Rozdział XXI - lipiec 1919 roku

89 96 37
                                    

21 lipca 1919 roku

Anthony dotarł do Londynu o godzinie drugiej piętnaście po południu. Dostał się tutaj pociągiem z Edynburga. Zważywszy na to, że połączenie między Kinghorn a stolicą Szkocji nie należało do najprzyjemniejszych, to podróż do stolicy Anglii odbyła się w całkiem znośnych warunkach.

Zszedł na platformę peronu i udał się w kierunku głównej hali. Po kilku minutach ustawił się w kolejce, chcąc kupić bilet na przejazd. Nie miał dużo czasu. Od jednego z pasażerów dowiedział się, że najbliższy pociąg w wybranym przez niego kierunku odjeżdża dwadzieścia minut po trzeciej. Podciągnął rękaw marynarki i spojrzał na zegarek. Zostało mu dokładnie sześćdziesiąt minut na kupienie biletu i znalezienie pociągu. Nie zdąży. Kolejka jak na złość przesuwała się nazbyt powoli.

McFarlane poczuł, że zaczyna się denerwować. Dawało mu o tym znać intensywne drżenie dłoni. Zaplótł je przed sobą i zrobił krok do przodu. Wychylił się przez ramię mężczyzny stojącego przed nim, by sprawdzić, którym z kolei jest oczekującym. Jedenastym. Niedobrze. Jeżeli kasjerka nie dołoży starań i nie przyspieszy, będzie zmuszony zmienić swoje plany, a tego bardzo nie lubił. Nie mógł pozwolić na to, żeby przez jakąś durnotę za ladą spóźnić się na pociąg.

Kilka minut zajęło mu wyperswadowanie dziesięciu osobom, że to on powinien mieć możliwość, jako następny, kupienia biletu na przejazd. Nie sądził, że mu się to uda, jednak jakimś cudem wszyscy zrobili krok do tyłu, przepuszczając Anthony'ego przodem. Wyrecytował kasjerce jednym tchem, że potrzebuje biletu na przejazd do Paryża, przy okazji pytając się, czy może od razu zakupić bilet na podróż Orient Express'em. Kasjerka nie robiła problemu. Na jego prośbę, wybiła mu bilet z Londynu do Paryża i z Paryża do Konstantynopola. Nadal nie wiedział, na której stacji wysiądzie, więc postanowił kupić bilet na całą trasę. Dla bezpieczeństwa. McFarlane podał kobiecie banknot i machnął ręką na znak, że nie oczekuje reszty. Odwróciwszy się, ukłonił się oczekującym w kolejce, uchylając nieco ponad głowę swój kapelusz na znak podziękowania za wyrozumiałość z ich strony.

Schowawszy bilet do wewnętrznej kieszeni marynarki, poklepał się po niej, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. Portfel, bilet, papierośnica i piersiówka - są. W porządku. Odwrócił się w kierunku schodów, spojrzał ostatni raz na zegar i powolnym krokiem zszedł schodami na peron, z którego będzie mógł odjechać w swoją ostatnią podróż.

* * *

Lady McFarlane usiadła wygodnie w fotelu w bibliotece. Okryła kocem nogi, założyła na nos swoje okulary i otworzyła książkę na stronie, na której ostatnio skończyła. Zignorowała fakt, że nie pamiętała, co działo się w fabule, zanim włożyła zakładkę ostatnim razem, kiedy ją czytała. Nie było to dla niej istotne. Liczyło się wyłącznie to, żeby zająć czymś myśli. Problemem było to, że w żaden sposób nie mogła się skupić. Zerknęła na okładkę. "Antoniusz i Kleopatra" William Shakespeare. "Co za paradoks! Musiałam akurat chwycić za historię skazanej na klęskę miłości rzymskiego wodza i egipskiej królowej?" skarciła się w duchu. Miała przed sobą najsłynniejszy romans w historii starożytnej, a zarazem jedną z najdłuższych sztuk Shakespeare'a. Czterdzieści scen, które opisywały najważniejsze wydarzenia burzliwego związku Kleopatry i Antoniusza, ostatnich lat republiki rzymskiej i niepodległego Egiptu, nakreślone w szerokiej panoramie od Aleksandrii w Egipcie, przez Italię po Grecję.

Odłożyła książkę na bok, tracąc na nią jakąkolwiek ochotę. Odchyliła lekko głowę, ogniskując swój wzrok na zdobionym suficie. Śledziła wzrokiem każdy ornament, jakby próbowała odnaleźć wyjście z labiryntu. Ktoś lekko zapukał do drzwi.

Lady McFarlane (zakończone / v. 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz