11 kwietnia 1912 roku
- Błagam! Nie mogę tutaj zostać.
- Proszę zachować spokój. Miał pan wystarczająco dużo czasu, by opuścić pokład. Statek za kilka minut wypłynie. Następna możliwość zejścia na ląd będzie dopiero w nowojorskim porcie. – Marynarz spojrzał na Brodie'go ze współczuciem.
- Niech się pan nade mną zlituje, proszę.
- Przykro mi, nie jestem w stanie panu pomóc.
McGregor z całej siły uderzył pięścią w poręcz, która chroniła pasażerów przed wypadnięciem za burtę. Spojrzał na irlandzkie zabudowania, które za moment staną się prawdopodobnie na tyle małe, że znikną za horyzontem.
„Nie jesteś niczemu winna, Maggie. To wszystko przeze mnie. Obiecuję ci, że zobaczysz jeszcze nie tylko Tristana, ale i mnie. A kiedy to się wydarzy... Pewnie nie będę umiał znaleźć odpowiednich słów, by przeprosić cię za to, że już na samym początku nie byłem w stanie dotrzymać przysięgi małżeńskiej".
Brodie miał wrażenie, że utknął w jakiejś okropnej pułapce, z której nigdy nie będzie w stanie się wydostać. „Po co w ogóle schodziłem do maszynowni? Gdybym został na górze..."
Zerwał się z miejsca i zaczął biec w kierunku mostku kapitańskiego.
- Gdzie jest kapitan? – wrzasnął do stojącego przy wejściu oficera.
- Nie może pan tutaj...
-GDZIE JEST SMITH?!
- Przy kole sterowym. Ale nie wolno mu teraz przeszkadzać.
Brodie przepchnął mężczyznę na bok i wdarł się do pomieszczenia. Kapitan spojrzał na niego z przerażeniem w oczach.
- Panie kapitanie, nie może pan uruchomić silników!
- Słucham? Kim pan jest? Kto pana tutaj w ogóle wpuścił?!
- McGregor. Jestem inżynierem. Projektowałem silniki tego statku. Ale to nie jest teraz istotne. Zabraniam panu wypłynąć z portu!
- Jeżeli to jest jakiś kiepski żart, to gorzko pan tego pożałuje.
- Proszę wezwać pana Thomas'a Andrews'a, jeżeli mi pan nie wierzy. On wszystko potwierdzi.
- Murdoch, poślij po niego. - Edward Smith zwrócił się szorstkim tonem do pierwszego oficera.
Po kilku minutach Andrews zjawił się na mostku.
- Dzień dobry panie kapitanie. Witam panie McGregor. Ponoć jestem wam w czymś potrzebny?
- Panie Andrews, dostałem rozkaz od tego mężczyzny, by za wszelką cenę nie uruchamiać statku. – Kapitan spojrzał z pogardą na Brodie'go.
- Wczoraj byłem w maszynowni, żeby sprawdzić, jak działają skonstruowane przeze mnie i Wildinga silniki. Zauważyłem wtedy coś bardzo niepokojącego. – McGregor czuł, że robi się coraz bardziej zdenerwowany.
- Wie pan coś na ten temat, panie Andrews?
- Ależ skąd, panie kapitanie! Nikt mi niczego nie zgłaszał. Panie McGregor, może to pan jakoś wyjaśnić?
- To jest niewidoczne gołym okiem. Jednak istnieje ogromne prawdopodobieństwo katastrofy.
Brodie wziął głęboki wdech, spojrzał na współrozmówców i kontynuował.
- Proszę mnie posłuchać. Podejrzewam, że awaria mogła powstać jeszcze w Belfaście. Nie wiem, czy to rozkaz kapitana, ale robotnicy wrzucają do kotłów więcej węgla niż jest to potrzebne. To może doprowadzić do tragicznego w skutkach pożaru.
![](https://img.wattpad.com/cover/347904044-288-k832453.jpg)
CZYTASZ
Lady McFarlane (zakończone / v. 1)
ChickLitLiteracki debiut Tarn Hutton. To opowieść o życiu, miłości i o mocy jaką jest rodzina. XX-wieczna Szkocja i rodzinna tajemnica skrywana przez nestorkę rodu Kinghorn. Lady McFarlane, po podjęciu jednej z ważniejszych dla niej decyzji, postanawia p...