Rozdział X - 13 lipca 1919 roku

1.8K 110 62
                                    

Lady McFarlane weszła do biblioteki. Miała zamiar, jeszcze przed śniadaniem, sprawdzić jedną rzecz w dokumentach. Kiedy otworzyła drzwi do pokoju zobaczyła na sekretarzyku porozkładane rzeczy, nad którymi pochylona była dosyć wysoka dziewczyna. Miała starannie spięte włosy, a na sobie założony uniform, który nosiły pokojówki.

Margaret głośno odchrząknęła, chcąc zwrócić uwagę na to, że weszła do pomieszczenia.

- Można wiedzieć, co panna tutaj robi?

- Nazywam się Cora Swan. Jestem nową pokojówką. Zaczęłam pracę kilka dni temu. Ochmistrzyni poprosiła mnie, żebym przetarła kurze na regałach.

- Dziwne, że nie przedstawiono mi ciebie. Poza tym nie wiedziałam, że do waszych zadań należy także przeglądanie archiwum rodu Kinghorn.

- Najmocniej przepraszam. Te dokumenty już tutaj leżały, kiedy weszłam.

- Powinnaś je zatem poskładać i odłożyć na miejsce, ewentualnie nie zwracać na nie uwagi, bo skoro są rozłożone, to znaczy, że ktoś może z nich korzystać.

- Przepraszam – pokojówka zlękła się.

- Ludzie już tacy są. Zawsze szukają rzeczy, które w ogóle nie powinny ich obchodzić. Cora Swan, dobrze usłyszałam?

- Tak, ma'am. Pani musi być za to podopieczną pokojowej O'Reilly.

- Kim? – Margaret uniosła wysoko brwi. – Podopieczną?

- Deidre mówiła, że wróciła do opieki nad starszą kobietą. Ale pani nie wygląda na taką, która potrzebuje pomocy. Nie wygląda też pani na starą. Margaret McFarlane, prawda?

- Proszę natychmiast opuścić to pomieszczenie i nigdy więcej nie pokazywać mi się na oczy!

- Już niech się pani tak nie denerwuje. Nie zdążyłam jeszcze poznać wszystkich domowników. Deidre pewnie chodziło o pani matkę.

Lady McFarlane zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Kiedy się lekko uspokoiła, podeszła do sekretarzyka. Zobaczyła, że dziennik Sheili McFarlane jest otwarty akurat na stronie, gdzie znajdował się list do jej zmarłego męża, Anthony'ego. Odwróciła się gwałtownie w kierunku pokojówki.

- Ruszałaś coś tutaj?!

- Tylko się przyglądałam.

- Nie kłam!

- Ale proszę pani! Ja naprawdę niczego nie ruszałam!

- To gdzie jest list, który znajdował się w tym zeszycie?

- Nic mi nie wiadomo na jego temat, ma'am.

- Albo w tej chwili się przyznasz, albo idziemy do hrabiego. To będzie twoja ostatnia rozmowa z kimkolwiek w tym domu! Decyduj.

- Wczoraj wieczorem byłam dołożyć drewna do kominka w gabinecie hrabiego. Widziałam jak pochylał się nad jakimiś dokumentami. Może to jemu był potrzebny.

- Za mną.

- Ale...

- Nie radzę ci w tym momencie ze mną dyskutować. Powiedziałam, za mną!

Lady McFarlane chwyciła mocno pokojówkę za ramię i sprowadziła ją na dół. Otworzyła z impetem drzwi do gabinetu swojego syna i przepuściła przez nie służącą.

- Co się tutaj wyprawia, mamo?!

- Ty mi lepiej powiedz, Tristan.

- Z chęcią bym ci wyjaśnił, gdybym tylko znał powód tego wtargnięcia.

Lady McFarlane (zakończone / v. 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz