24 grudnia 1925 roku
Agnes robiła wszystko, by w powietrzu dało się wyczuć wszędobylską miłość połączoną z rodzinnym ciepłem. Tuż po świcie wraz z dziećmi ubrała choinkę, która na złoto przyozdobiła salon. Poustawiała świeczki i wieńce z gałązek świerku. Na koniec przewiązała zasłony ozdobnymi wstążkami, pasującymi do wystroju wnętrza i poprosiła służące, by rozpaliły kominek najlepiej jak potrafią. Nie bez powodu. Boże Narodzenie w Szkocji uznawane jest za święto światła. Uważa się, że jeżeli w Wigilię ogień zgaśnie, gospodarstwo domowe zazna nieszczęścia w nadchodzącym roku. Hrabina, zdając sobie sprawę z tego, jak wiele trosk ogarnęło całą jej rodzinę, nie chciała dopuścić, by przyszły rok był gorszy od obecnego.
Wieczorem cała rodzina udała się do ogrodu, by spalić gałęzie drzewa jarzębiny. Wszyscy byli świadomi, jak bardzo w ty roku ta tradycja jest wymowna. Symbolizuje ona odrzucenie wszystkich złych emocji i zażegnanie kłótni między przyjaciółmi czy rodziną.
Torrance stał nieruchomo, wpatrując się w tańczące w powietrzu iskierki ognia. Po chwili przeniósł wzrok na syna, uśmiechnął się pod nosem i nachyliwszy się w jego kierunku, wyszeptał:
- Mimo wszystko jestem szczęśliwy. Gdzieś w głębi serca, wiedząc, że jesteście przy mnie, że was mam i że nie pozwalacie mi być samotnym w tym przytłaczającym człowieka świecie. Może miałbyś ochotę pójść jutro ze mną przed południem na grób mamy? Mam coś dla niej, ale chyba nie czuję się jeszcze na siłach, by odwiedzić ją samemu.
- Oczywiście, tato. - Tristan uśmiechnął się z troską do ojca. - Powiesz mi, co to takiego?
- Napisałem dla niej list. W zasadzie to nic szczególnego, mógłbym przeczytać go dla niej w domu, ale nie chcę, by ktoś oprócz nas go usłyszał.
Hrabia pokiwał głową ze zrozumieniem. Ogień z płonących gałęzi powoli dogasał, lekko się tląc, więc wszyscy wrócili do swoich sypialni, oczekując na dzień Bożego Narodzenia.
25 grudnia 1925 roku
Torrance trzymał w drżącej dłoni kartkę i czytał, łamiącym się głosem, treść, którą napisał na niej kilka dni temu.
Moja ukochana Margaret,
to ostatni list, który do Ciebie piszę. Nawet nie wiesz, jak trudno przychodzi mi pisać te słowa, pełne żalu i tęsknoty, nie dające mi spokoju od chwili, gdy twoje dłonie opuściły moje, mimo, że słowa te płyną z głębin mojej duszy. Chcę jednak, byś wiedziała, jak bardzo doceniam każdy moment, jaki razem mieliśmy. Twoja obecność w moim życiu była jak błogosławieństwo, którego nie mogę przecenić. Twoje uczucie, mądrość, miłość. To wszystko nadal płonie we mnie, jak ogień, którego nie da się zgasić.
Kochana Margaret, dziękuję Ci za każdy uśmiech, za każde słowo, za każdy gest miłości. Byłaś moją skałą, moim oparciem, moją inspiracją. Nawet teraz, gdy nie ma Ciebie obok, Twoja obecność jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Przez całą moją nadzieję, całą moją miłość, jesteś i zawsze będziesz w moim sercu.
Tęsknię za Tobą tak bardzo, że ból przeszywa moje istnienie. Każdy dzień bez Ciebie jest jak niekończąca się noc, a każdy oddech przypomina mi, że nie ma powrotu do tych czasów, gdy Twoje serce biło z moim w rytm jednego życia. Ale nawet w tak mrocznej chwili, kiedy odczuwam najgłębszy ból, czuję jakbyś dotykała mojej duszy swoim ciepłem, jakbyś szeptała mi słowa pociechy i nadziei. Chociaż opuściłaś ten świat fizycznie, Twoja obecność wciąż towarzyszy mi każdego dnia. Czuje Twój dotyk w wietrze, słyszę Twój śmiech w szumie drzew, widzę Twój uśmiech w blasku gwiazd. Niech ta myśl otuli Cię jak płaszcz ciepła i pokrzepienia w Twojej wieczności.
![](https://img.wattpad.com/cover/347904044-288-k832453.jpg)
CZYTASZ
Lady McFarlane (zakończone / v. 1)
ChickLitLiteracki debiut Tarn Hutton. To opowieść o życiu, miłości i o mocy jaką jest rodzina. XX-wieczna Szkocja i rodzinna tajemnica skrywana przez nestorkę rodu Kinghorn. Lady McFarlane, po podjęciu jednej z ważniejszych dla niej decyzji, postanawia p...