/1/

729 27 29
                                    

Był w umówionym miejscu kilka minut przed czasem, jednak zdecydował się wejść do biura Parka Jimina i ewentualnie poczekać na niego w środku, bo wrześniowe wiatry zabrały mu już resztki ciepła. Po przekroczeniu progu zamarł, w zagubieniu rozglądając się wokół.

Pomieszczenie go zaskoczyło. Wystrój zdecydowanie nie był spójny, a z każdego kąta spoglądały na niego inne ozdoby. Zlustrował duży łuk kwiatowy, maszynę do baniek mydlanych w kształcie psa, a ostatecznie zatrzymał się na swoim odbiciu w bogato zdobionym, złotym lustrze i zarejestrował, że sweter ma ubrudzony dziecięcym jedzeniem. Eh...a tak się starał, żeby dzisiaj dobrze wyglądać. Nerwowo wytarł dłonie w jasne dżinsy i spojrzał na mężczyznę, siedzącego za biurkiem, który teraz przyglądał mu się z delikatnym rozbawieniem.

-Kim Taehyung? - Zapytał tonem, wskazującym, że powtarza swoje wcześniejsze słowa.

-Tak...przepraszam, dużo tu się dzieje - bąknął zażenowany - chciałbym zorganizować przyjęcie z okazji awansu mojego partnera.

Tae został zaproszony na kanapę i wypytany o wszystkie możliwe szczegóły odnośnie, daty, miejsca, czy ilości gości.

Po tym Kim wyraźnie się rozluźnił, Park wpisał go do swojego kalendarza, a Tae zerkając mu przez ramię zarejestrował, że tym samym ma już październikowy grafik wypchany po brzegi. Umówili się na następne spotkanie, gdzie Jimin miał przedstawić mu próbki tkanin i propozycje wystroju i został odprowadzony do drzwi, mając dziwne przekonanie, że są do siebie niezwykle podobni.

                  Wracał do domu z dużo większą energią. Chociaż dzieciaki wykończyły go kompletnie, a wrześniowy wiatr rozwiewał włosy, to wizja przyjęcia Kookiego była ekscytująca. Sam organizator wydawał się naprawdę ogarnięty i cierpliwy, a to było bardzo pomocne dla Kima, który często miewał wątpliwości, co partnerowi przypadnie do gustu. Wstąpił po drodze po wino i docierając do domu, zamówił ulubiony makaron Jungkooka.

Co prawda Jeon miał oficjalnie awansować dopiero za miesiąc, ale już teraz spędzał długie godziny w pracy, przechodząc przez szereg szkoleń i spotkań z innymi liderami, a to sprawiało, że do domu wracał zazwyczaj zmęczony. Nie dziwił mu się, z architekta, wykonującego projekty dla innych firm, nagle musiał zyskać umiejętności do zarządzania zespołem, to musiało wymagać ogromu zaangażowania.

Dzisiaj Kim miał zamiar spędzić przyjemny czas ze swoim chłopakiem i opowiedzieć mu o ustaleniach związanych z imprezą. Zdziwił się zatem, gdy wchodząc do domu zastał ciszę i ciemność.

-Hej?! - krzyknął niepewnie w głąb mieszkania, przechodząc do kuchni.

Nikt mu nie odpowiedział, ale po chwili obok pojawił się JK z posępna miną, wciąż ubrany w koszulę, która zakładał dziś rano i ze szklanką bursztynowego płynu w dłoni.

-O jesteś - ucieszył się Tae - kupiłem nam wino.

-Spóźniłeś się - burknął Jungkook, rozsiewając wokół zapach alkoholu.

Kim wziął głęboki oddech, by się nieco uspokoić i schował alkohol do lodówki. Dziś już raczej nie będzie im potrzebny.

-Nieprawda- zaprzeczył spokojnie i poszedł do sypialni, by przebrać się w ubrania, które nie były uwalone dziecięca papką, a partner podążył za nim.

-Pojechałem pod dom Państwa Hongów i powiedzieli mi, że już wyszedłeś. Jak debil sterczałem pod ich drzwiami, bo zwyczajnie zniknąłeś.

Kim wciągnął przez głowę swoja ciepłą bluzę i spojrzał na partnera z irytacją. Oparł dłonie na biodrach uświadamiając sobie, że przepaść między nimi z dnia na dzień się powiększa.

Skorupki [Taekook I Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz