mnie jako pierwszy z zacnych uczniów tej placówki.

– Kim ty w ogóle jesteś? – burknęła jakaś tleniona blondynka, zaś obiekt zainteresowania samozwańczej Katii cmoknął ustami.

– Ja? – oburzyła się szatynka, okazując jak najbardziej tylko potrafiła pogardę skierowaną w jej stronę. – Ja jestem kimś komu możesz co najwyżej stópki wylizać.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, zaś dziewczyna nie do końca potrafiła zrozumieć, co ich tak rozbawiło.

– Za kogo ty się uważasz, hę? – mruknęła ta sama blondynka, a Adelę korciło, aby poderżnąć jej gardło.

Let's rise to the stars ~ MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz